Od Niżyńskiego po Opalę

Bilety na poszczególne spektakle czy karnety tradycyjnie od miesiąca sprzedają się jak ciepłe bułeczki. Warto więc upewnić się, czy są jeszcze miejsca na wybrany przez nas spektakl (Biuro Obsługi Widzów - tel. 95-728 99 39 lub 40). A jeśli nawet wydaje się, że biletów nie ma, a jesteśmy bardzo zdeterminowani, żeby zobaczyć spektakl, to warto nie rezygnować, bo - jak powtarza dyrektor teatru Jan Tomaszewicz - "widz nigdy u nas nie odejdzie z kwitkiem".

Spektaklem, na który trudno będzie wcisnąć nadkomplet widowni, jest z pewnością "Niżyński" Teatru Jaracza w Łodzi. Tu widownia będzie ograniczona tylko do 200 osób, miejsca nienumerowane, ze względu na kameralny charakter inscenizacji. Ale za to teatr oferuje dwa przedstawienia i dzięki temu Gorzowskie Spotkania Teatralne rozpoczną się już w sobotę. Kameralność spektakli zakładali zresztą organizatorzy tegorocznego festiwalu. - Chcieliśmy pokazać, na ile intymny może być kontakt z widzem, jak słowo brzmi w teatrze - mówi Iwona Kusiak, kierownik literacki gorzowskiego teatru.

"Niżyński" to jeden z najczęściej nagradzanych w kraju i za granicą spektakli. W postać wybitnego tancerza, prekursora tańca współczesnego, którego błyskotliwą karierę przerwała choroba psychiczna, wcielił się Kamil Maćkowiak. Aktor jest absolwentem szkoły baletowej i dlatego pozwala sobie na wiele figur na imponującym zawodowym poziomie.

W kolejnym przedstawieniu (poniedziałek) występuje dwóch aktorów, ale od bohaterów aż się roi, bo Bartosz Kasprzykowski i Szymon Sędrowski po mistrzowsku grają aż kilkanaście różnych postaci. "Kamienie w kieszeniach" to powtórka z tegorocznej Sceny Letniej. Ciekawie zapowiadają się w teatralnym "realu" internetowe pamiętniki, które pokaże we wtorek krakowski Stary Teatr. Scenariusze trzech opartych na blogach jednoaktówek opracowali Jacek Poniedziałek, Szymon Wróblewski i Dorota Masłowska. Opowiadają historie kobiet "na zakręcie". Jedna obsesyjnie walczy z nadwagą i stale porównuje się z modelkami z okładek. Druga, młoda lekarka, nie widzi dla siebie szansy na godne życie w Polsce i emigruje na Wyspy. Najmłodsza z nich, zbuntowana, cyniczna nastolatka, eksperymentuje z alkoholem, narkotykami i seksem.

W środę scena Teatru Osterwy należeć będzie do Teresy Budzisz-Krzyżanowskiej, Mariana Kociniaka, Olgi Sarzyńskiej i Krzysztofa Gordona, których zobaczymy w spektaklu "Sarabanda" Ingmara Bergmana. To sceny z życia małżeńskiego 30 lat później i znów wnikliwe studium niedojrzałości i nieumiejętności dawania uczuć.

W czwartkowy wieczór zobaczymy Adama Ferency i Julię Kijowską w "Blackbird" (Teatr Dramatyczny, Warszawa). Spektakl opowiada o spotkaniu po latach starszego mężczyzny i młodej kobiety, kiedyś uwiedzionego dziecka. Nie jest to jednak proste i brutalne postawienie teatru pedofilii.

Mimo tych poważnych tematów ostatnie dni spotkań pełne będą ciepłego uśmiechu. Piątkowa "Hipnoza" w reż. Wojciecha Malajkata, z Beatą Ścibakówną i Rafałem Królikowskim (dwa przedstawienia 20 listopada) to nowe spojrzenie na starą świetną komedię Antoniego Cwojdzińskiego. W sobotę "Przyjazne dusze" niedawno z powodzeniem wystawiona przez Lubuski Teatr komedia romantyczna a na zakończenie ciepła komedia "Każdy kocha Opalę" w wykonaniu Tarnowskiego Teatru Solskiego. Podobnie jak gorzowski spektakl sprzed pięciu lat z Barbarą Wrzesińską w roli głównej, ale - jak mówi reżyser Jan Tomaszewicz, to całkiem inna inscenizacja.

Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - www.gazeta.pl © Agora SA