Marzenia w zasięgu

rozmowa z Aleksandrą Kurzak

Śpiewała na najważniejszych scenach operowych świata. Przyszedł czas na płytowy debiut Aleksandry Kurzak wydany przez prestiżową wytwórnię Decca

Czy to prawda, że w pokoju kilkunastoletniej Oli Kurzak wisiał plakat z Placidem Domingiem?

Prawda, ale to było nawet wcześniej, nie byłam jeszcze nastolatką. Moja mama była fanką Dominga, więc w domu byty płyty, kasety wideo ze spektaklami operowymi. Moja miłość do niego rozwijała się na przestrzeni lat aż do konkursu, w którym wzięłam udział i który okazał się najważniejszy w mojej karierze.

Ale konkursu Operalia, organizowanego przez Placida Dominga, akurat pani nie wygrała.

Zawsze uważałam, że jadąc na konkurs, nie należy się nastawiać na wygraną - to zresztą polecam młodym ludziom. One są okazją do nawiązywania kontaktów, można dać się poznać. Na konkursie Dominga jury składa się wyłącznie z dyrektorów teatrów operowych. To wyjątek, bo na innych oceniają przede wszystkim śpiewacy.

Przez 12 lat grała pani na skrzypcach. Jak to się stało, że zdecydowała się pani na śpiew?

Pierwsze dwie płyty, które sobie kupiłam, to były nagrania Marii Callas. Moi rodzice pracowali w operze, dzieciństwo spędziłam w teatrze i tym nasiąknęłam. Nie miałam żadnej traumy związanej ze skrzypcami, byłam najlepsza w klasie, ale może po prostu zawsze miałam aspiracje solistyczne, a na skrzypcach musiałabym dużo ćwiczyć. Może po prostu z lenistwa zdecydowałam się na śpiew.

Występuje pani w najlepszych teatrach operowych na świecie, właśnie ukazała się pani solowa płyta wydana przez prestiżową wytwórnię. Kilka lat temu w wywiadach mówiła pani, że marzy o "Traviacie" i "Łucji z Lammermooru", a dziś już wiemy, że te marzenia się spełniły. Są jakieś ciemne strony tej bajki?

Wiem, że to wygląda bardzo różowo, ale każdy medal ma dwie strony. Rzeczywiście mam lut szczęścia, bardzo potrzebny w każdej karierze. Spotkałam odpowiednie osoby w odpowiednim czasie i tak było z tym konkursem w Los Angeles. Myślę, że ważna jest cierpliwość. Jeśli mówię o moich marzeniach, to zawsze o takich, które są w moim zasięgu. Staram się marzyć realnie.

"Traviaty" słuchała pani od dziecka, w Operze Wrocławskiej śpiewała tę rolę pani mama. Jak zrecenzowała pani występ w spektaklu wyreżyserowanym przez Mariusza Trelińskiego?

Ta "Traviata" bardzo się mamie podobała. Dla niej to wyjątkowa opera, bo zaśpiewała ją pewnie z tysiąc razy. Wciąż z nią pracuję nad każdą kolejną rolą, ale w przypadku "Traviaty" i "Łucji z Lammermooru" było inaczej. Przyjechałam do domu kilka dni przed rozpoczęciem prób, otworzyłyśmy nuty, prześpiewałam całość, a mama zamknęła nuty i powiedziała: "Nie mamy nad czym pracować, wszystko wychodzi tak, jak powinno". Mama udziela mi wskazówek w trakcie pracy, ale potem to sama jestem dla siebie najsurowszym krytykiem. To nie jest żadna kokieteria. Wiem, kiedy zrobiłam coś dobrze, i teraz już umiem się nie przejmować krytycznymi opiniami.

Czy dba pani w jakiś szczególny sposób o formę, bo przecież śpiewanie to nie tylko gardło?

Chyba jestem nieodpowiednią osobą, by o tym mówić. Jestem strasznym leniuchem, osobą niesystematyczną i niekonsekwentną w tych sprawach. Ciągle się wybieram na siłownię, pakuję trampki, a potem leżą dwa miesiące w walizce. Staram się żyć normalnie, jem lody, piję zimne i gazowane napoje, lubię wino, ale był taki moment dwa lata temu, kiedy miałam kłopoty z głosem. Byłam wtedy w Stanach, miałam spuchnięte struny głosowe - panika, ale okazało się, że to nie zapalenie tchawicy, ale refluks żołądkowy, zawodowa choroba śpiewaków. Sprzyja temu nieracjonalny sposób odżywiania, te późne kolacje po spektaklach. Miło jest po spektaklu wyjść w grupie, razem cieszyć się sukcesem, bo poza tym cały czas jestem sama. Na szczęście jest Skype i niedziele często wyglądają tak, że u mnie i u mamy komputery są wciąż włączone. Ciemną stroną tego zawodu jest samotność i wielka tęsknota za rodziną.

A kiedy czuje się pani najszczęśliwsza? Wtedy gdy publiczność w Metropolitan Opera wiwatuje po spektaklu?


To dla każdego artysty najpiękniejszy moment. Wkłada się w ten spektakl, koncert wszystko. Każdy artysta, wychodząc na scenę, chce z siebie dać jak najwięcej, po to się całe dzieciństwo i młodość poświęca tej muzyce i to jest jednak zupełnie inny czas, odarty z beztroski i zabaw. Spotkanie się z takim życzliwym, wręcz niesamowitym przyjęciem to jest najpiękniejszy moment, najlepsza zapłata.

Jakie to uczucie patrzeć na swoją płytę ze swoim zdjęciem na okładce i znakiem wytwórni Decca?

To takie pasowanie na śpiewaka światowej klasy. To niesamowite, zawsze o tym marzyłam, ale to było takie marzenie ściętej głowy i teraz się stało.

Ma pani bardzo dobry kontakt z publicznością, świetnie się czuje na scenie. Nie było trudno odnaleźć te emocje w studiu podczas nagrania, kiedy jest tylko mikrofon i reżyser dźwięku za szybą?

Szalenie trudno. Człowiek czuje się sam, goły, spięty, wsłuchuje się w każdy dźwięk. To niesamowicie trudne zadanie. Kontakt z publicznością daje energię, a tu wielokrotnie trzeba powtarzać arie. To naprawdę mordercza praca. Wcześniej nie zdawałam sobie z tego sprawy.

Agata Kwiecińska
Dziennik Gazeta Prawna
13 sierpnia 2011
Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92
Notice: Undefined index: banner4 in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/layouts/scripts/layout.phtml on line 121 Notice: Undefined index: banner5 in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/layouts/scripts/layout.phtml on line 124

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...