Nowi kołtuni

"Napis" - reż. Artur Tyszkiewicz - Teatr im. Juliusza Osterwy w Lublinie

Jedną z przyczyn powstania "Napisu" była potrzeba zastąpienia w repertuarze mocno "zgranych" komedii, przy jednoczesnym zachowaniu niskobudżetowej produkcji ze względu na trudne finansowo czasy - to słowa Artura Tyszkiewicza dyrektora artystycznego Teatru im. J. Osterwy i reżysera najnowszego spektaklu.

Niski budżet okazuje się błogosławieństwem. Na warsztat idzie tekst współczesnego dramaturga francuskiego Géralda Sibleyrasa - "Napis" rozpisany na sześciu aktorów. To współczesny wariant komedii obyczajowej obnażającej kołtuństwo, który okazuje się działać na scenie skuteczniej niż uwspółcześnienia klasyków tego gatunku. Nie ma tu żadnych barier czasowych, potrzeby dopasowywania realiów czy przełamywania kostiumu historycznego. "Napis" osadzony jest bezpośrednio we współczesności i bezpośrednio nas dotyczy (choć akcja dzieje się we Francji), pozostaje jednak tekstem bardzo klasycznym, w którym autor w analogiczny sposób do swoich poprzedników obnaża odwieczne drobnomieszczańskie mechanizmy. Sibleyras w mistrzowski sposób prowadzi dialogi, skutecznie i stopniowo zagęszczając atmosferę w narastającej polifonii głosów.

Akcja dramatu daje się streścić w kilku zdaniach i nie jest ona tajemnicą, bo tym, co zaskakuje i wzbudza emocje jest piętrzący się konflikt między postaciami oraz postawy bohaterów przyjmowane w jego obliczu. Niedługo po wprowadzeniu się młodego małżeństwa Lebrun do nowoczesnego bloku, słynącego z tolerancji i postępowości swoich mieszkańców, w windzie pojawia się inwektywa adresowana bezpośrednio do nowego lokatora. Znieważony Lebrun pragnie sprawiedliwości - chce znaleźć winnego i chce, by to właśnie sprawca napis zlikwidował. Prowadzi to do lawiny spotkań i dialogów, których konsekwencje rozrastają się do kuriozalnych rozmiarów.

Na scenie królują hasła postępu i tolerancji, żyjemy przecież w wolnej Europie. A co jeśli ktoś wychyla się, wychodzi poza ustaloną normę? Od razu stanie się chujem albo faszystą. Nie ważne, że może mieć rację, że widzi wszechobecny pozór czy brak umiejętności samodzielnego myślenia. Mechanizm społecznego ostracyzmu pozostaje wciąż i niezmienne aktualny. Piękne hasła wolności okazują się jedynie współczesną maską dla nieustannie tlącej się w niektórych ksenofobii i zaściankowości, przykrywką dla czającej się wszędzie pustki intelektualnej.

Dziś drobnomieszczańskie postawy ulegają przewartościowaniu, wręcz całkowitemu odwróceniu - współcześni mieszczanie, nie niszczą już wszystkiego, co nowoczesne, broniąc obowiązującej etykiety i tkwiąc w zabobonie. Atakują za to wszystko, co w ich mniemaniu jest zacofane. Świadomość bohaterów "Napisu" zdominowana jest przez kult młodości i nowoczesności, będący jednak tylko efektem powierzchownych, pustych haseł wyemitowanych przez kształtujące ludzkie postawy media. Zestaw gotowych wzorców zachowań ściśle określa egzystencję bohaterów. Wraz z zmianą epoki, ewoluują głoszone hasła, jednak sedno kołtuństwa pozostaje zawsze takie samo - przepełnienie obłudą, pozorem i hipokryzją. Na marginesie wypada dodać, że dziś w Polsce, żyjemy w czasach, w których znajdziemy reprezentację kilku epok kołtuństwa naraz.

W postawie mieszkańców francuskiego bloku najgorsza jest obsesja i brak refleksyjnej reakcji na krytykę i rzeczowe argumenty. Piętnowaną na scenie obsesją jest kult młodości, rozpaczliwa chęć zanegowania upływu czasu i bycia na bieżąco, na topie, trendy. Choć prawa do aktywności seniorów nikt nikomu nie odmawia, ba, jest to wręcz zjawisko cieszące i pożądane, to w spektaklu obnażona zostaje zła strona medalu - psychopatia młodości, królujący lifting, śmieszny wręcz "młodzieńczy" luz.

Jednak w "Napisie" nikt nie jest bez winy. Lebrun, choć widzi i sprzeciwia się obłudzie współlokatorów, w swojej postawie jest zbyt kategoryczny i zbyt zasępiony, by móc choć trochę zbliżyć się do rozwiązania konfliktu. Nie umie kontrolować intrygi i w pomysłowy sposób pokonać przeciwnika, wpada w pułapki, jedyne co przychodzi mu do głowy to wprost i bezpośrednio punktować wady sąsiadów, co musi go prowadzić do klęski. Lebrun może obnażać je bez końca, ale żaden z jego rozmówców nie pojmie albo nie będzie chciał pojąć jego słów. W tym bloku, choć mówi się bardzo wiele, nie ma miejsca na prawdziwy dialog, gdyż postacie nie wychylają się poza powtarzanie utrwalonych haseł. Postawa Lebruna wtłacza go w rolę tego, który burzy zasadzony na konwenansie spokój mieszkańców, w efekcie czego naraża na szwank swój związek z kobietą. Konfrontacja między nonkonformistą a całą resztę lokatorów owocuje powolnym przeciągnięciem Pani Lebrun na stronę większości.

Artur Tyszkiewicz z powodzeniem wykorzystuje na deskach lubelskiego teatru potencjał tekstu. Na scenie słowo skrzy się dowcipem, a bardzo dobrze dobrani aktorzy tworzą udane kreacje. Państwo Cholley (Jolanta Rychłowska i Tomasz Bielawiec) są tymi, którzy dyktują, co i dlaczego jest modne, zupełnie bezwolnie wydają się im poddawać Państwo Bouvier (Anna Torończyk i Artur Kocięcki) - ona do bólu bezrefleksyjna, niczym chodzący frazes, on, zagrany zabawnie i niezbyt nachalnie, tuszuje swoje prawdziwe emocje, do czasu, kiedy alkohol rozwiąże mu język. I w końcu nowi lokatorzy Państwo Lebrun (Lidia Olszak i Daniel Salman) - choć wydają się być zupełnie na czasie, okazuje się, że tutaj to nie wystarcza.

W spektaklu bardzo istotna jest strona wizualna. Jej siła płynie z ścisłego połączenia scenografii, kostiumów (Justyna Elminowska), gry świateł i projekcji multimedialnej (Mateusz Wajda, Tomasz Michalczewski). Mieszczańskie salony XXI wieku sprowadzone zostały do białej, sterylnej przestrzeni, w której jedynymi meblami są białe kubiki. Mam nadzieję, że do uproszczenia scenografii, skłoniła twórców nie tylko sytuacja budżetowa, bo jest to doskonała synteza współczesnych tendencji, choćby panującej ikeowej unifikacji.

Nasze współczesne mieszkanie to blok na strzeżonym osiedlu z kompleksowym monitoringiem, z którego nagrania możemy śledzić na ekranie umieszczonym w centralnym miejscu sceny. Sekwencje wideo wprowadzają nas w nietuzinkowy sposób do kolejnych scen oraz poszerzają przestrzeń sceniczną, stają się refrenem spektaklu, który skutecznie osadza akcję we wspólnym dla wszystkich wyobrażeniu apartamentowców, wyrastających w Polsce jak grzyby po deszczu.

Jedyną niekonsekwencją, która wynika z wprowadzenia zabiegu monitoringu, jest fakt, że kamera znajduje się także w windzie. Gdyby któryś z lokatorów tego przepięknego bloku faktycznie chciał znaleźć sprawcę - wystarczyłoby sięgnąć do nagrań. Mimo całej postępowości towarzystwa, nikt jednak nawet o tym nie pomyśli. Może to luka między realizacją Tyszkiewicza a tekstem Sibleyrasa, a może otworzenie kolejnych znaczeń dla tego dzieła.

O tym, w którym mieszkaniu znajdujemy się aktualnie, informuje nas dyskretny kod kolorystyczny (miętowy, niebieski, pomarańczowy), ukryty w detalach kostiumów i oświetleniu. To zabieg pomysłowy, jednocześnie czytelny i nienachalny. Jego odkrycie daje odbiorcy sporo satysfakcji. Charakteru dodają ekstrawaganckie kreacje, oprócz kolorystycznych dodatków króluje czerń i biel, w wydaniu ekstrawaganckim. Najbardziej krzykliwy jest prowodyr towarzystwa nowoczesności Pan Cholley, w kraciastym garniturze przypominający pękatego arlekina. Stroje podkreślają absurdalność ludzkich zachowań, są swoistą reprezentacją kostiumu konwenansów, które w różnych formach możemy odnaleźć w codziennym życiu.

Na koniec warto popatrzeć na "Napis" w kontekście poprzedniej premiery "Był sobie Polak, Polak, Polak i diabeł" w reżyserii Remigiusza Brzyka. Choć oba spektakle są kameralne i opierają się głównie na mocy dialogu, to doskonale z sobą kontrastują. "Napis" odwołuje się, a nawet reprezentuje tradycyjną sztukę pisania dramatów, dzięki czemu stoi niejako w opozycji do lwiej części współczesnych postdramatycznych tekstów, często epatujących wulgarnością, wykrzywieniem wszelkich norm moralnych oraz połamaną strukturą, do których należy inscenizowany poprzednio tekst Demirskiego.

"Napis" jest naprawdę udanym spektaklem. Ogląda się go z przyjemnością, a wszystkie potrzebne sensy wybrzmiewają z właściwą mocą. Tekst pojawiający się pewnego dnia w windzie jest zaczynem całej sytuacji, jedynym pretekstem dla zdarzeń, które obserwujemy na scenie i które powinniśmy przyłożyć do naszego życia. Jednak gdzieś w tle może pojawić się pytanie o inną interpretację - a co jeśli napis wyryłby sam Lebrun?

Marta Zgierska
Lubelski Informator Kulturalny ZOOM
3 lipca 2013
Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92
Notice: Undefined index: banner4 in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/layouts/scripts/layout.phtml on line 121 Notice: Undefined index: banner5 in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/layouts/scripts/layout.phtml on line 124

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...