Opowieść o tym, jak znaleźć siłę

"18 znaczy życie, rzecz o Józefie Szajnie" - Jerzy Fąfara

To nie jest biografia Szajny, to opowieść o tym, jak znaleźć siłę, gdy wydaje nam się, że nie ma już żadnej nadziei - mówi Jerzy Fąfara o swojej nowej książce.

"18 znaczy życie, rzecz o Józefie Szajnie" jest zbudowana z małych elementów, różnorodnych i pozornie przypadkowo ułożonych, niczym patchwork: mieszają się wątki, postaci, formy literackie. Odkrywamy je kawałek po kawałku, strona po stronie rozpakowujemy razem z autorem świat Szajny, by na końcu ułożyć obraz - zarys sylwetki, niczym z rzeźby "Przejście 2001". To książka ważna, bo nie jest adresowana wyłącznie do miłośników sztuki, pozwala każdemu zbliżyć się do jednego z największych artystów naszych czasów.

Rozmowa z Jerzym Fąfarą*

Magdalena Mach: Byłeś w celi śmierci, słynnej Stehzelle? 

Jerzy Fąfara: Byłem, nawet miałem taki pomysł, żeby wejść tam tuż przed zamknięciem muzeum i zostać na noc. Ale zrezygnowałem z tego. To pomieszczenie o wymiarach 90 na 90 cm bez okien. W każdym mieściło się po czterech więźniów. Mogli tylko stać. Dusili się, bo powietrze docierało otworem o wymiarach 5 na 5 cm. Motyw kwadratu zaważył zresztą potem na całej twórczości Szajny. Więźniowie mogli wychodzić na dzień do pracy, ale Szajna nie opuszczał jej przez dwa tygodnie, miał wtedy zaledwie 19 lat. Raz dziennie dostawał tylko miskę wody i miskę zupy.

Stehzelle to ważne miejsce w książce: będąc tam, Szajna powraca wspomnieniami do czasów dzieciństwa i młodości w Rzeszowie... 

- To ważne miejsce dla Szajny. W tej celi narodził się artysta, którego znamy. "Kto raz widział - nigdy nie będzie ślepy, kto raz słyszał - nigdy nie będzie głuchy" - mawiał. W celi, gdzie człowiekowi odbierane są wszystkie zmysły: niczego nie widać w ciemności, słychać tylko swój oddech, a dotyk ogranicza się do ścian wilgotnych od własnego potu, żeby nie oszaleć, trzeba stworzyć od nowa świat w swojej głowie. Sam podkreślał, że w tej celi urodził się kościec tego, co chciał potem pokazać w sztuce.

"18 znaczy życie" - ten zagadkowy tytuł nawiązuje do symboliki liczb. Czy miała ona aż tak wielkie znaczenie dla Szajny? 

- To tytuł talmudyczny. W Auschwitz wytatuowano Szajnie numer 18729. Wiele lat później, gdy był w Izraelu, wyjaśniono mu, że pierwsze dwie cyfry jego numeru znaczą "życie", bo w języku hebrajskim cyfry zapisywane są literami alfabetu. Suma pozostałych cyfr: 7+2+9 też wynosi 18. A więc życie podwójne, drugi raz darowane. Szajna głęboko wierzył w tę symbolikę, bo został wydarty śmierci, przywrócony do życia. W Auschwitz był wyczytany do rozstrzelania, stał pod ścianą śmierci i wtedy, niespodziewanie, ogłoszono amnestię - to był kaprys nowego komendanta obozu, chęć zrobienia na złość jego poprzednikowi. Szajna wrócił, skąd nikt nie wracał. Kiedyś powiedział mi, że wierzy w to, że nawet jeśli skoczy z Pałacu Kultury, to nie zginie.

Niezwykła jest konstrukcja książki - z wielu różnorodnych gatunków literackich. Jak w sztuce Szajny - czytanie jest jak rozpakowywanie. To celowy zabieg inspirowany jego twórczością? 

- Jeden z recenzentów napisał, że to nowy gatunek literacki. Rzeczywiście, moja książka to swoisty konglomerat gatunków literackich i dziennikarskich, są tu elementy beletrystyki, pamiętnika, dialogi jak ze scenariusza filmowego mieszają się z reportażem, esejem, wywiadem.

Taka forma narodziła się w sposób naturalny, zbudowana została z oryginalnych relacji, które zbierałem od 26 lat. Bez wątpienia spotkania z Szajną, rozmowy o sztuce, zbudowały także mnie jako twórcę. Wiele jego metod realizacji sztuk przenoszę do własnej twórczości literackiej. On zawsze powtarzał: proszę te kwadraciki zbierać i wyklejać nimi obraz. Ta książka to właśnie takie kwadraciki, które łączą się w całość.

Opisując emocje bohaterów, starasz się głęboko wniknąć w ich psychikę. Dotyczy to nie tylko więźniów oświęcimskiego obozu, ale i ich oprawców. Na ile jest to efekt twórczej wyobraźni, a na ile te opisy oparte są na relacjach ich samych i świadków? 

- Taka rola pisarza - czasem musi wczuć się także w esesmanów. Pisałem o nich na podstawie pamiętników, zachowanych filmów i dokumentów. Na 98 proc. to więc prawda. Mam zdolność wczuwania się w emocje bohaterów moich książek. A o tym, że udaje mi się trafnie je opisywać, przekonało mnie niezwykłe doświadczenie. Umówiłem się z profesorem Szajną w kawiarni hotelu Rzeszów na rozmowę. Przez całą noc przed spotkaniem pisałem o nim, próbując odtworzyć jego odczucia w czasie, gdy był zamknięty w Stehzelle. Nie byłem jednak pewny, czy moja wyobraźnia nie poszła zbyt daleko. Rano, podczas spotkania, po raz pierwszy zapytałem Szajnę: Co pan myślał w Stehzelle? Omal nie zemdlałem przy stoliku, bo on opowiedział mi to, co już napisałem.

Jak udało Ci się zyskać zaufanie Szajny i namówić go do przywoływania tak trudnych wspomnień? 

- To stało się podczas spotkania z dziennikarzami w Teatrze im. W. Siemaszkowej w Rzeszowie. Wszyscy pytali go o twórczość, a ja zapytałem, czy to on kochał się w Wandzie Kowalik czy Zbigniew Bentkowski. Nasza rozmowa przeciągnęła się wtedy z planowych 15 minut do ponad godziny. Zaskoczyło go, że znam wiele detali dotyczących jego życia, o których myślał, że nikt nie wie. Ja poznałem je z opowieści jego bliskiego przyjaciela, Zbigniewa Bentkowskiego, z którym chodził do jednej ochronki, jednej szkoły, a potem razem byli w Auschwitz. Szajna powiedział mi, że złe recenzje o sobie wyrzuca, zatrzymuje tylko te dobre. "Ma pan więc szansę..." - dodał. Tak zaczęła się nasza wieloletnia znajomość, z nutką przyjaźni.

Czy Szajna opowiedział także, o czym rozmawiał z papieżem Benedyktem XVI pod ścianą śmierci w Oświęcimiu? 

- Ich spotkanie oglądałem w telewizji, byli tam tylko byli więźniowie i papież. Intrygowało mnie, o czym rozmawiali. Następnego dnia zadzwoniłem do profesora, który zrelacjonował mi to krótkie spotkanie. "Ja przed tą ścianą już kiedyś stałem" - powiedział papieżowi. "Jak to?" - zdziwił się Benedykt XVI, bo przecież spod tej ściany się już nie wracało. To spotkanie stało się klamrą spinającą moją książkę. Szajna czeka w szeregu byłych więźniów obozu aż papież podejdzie do niego, w tym czasie wracają obrazy przeszłości.

Sporo miejsca poświęciłeś szkolnym kolegom Szajny, gimnazjalistom z Rzeszowa, których Niemcy wywieźli do Oświęcimia w 1940 r. pierwszym transportem. 

- Zrobiłem to na wyraźne życzenie profesora, który podkreślał, że bez ich pomocy nie przeżyłby w obozie. Gdy tam trafił, ważył tylko 43 kg. Koledzy dawali mu dodatkową porcję chleba i zupy. W Auschwitz byli już od roku, dobrze znali obozowe realia, zaopiekowali się Szajną, dzięki ich pomocy dostał lepszą pracę - pod dachem, przy obszywaniu dziurek na guziki w niemieckich mundurach. Ta książka miała pierwotnie być o nich, o tych 40 młodych chłopcach z Rzeszowa. Zaplanowałem ją 26 lat temu. Rozmawiałem z ocalałymi, a w ich opowieściach bardzo często padało nazwisko Szajny. On swoją twórczością udokumentował ich los. Jego poznałem dużo później. Książka dojrzewała we mnie tyle lat, bo wciąż wydawało mi się, że jeszcze nie jestem gotowy, by udźwignąć ten temat. Teraz mam już 52 lata, pewien bagaż doświadczeń życiowych i dorobek literacki. Przez te lata zgromadziłem chyba największy prywatny zbiór materiałów dotyczących Szajny: wiele godzin nagrań wideo rozmów i spektakli.

Mimo to Twoja książka nie ma nic wspólnego z biografią, celem nie był ani opis życia Szajny, ani martyrologia więźniów w Oświęcimiu, choć czai się ona w skrawkach opisywanych przez ciebie emocji bohaterów... 

- Nie chciałbym, aby książka była odbierana jako opis życia Szajny. Jej główny motyw to jak wyjść ze skrajnych sytuacji życiowych, jak znaleźć siłę, gdy wydaje nam się, że nie ma już żadnej nadziei. Przeżycia Szajny i młodych rzeszowskich gimnazjalistów w obozie świadczą o tym, że zawsze jest nadzieja, dopóki nasza świeca płonie. Jest szansa, żeby się podnieść i iść dalej. Szajna po tak ekstremalnych przeżyciach, po pobycie w celi śmierci, potrafił tak wspaniale pójść w życie. Mawiał, że ile razy wraca z Oświęcimia, jeszcze bardziej chce mu się żyć. Przez całe życie był jak płonący ogień, pełen pasji, wydawał się nieśmiertelny. Książka jest o tym, że po tragedii stajemy się bogatsi. Jest też dla tych, którzy po wyjściu z Szajna Galerii pytają: jak można tworzyć takie okropieństwa? Książka jest odpowiedzią. Szajna ostrzega nas przed wojną, terroryzmem, choć nadal ślepo w nie brniemy. Ludzkość nie wyciągnęła wniosków z tego, że było Auschwitz. 

"Dzięki Fąfarze stanęła ziemia, powróciły wspomnienia i dzięki Mu za to" - napisał w liście do Ciebie Szajna. Książka podobała mu się? 

- Nie zdążył przeczytać jej w całości, ale większość materiałów znał. Nie miał uwag. "To pana interpretacja na temat mojego życia. Bardzo mnie interesuje, jak pan to odbiera" - mówił. List od niego wisi oprawiony w gabinecie, to moja relikwia.

Magdalena Mach
Gazeta Wyborcza Rzeszów
11 kwietnia 2009
Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92
Portrety
Józef Szajna
Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...