Makbet zbiorowy

"Makbet" - reż. Marcin Liber - Teatr Współczesny w Szczecinie

Pierwsza jesienna premiera Teatru Współczesnego w Szczecinie to Makbet Marcina Libera. Tekst przełożonego przez Stanisława Barańczaka dramatu trzeba tu potraktować, zgodnie z utrzymującymi się trendami, jako pretekst, lecz brzmiący momentami świeżo, odkrywczo, wspaniale. Do najlepszych fraz spektaklu należą te wypowiadane i wyśpiewywane przez wiedźmy, Hekate oraz Malcolma. Barańczakowy Szekspir brzmi w nich współcześnie, a zarazem poetycko, głęboko, przejmująco pięknie

Jednak nie za wiele w tym Szekspirze Szekspira, choć jawi się część szekspirowskiej tradycji, zwłaszcza tam, gdzie otwierany jest cudzysłów, aktorzy tworzą dystans, gdzie dopisano ramę ironii. Uwspółcześniające, translokujące dramaturgię Stratfordczyka w różne czasy realizacje nie wymazują prawie nigdy efektu ironii, osiąganego przez eksponowanie umowności akcji; najwyraźniej ten element jest ponadczasowy.

W spektaklu szczecińskim mówić trzeba o synergii działań artystów. Ważne są w nim bowiem adaptacja, muzyka, ruch sceniczny, scenografia i aktorstwo. Tym razem wszystkie te elementy wydają się niezbędne, spójne, dobrze wkomponowane w całość. Nic nie drażni, nie sprawia wrażenia dodatku.

Spektakl ma kilka planów. Na pierwszym rozgrywana jest właściwa akcja. Przed sceną stoi stół z piłą tarczową, na której Hekate obrabia drewno, aż wióry lecą, w czasie gdy mordowani są kolejni uczestnicy zdarzeń. Pod koniec wyrychtuje na niej prostą trumnę. Tłem zdarzeń jest jakiś industrialny i postapokaliptyczny malunek, z tandetnym Chrystusem, krukami i rozwalonymi wieżowcami. Ten ruchomy element zasłania chwilami najdalszy plan, szklaną klatkę – witrynę sklepu rzeźnickiego z wiszącymi na tle wykafelkowanych ścian półtuszami i wiedźmami, odgrywającymi przejmującą pantomimę. W Makbecie Leszka Mądzika są one ubrane w seksowne, choć poszarpane sukienki i „wydane na spojrzenie” przez umieszczenie w klatkach; u Libera aktorki ubrane są w cieliste trykoty przypominające uciskową bieliznę modelującą sylwetkę, na głowach mają opaski.

W pierwszej scenie wszyscy aktorzy, w szlafrokach z napisem „Teatr Współczesny”, znajdują się w jakimś spa – to jedna ze scen dopisanych i zarazem podkręcających efekt deziluzji. Żołnierze przed rzezią natrą dłonie rumiankowym kremem, wiedźmy chętnie uwarzą trującą zupę, zapewne dobrze wpływającą na cerę. Szczerze mówiąc, choć widzę w tych dodanych meta poziomach oczywiste nawiązanie do tradycji odsłaniania teatralności sceny i egzystencji, wydają mi się najsłabsze. Ich obecność definiuje widza jako otwartego przede wszystkim na trywialne dopowiedzenia. Niektóre wywołują na widowni śmiech. Na przykład reklamówka Tesco, zastępująca stryczek w scenie samobójstwa Lady Makbet i mieszcząca głowę Makbeta w scenie jego unicestwiania przez następcę. Śmiejemy się z tego Tesco, torebka jakoś rozładowuje napięcie, coś w skrócie mówi. Spa niekoniecznie. Pod koniec żołnierze tworzą sztab PR-owców, szykujących przy pomocy laptopów kolejną odsłonę usankcjonowanej państwowo nienawiści i przemocy. Przesłanie nadto oczywiste i co dziwne – na jego tle torebka z Tesco wydaje się znakiem ciekawszym, a nawet, o dziwo, zyskuje na subtelności.

Akcję w rzeźni pokazują także zawieszone nad sceną ekrany. W ten sposób patrzymy zarazem na witrynę rzeźnika i na to, co dzieje się na zapleczu. W sekwencjach wojennych wiedźmy odgrywają ofiary rozstrzeliwane i zamęczane na naszych oczach. Kobiety pokazują fizjologiczny aspekt umierania, wieszcząc pomiędzy egzekucjami i wiodąc swoje, mimo „wydania na spojrzenia”, niedostępne innym życie. O ile w spektaklu Mądzika kobiety wcielają zło, te u Libera inscenizują inność i odrazę, jaka kierowanajest w patriarchalnej kulturze przeciw kobiecości. Widzimy to wówczas, gdy dostają drgawek jak osoby umierające w jakichś przerażających miejscach kaźni wyposażonych w kamery, gdy mażą ściany krwią, lecz i w momentach, gdy uwodząco podają tekst Szekspira, pieszcząc się nawzajem.

Momentami spektakl wychodzi poza scenę, między rzędy widowni, a nawet do foyer. Tam odchodzą żołnierze, tam stoi w pierwszym akcie dyrygentka chóru kuracjuszy spa. Nie mogłam uniknąć skojarzenia ze spektaklami Chóru Kobiet, w których dyrygentka jest częścią akcji. Tu pełni standardową rolę, uruchamia w aktorach głos i gestykulację.

Bohaterowie – Makbet, Duncan, Malcolm, Banquo i pozostali – ubrani są we współczesne mundury, ich gestykulacja nawiązuje do popkulturowego wizerunku napakowanego testosteronem żołnierza, wiedzionego prostymi odruchami. W ten sposób ulubiona przez humanistów „uniwersalność” przeistacza się w wypowiedź na temat przemocy patriarchalnych kultur.

Prawo gościnności w zamku Dunsinane oznacza przemianę wnętrza w klub nocny dla wojska. Lady Makbet, grana przez Beatę Zygarlicką w bieliźnianych kreacjach, niczym burdelmama przywołuje dziewczyny. Scena orgii ma świetną choreografię, wzmocnioną muzyką. Udało się w niej zawrzeć pytania należące do bardzo współczesnego porządku dyskursywnego, podejmowane ostatnio w filmie The Whistleblower w reżyserii Larysy Kondracki – na przykład czy żołnierze walczący o „sprawiedliwość” nie są tymi samymi, których obecność oznacza rozkwit cierpienia, przemocy, wszelkich patologii? W scenie z Makbeta powietrze jest gęste od żołdackiej żądzy, a seks, pijaństwo i przemoc nie pozostawiają złudzeń co do znaczenia zaśpiewanej po wszystkim frazy „I’m the Man”. Śpiewa i chłopiec, syn Macduffa (a może jest to młody Siward, trudno rozpoznać), grany przez dziewczynę w stroju najpierw harcerskim, potem militarnym. Na razie jest śmieszny (śmieszna), ale w finale zginie (jak w oryginale Szekspira młody Siward). Przez tę postać poznajemy drogi przyspieszonej socjalizacji mężczyzny. Początkowa naiwność i niewinność zmienia się w pokusę dorównania posiadającym władzę i dostęp do kobiet samcom. Harcerzyk ginie, wchodząc w męską rolę. Jak powstaniec warszawski?

Cały ten hufiec szkocko-angielsko-irlandzki jest polski. W mundurach znajdziemy aluzję do „naszych”, chwilami też aktorzy podśpiewują na nutę partyzancką. Przesłanie oczywiste: Liber opowiada nam o świecie militarnych, męskich wartości, korzystających z przywileju siania przemocy, fundujących i polskie, narodowe tradycje. Oczywiście, część żołnierzy zginie, a następca tyrana okaże się jeszcze większym tyranem, o czym zresztą Wojciech Sandach w bardzo dobrym monologu powiadamia publiczność. Zaleją świat krwią, zburzą wieżowce, zgwałcą kobiety, wykonają egzekucje. Granica między głoszoną w mediach propagandą, życiem elit w spa, popkulturą a rzezią jest cieniutka. Rzeźnie pracują pełną parą, a każda decyzja polityków, otwierająca pole wojskowym, może wypełnić chłodnie mięsem ludzkim. Trudno się z tym przesłaniem nie zgodzić.

Widz musi uporać się z relacją między światem mężczyzn i kobiet. Nie jest to sprawa prosta. Jak było u Szekspira – wiadomo. Jak jest u Libera? Wiedźmy, Hekate, Lady Makbet kierują przeznaczeniem. Są jednocześnie tegoż przeznaczenia ofiarami.

Koncepcja spektaklu zakłada zredukowanie ról obojga bohaterów, którzy wydają się zagubieni między żołnierskimi sylwetkami pozostałych, mniej niż w oryginale mówią, a nawet umierają na zapleczu głównej akcji. Owszem, mają zwidy, ale na pewno nie są głównymi wykonawcami podszeptów demonów i wróżek. Podmiotem jest tu zwarta i gotowa do akcji grupa, popijająca noszone w skrzynkach piwo „Wojak”. Sam Makbet rozszczepia się na jakiś zbiorowy, męski podmiot, być może nawet duch Banqua jest alter ego swojego zabójcy. Nie przeznaczenie, lecz militaryzm, władza i przemoc rządzą światem? Mogę się na taką interpretację zgodzić. Co w tej sytuacji z rolą kobiet? Podpowiadają scenariusze, czy może są tylko ofiarami? Jak Lady Makbet, aranżująca orgię i wywleczona ze sceny z intencją jawnie seksualną. Kto kim rządzi?

Liber pokazuje pat, brak rozstrzygnięcia w kulturowej grze płci, pragnienia i fantazmaty. Siła i przemoc kierują się przeciw kobietom, których ofiarnicza krew buzuje pod pokrywką, daje podnietę, syci zmysły oprawców, lecz w końcu... Na scenie wszystko nakręca się ku kolejnym aktom przemocy, łańcuszek nie zostaje przerwany. W oczach pozostaje siła ofiar, wiodących życie wiedźm ulokowanych w witrynie rzeźni. Wszystko momentami tandetne, jak przekaz medialny, lecz nie dajmy się zwieść: kicz nie neutralizuje rozmiarów zniszczeń. Spektakl kończy się niespodziewanie, oznajmieniem, że kto trzeba zostanie zabity, kto trzeba dostanie koronę. Końcowy napis to neon „Tomorrow” z wygasającymi żarówkami. Cywilizacja padła, czy w następnej odsłonie wiedźmy z ofiarniczej krwi ugotują zupę dalszego ciągu?

Można zapytać, czy wyprowadzenie z Makbeta Makbeta, zastąpienie głównych person podmiotami zbiorowymi, wprowadzenie publicystycznych uogólnień to dobre decyzje. Z kilkoma mogłabym polemizować. Najważniejsze, że całość robi wrażenie, uderza mocno obrazem, dźwiękiem, choreografią poszczególnych scen. I Szekspirem, odbijającym od zmysłowego tła spektaklu i brzmiącym jak komentarz do relacji z którejś z rzezi naszych powszednich.

Inga Iwasiów
Teatr
10 grudnia 2011
Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92
Notice: Undefined index: banner4 in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/layouts/scripts/layout.phtml on line 121 Notice: Undefined index: banner5 in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/layouts/scripts/layout.phtml on line 124

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia