Misza to świetna postać

rozmowa z Krzysztofem Ławniczakiem

- Moim zdaniem fundamentalną zasadą naszego zawodu jest to, żeby nie oceniać swojej postaci. Po prostu trzeba nią być. Cokolwiek ona niesie, to oceniane jest po drugiej stronie, to przywilej widza - mówi KRZYSZTOF ŁAWNICZAK, aktor Teatru Dramatycznego w Białymstoku, który od 20 lat gra w monodramie "Zapiski oficera Armii Czerwonej"

Kurier Poranny: Dwie dekady na teatralnym afiszu to zjawisko rzadko spotykane. Na czym polega fenomen tej sztuki?

Krzysztof Ławniczak: Wiele lat szukałem odpowiedzi na to pytanie. Najprościej jest stwierdzić, że świetnie gram (śmiech). Tak naprawdę na to zjawisko składa się wiele czynników. Świetna reżyseria Andrzeja Jakimca, dobry tekst, charakterystyka tego regionu, który doświadczony jest trudną historią. Może także to, że jestem stąd, a nie Ślązakiem, który udaje człowieka ze Wschodu. Graliśmy niemal w całej Polsce, w różnych kręgach kulturowych i wszędzie ludzie reagują na to, co widzą podobnie. Ważne jest też to, że nie oszukuję. Na scenie ludzie widzą mój autentyczny wysiłek. Trzeba mieć ogromną siłę, żeby to wszystko pokazać.

Spodziewał się Pan takiego sukcesu?

Absolutnie nie. Pamiętam jedną z pierwszych recenzji, którą napisał nieżyjący już Jacek Grun. Użył określenia, że to spektakl dziesięciolecia. Pomyślałem sobie, że jednak trochę nadużył, chciał być uprzejmy, ale jednak trochę przesadził. Tymczasem rzeczywistość okazała się znacznie inna. Tak naprawdę to także sukces teatru, wieloletnie spektakle znacznie dodają szlachetności. Dużą zasługę ma tutaj także dyrektor Piotr Dąbrowski, który mógłby powiedzieć: wystarczy, i zrezygnować z tej pozycji. Przecież nie zdarza się, że kochamy czyjeś sukcesy. Tymczasem spektakl nadal jest w repertuarze. Dziś mówi się, że "Zapiski..." to ikona białostockiego teatru. Mogę się z tego tylko cieszyć.

Nie chce Pan rezygnować z tej postaci? Nie męczy już Pana?

W zawodzie aktora najważniejszy jest plodozmian, zmiana ról, różne wyzwania. Rutyna, także w innych profesjach, jest bardzo niebezpieczna. Na szczęście gram także w innych spektaklach. Oczywiście liczę się z tym, że przyjdzie taki moment i będę musiał oddać tę rolę. Moja fizyczność będzie zupełnie nieadekwatna do tego, co muszę robić na scenie. Z żalem, ale kiedyś będę musiał podziękować koledze Miszy. Oby jak najpóźniej.

Lubi Pan swojego bohatera?

Moim zdaniem fundamentalną zasadą naszego zawodu jest to żeby nie oceniać swojej postaci. Po prostu trzeba nią być. Cokolwiek ona niesie, to oceniane jest po drugiej stronie, to przywilej widza. W ciągu tych 20 lat trochę przeżyłem, dojrzałem, zapewne także mój bohater stał się pełniejszy. Wbrew pozorom to bardzo złożona kolorowa postać, ale nie bronię jej. Ja nią po prostu jestem na czas grania spektaklu.

Jak przez 20 lat ta rola ewoluowała?

Nie mam prawa zmieniać założeń reżysera. Oczywiście moja technika się rozwinęła, mam większe spektrum. Z czasem zrezygnowaliśmy z niektórych scen. Premiera trwała ponad dwie godziny. Zbigniew Zapasiewicz mówił, że jeśli monodram trwa powyżej 45 minut, to musi go wystawiać ktoś szalenie interesujący. Nie chcę się chwalić, ale dziś "Zapiski..." jeśli jest duża interakcja z publicznością, trwają nawet godzinę i 45 minut. Nie chodzi o to, że Krzysztof Ławniczak jest tak bardzo interesujący. Po prostu gram doskonale zrobioną, kolorową postać i na scenie mogę żonglować różnymi wątkami. Mam świadomość, że przez te 20 lat grałem nastolatkom, którzy dziś są dorosłymi ludźmi i teraz przyprowadzają do teatru swoje dzieci. Zachodzi tu pewna edukacja teatralna. Swoją pracą zawsze staram się udowodnić sobie i widzom, że to miejsce może być interesujące.

"Zapiski..." wystawiane są w wielu miejscach i dla różnej publiczności. Jak ludzie reagują na tę sztukę?

Reakcje są podobne. Muszę przyznać, że nie pamiętam, żebym nie grał przed nadkompletem publiczności. Na przestrzeni tych lat siłą rzeczy ludzie się trochę zmienili. Są bardziej wyedukowani. Oglądając spektakl, jeden uczy się pewnej historii, inny przeżywa swoją wiedzę, a inny własne doświadczenia. Pamiętam panią, która przyszłą do mnie ze łzami w oczach, była oburzona tym, co zobaczyła na scenie. Jej ojciec był oficerem, muzykiem, w domu słuchało się Mozarta. Tymczasem zobaczyła na scenie prymitywnego faceta. Wcale się nie dziwię, że mogła poczuć się urażona, bo pewnie wypaczyłem wizerunek wojskowego. Ale nie można mierzyć ludzi jedną miarką, a w postaci Miszy Zubowa jest wiele różnych niuansów, które mogą zaskoczyć.

Z monodramem był Pan także za granicą. Poruszenie niezbyt chwalebnej historii radzieckiego oficera na Wschodzie wydaje się być nieco ryzykowne.

Tym bardziej jeszcze kilkanaście lat temu, w czasach przełomy, kiedy mentalnie przechodziliśmy na drugą stronę świata. Do dziś szydzenie z radzieckiej armii może być niebezpieczne. Dlatego kiedy grałem kiedyś w teatrze w Grodnie poprosiłem o to żeby na sali był ochroniarz. Przyszedł potężny mężczyzna, jak się później okazało były żołnierz. Potem gdy piliśmy wódkę przyznał, że jego dowódcy byli tacy jak mój Misza.

Kiedyś w konkursie na karykaturę znanej białostockiej postaci widziałam pracę z Panem w mundurze. Nie boi się Pan tego że w świadomości widzów będzie Pan zawsze wcieleniem oficera Armii Czerwonej?

Absolutnie. Zagrałem tak wiele ról i mam zamiar grać nadal, że nie obawiam się zaszufladkowania. Cieszę się że mam taką możliwość. Reżyserzy z którymi współpracuję, widzą w białostockim teatrze wielki potencjał, podoba im się, to jest wspaniałe.

Anna Kopeć
Kurier Poranny
25 lutego 2012
Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92
Notice: Undefined index: banner4 in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/layouts/scripts/layout.phtml on line 121 Notice: Undefined index: banner5 in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/layouts/scripts/layout.phtml on line 124

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia