Niewiele znacząca apokalipsa

"Plac Apokalipsa" - reż: Michael Marmarinos - Teatr Dramatyczny w Warszawie

W spektaklu ,,Plac Apokalipsa\'\' widz uczestniczy już przed wejściem do teatru. Umieszczone między tympanonem a zaostrzonym gzymsem socrealistycznej budowli kamery rejestrują każdy ruch nieświadomego, a ekran częściowo zasłonięty przez dwie białe płachty wprawia go w przyjemne zaskoczenie dopiero po zajęciu miejsca na widowni. To niesłychane. Jeżeli można mówić o dziele, wymagającym od obserwatora wyjścia z roli od samego początku, natychmiast trzeba odwołać się do spektaklu Michaela Marmarinosa, na premierę którego można było udać się podczas tegorocznego festiwalu Migracje w Warszawie

Główny bohater (On) zostaje tutaj poddany (przez pryzmat samego siebie, swojego wejrzenia w siebie oraz niewyraźnego wspomnienia o samym sobie) niekonwencjonalnej rekonstrukcji własnej świadomości. Odtworzeniu podlegają wydarzenia z 1970 roku, kiedy to bohater zostaje zobowiązany do dokonania samospalenia na Placu Defilad w Warszawie. Motyw niewiele odbiegają od ,,Małej Apokalipsy’’ Tadeusza Konwickiego, w której zawiera się cały niepokój, panujący w kraju całkowicie zdeterminowanym przez system totalitarny. Nieprzypadkowy udział w zajściu mają bohaterowie, którzy na scenie pojawiają się stopniowo, wraz z postępowaniem powolnego procesu odtworzenia. To ludzie, dla których główny bohater jest jedynie (choć chciałoby się powiedzieć – aż) niepodzielnym wspólnym mianownikiem. Każdy z nich jest rzeczywisty, choć nie wszyscy mieliby okazję spotkać się w tym samym miejscu i jednakowym czasie. W to konkretne miejsce i czas przywołuje ich On. 

W ,,Małej Apokalipsie’’ Konwickiego niebagatelną rolę odgrywa Pałac Kultury i Nauki (figurujący jako istotny element drugiego planu). Tu akcję spektaklu reżyser umieszcza bezpośrednio w jego wnętrzu, a przestrzeń publiczna zostaje zminimalizowana do prywatnej, będącej zapowiedzią równie małej, bo osobistej, zagłady.

Perspektywa w niezwykle przemyślany sposób jest tu złamana na mocy dwóch konceptów. Primo – aktorów, leżących na scenie, możemy obserwować z kilku stron (na przekór stwierdzeniu, że współczesnemu widzowi wystarcza tylko front i parę wejrzeń w trójwymiarową przestrzeń, mamy do czynienia z kilkoma kamerami, polemizującymi z naszym punktem widzenia nieustannie), secundo – przestrzeń rozplanowana jest w sposób odwrotny, jeszcze bardziej odwrotny, tudzież odwrotny względem odwrotnego (widzowi jednak nie przeszkadza to wcale, bo aktorzy umiejętnie przekonują, że program telewizyjny oglądany w odbiorniku, ustawionym tyłem, jest tak samo zrozumiały jak ten, któremu w ogóle mamy przyjemność się przyglądać). Forma spektaklu zdaje się być więc zwycięską bronią reżysera w nierozstrzygniętej batalii o odbiorcę.

Konwencja socrealistyczna (to jest – kurtyna, do złudzenia przypominająca kolumny Pałacu Kultury) pomieszaną z tą antyczną (spektakl oparty jest także na ,,Państwie’’ Platona) to jednak mało! Całkiem dosadny (chciałam napisać: nadąsany) realizm miesza się tu z prymatem absurdu nad naturalistycznym całokształtem. Główny bohater występuje w postaci czterech odtwórców (co nie tyle schizofreniczne, ile po prostu momentami retrospektywne), a krzesło nieraz zamienia się w parapet, dach budynku albo schody, żeby na końcu znowu pozostać, utartym w swej formie, krzesłem. Chaos jest (trudno określić, czy szczęśliwie) nieodłączną częścią całości, ale przy odpowiedniej koncentracji na kwestiach znaczących dla fabuły, na tle ,,chóru’’ złożonego z szarej, anonimowej masy (której częścią – nie zapominajmy – widz stał się już w pierwszej scenie) dostrzec można zrytmizowane jednostki ludzkie, będące – jak twierdzi reżyser – ukrytą podświadomością społeczeństwa tudzież pamięcią na poziomie zbiorowym (do dziś nie mogę odgadnąć, czy odtwórca roli Edka Filozofa przypadkowo ubrał w strumień świadomości kilka dłuższych zdań na temat Jamesa Joyce`a, czy to może Marmarinos działa za pomocą szyfru, który zagadkowy pozostanie niezależnie od ilości powtórnych wizyt w teatrze). Obrazowości nie można odmówić jednak nawet scenom, osadzonym nie tyle w przestrzeni, co opartym głównie na interpretacji kwestii aktorów, co skłania z kolei do śmiałego stwierdzenia, że to pierwsze przedsięwzięcie teatralne, w którym palenie papierosów na scenie ma jakikolwiek sens.

Sposób, w jaki reżyser posługuje się działaniem wykracza mocno poza teatr nowoczesny. Można w nim jednak dostrzec zakorzenienie kilku współczesnych bohaterom realiów. Pierwszym niech będzie niepewna wartość jednostki względem wartości ogółu. Drugą – istota człowieka jako archiwum. Nie tylko czasu i przestrzeni, ale i zapisu własnych, modyfikowalnych odczuć. Trzecią – co kilkadziesiąt lat temu w ,,Tangu’’ podjął już Rybczyński – kwestia przypadku, zbiegów okoliczności oraz nakładania się zdarzeń. Czwartą określmy pamięć, pojmowaną jako własna, odrębna i zindywidualizowana percepcja historii.

Spektakl zaczyna się widzem, a także widzem się kończy i, wobec wątków rozwiązanych w sposób mało operatywny (bo oparty na wprowadzeniu nowego bohatera w przedostatniej scenie, celem rozwikłania zawiązanej akcji), osiąga jedynie przedstopień ideału. Niezamknięty jednoznaczną puentą (ta ciągnie się wzdłuż i wszerz i wtrąca widza w przekonanie, jakoby antrakt nie był antraktem, a zaskakującym zakończeniem, któremu zwiastuje pojawianie się na scenie ekipy sprzątającej) każe na rozwiązanie czekać do końca w stanie jednostajnego (wcale nie wzmożonego) napięcia, a – opiewana zachwytem odbiorców – przemyślana forma niewiele wnosi do skomplikowanego kontekstu. W końcu kto mieczem wojuje, ten… od miecza ginie. Nie należy się jednak martwić – w przypadku Marmarinosa będzie to z pewnością mała, niewiele znacząca apokalipsa.

Karolina Sarniewicz
Dla Dziennika Teatralnego
9 grudnia 2011
Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...