Okrutna opowieść o "kozie ofiarnej"

"Iwona, księżniczka Burgunda" - Teatr Śląski w Katowicach

Kiedy publiczność wchodzi na widownię, aktorzy już stoją na scenie nieruchomo, skąpani w pomarańczowym świetle. Za chwilę bohaterowie będą zachwycać się zachodem słońca, a Filip przeczyta horoskop w gazecie. Na razie jednak siedząca na skraju sceny, ubrana na czarno postać skrzeczącym głosem powita widzów, prosząc również o wyłączenie telefonów komórkowych...

Reżyser wydobył tkwiące w dramacie Gombrowicza okrucieństwo. Bardzo wyraźnie widać to już w pierwszych minutach spektaklu – rzucanie z wyższością pieniędzy Żebrakowi (Zbigniew Wróbel) nagle zabarwia się szyderstwem, by po chwili zmienić się wręcz w kamienowanie bohatera monetami. Upiorne – z racji podskórnej grozy - są sceny karmienia Iwony (Agnieszka Radzikowska) galaretką czy sadzania jej na krześle. Zaschnięta na ustach bohaterki galaretka wygląda jak krew. Później jest jeszcze bardziej drastycznie – Filip (Michał Rolnicki) gwałci Izę (Barbara Lubos – Święs), a gdy narzeczona księcia przychodzi do Króla Ignacego (Grzegorz Przybył) po włóczkę, ten chce złapać dziewczynę za pośladki, a w pewnym momencie po prostu się na niej kładzie.  

Filip bierze Iwonę pod pachę jak lalkę. Usiłując się dowiedzieć, czy jest ulepiona z tej samej gliny, co on, bawi się jej dłonią, ściska za policzki, dotyka jej powiek. A ona śledzi jego ruchy spojrzeniem zdziwionego dziecka. Kiedy po raz kolejny zostanie upokorzona przez dwór, popatrzy boleśnie na Filipa, jakby mówiła: „Dlaczego mi to robisz?”. Tej Iwonie naprawdę się współczuje. Kiedy już się odezwie, mówi powoli, rozciągając słowa, w sposób charakterystyczny dla osób upośledzonych intelektualnie. Za chwilę jednak brzmi normalnie, gdy chłodno rozkazuje, by dać jej spokój. Owszem, bywa noszona przez Filipa, ale sama też potrafi chodzić i siadać. Agnieszka Radzikowska tworzy portret tego „czystego stworzenia” z ledwo zauważalnych gestów - grymas obrzydzenia na twarzy, przekrzywienie głowy, powolne ruchy. Z powodu niewielu kwestii Iwony oglądający zaczyna analizować na przykład brzmienie głosu aktorki, gdy mówi „Owszem”. Żeby wychwycić wszystkie niuanse mimiczno-gestyczne, spektakl należałoby obejrzeć przynajmniej kilka razy.

Michał Rolnicki jako Filip jest świetny w scenie, w której pyta otoczenie, dlaczego ma mu się podobać tylko ładna dziewczyna. Zapada w pamięć moment, gdy wściekły bohater oświadcza rodzicom, że „nie radzi im nie kochać” Iwony. Filip raz zachowuje się jak dziecko, ciekawe, jak zareaguje poruszany patykiem robak, innym razem, gdy płacze przytulony do Królowej Małgorzaty (Anna Kadulska), przypomina Hamleta. Naprawdę wierzy mu się, gdy uspokaja dziewczynę, zapewniając ją, że jedynie żartował, mówiąc o podrzynaniu jej gardła czy traktowaniu pogrzebaczem. Jednocześnie bohater Rolnickiego przeraża w scenie, w której „zdradza” narzeczoną z Izą.

Król Ignacy w wykonaniu Grzegorza Przybyła to na pozór „ulegający prawu natury” mężczyzna (wymierza Małgorzacie klapsa w pośladek, zbiera mu się na amory na podłodze), lecz w scenie rozmowy z Królową na temat karasków okazuje się zwykłym pantoflarzem, który jedynie od czasu do czasu udaje groźnego władcę. Jest przezabawny zarówno wtedy, gdy ucieka przed Filipem, atakującym go ukłonami, jak i w scenie, w której rodzice księcia przyglądają się sobie z powodu Iwony (echo „pojedynku na miny” z „Ferdydurke”).

Szambelan (Jerzy Głybin) ma pomalowane paznokcie, nosi kolczyki, gorset, lateksowe wdzianko i białe boa z piór, ale aktor nie akcentuje zniewieściałości bohatera. Ta „szara eminencja” mówi zaskakująco dużo na temat płci pięknej – ożywia się, kiedy opowiada o spotkaniu młodego człowieka z kobietą, zaznaczając jednak, że gdyby dżentelmen poznał pewne sprawy, przestałby być dżentelmenem. Swoją rolę na dworze najlepiej określa w scenie rozrzucania pestek i ustawiania krzeseł nogami do góry – zapytany przez Króla, co robi, odpowiada: „Utrudniam”.

Królowa Małgorzata z kolei jest zdecydowanie najbardziej groteskową postacią, ale Anna Kadulska ani razu nie popada w przesadę. Aktorka jest znakomita w monologu bohaterki, która – niczym Lady Makbet – przybiera odpowiedni wyraz twarzy przed użyciem morderczego flakonu („Wykrzyw się!”), dziwi się, dlaczego mówi sama do siebie i próbuje pozbyć się swoich grafomańskich wierszy.

Nie można nie wspomnieć o debiutującej w spektaklu Joannie Wawrzyńskiej ze Studium Aktorskiego (nawiasem mówiąc, za sprawą charakteryzacji zmienionej nie do poznania). Grana przez nią postać nie tylko wciela się w królewskich urzędników, lecz pojawia się także na początku scen, komentując je i niewątpliwie jest kimś w rodzaju demiurga – to przecież ona, ożywiając bohaterów, uruchamia akcję.

Osobny rozdział stanowi scenografia – nowoczesna i oszczędna zarazem, przedstawiająca „laboratorium duszy”, pozwala maksymalnie skupić uwagę na tekście. Upudrowane na biało twarze, peruki i krynoliny bardzo czytelnie odsyłają do obrazu dworu, współczesnego autorowi „Niebezpiecznych związków”. Z drugiej strony – wzdychające, chichoczące i kłócące się o defekty damy (Dorota Chaniecka, Violetta Smolińska, Jadwiga Wianecka, Małgorzata Daniłow) wyglądają, jakby przyszły prosto z festiwalu Castle Party. Również Filip – zwłaszcza w ostatniej scenie – nieodparcie kojarzy się z postacią z horroru.

Attila Keresztes znakomicie rozumie Gombrowicza. Tekst grany jest bez skrótów, reżyser uwypukla zawartą w dramacie filozofię, pozwala wybrzmieć aforyzmom na temat urody, jej braku i relacji damsko-męskich, nie zapomina także o istniejącym w „Iwonie…” humorze - Król Ignacy mówi o sobie „rzucający się ojciec”, Szambelan pomysł z karasiami puentuje: „Jakby nie było głupie, to bym nie mówił”. W swojej inscenizacji umieszcza także zabawne sceny, których próżno szukać w dramacie – Filip kładzie zabrany Iwonie włos Izy na łysej głowie Innocentego (Marek Rachoń), Szambelan pokazuje Królowi środkowy palec, by po chwili wskazać nim drzwi, przez które za moment ktoś wejdzie. Jednak wywołujące śmiech na widowni momenty nie przesłaniają istoty tej okrutnej opowieści o „kozie ofiarnej”.

Tomasz Klauza
Dziennik Teatralny Katowice
6 marca 2010
Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92
Notice: Undefined index: banner4 in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/layouts/scripts/layout.phtml on line 121 Notice: Undefined index: banner5 in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/layouts/scripts/layout.phtml on line 124

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia