Oto jest pytanie
"Być albo nie być" - reż: M. Peschel - Narodowy Teatr Stary w KrakowieMilan Peschel stawia pytanie. Fundamentalne, najbardziej rozpoznawalne, od zawsze dojmujące, często parodiowane. Zaduma nad istotą istnienia zostaje rozegrana na pudełkowej scenie, umieszczonej na theatrum mundis w cyklonie dziejącej się historii, w przeddzień wybuchu II wojny światowej w Warszawie. Szekspirowskie pytanie dramatycznie poszerza swoje pole rażenia, nie wychodzi jednak, na szczęście, ze swojej teatralnej, bardziej komicznej niż tragicznej roli
Deski Starego Teatru zostały przeniesione w lata trzydzieste ubiegłego wieku. Na scenie farsowe przedstawienie z gestapowcami w roli głównej i ciągle spadającym ze ściany obrazem Fuhrera. Dużo krzyku, szerokie gesty, ironiczna przesada. Coś idzie jednak nie tak i reżyser przerywa spektakl. Na pierwszy plan wysuwają się aktorskie ambicje ubrane w dosyć komiczne kostiumy, co stanowi, może już trochę zbyt często powielany, metateatralny komentarz, rozbicie scenicznej fikcji fikcją kulisową. Innym zabiegiem, nie pozwalającym nam zapomnieć o tej teatralności, były liczne zmiany otwarte, które polegały na manipulowaniu prowizorycznymi dekoracjami i rekwizytami na oczach widzów w rytm zmieniających się scen. Tymczasowość każdego epizodu, czy był to teatr w teatrze, czy epizody z życia prywatnego aktorów, nabierał dodatkowych rysów swego rodzaju schyłkowości, która mimo wszystko dominowała nad poczynaniami postaci.
Małżeństwo aktorskich gwiazd, państwo Turowie, rywalizujące o sławę; para aktorów charakterystycznych, usilnie próbujących zwrócić na siebie uwagę; dyrektorko-reżyserko-garderobiana z doklejonymi wąsami; wielbiciel pani Tura, przyszły lotnik RAF-u, wplątany w miłosny trójkąt. Po drugiej stronie czarne charaktery: szpieg-zdrajca Silewski i dwóch gestapowców, prowadzących swoją brutalną, miejscami homoerotyczną grę. Bardzo wyraźne rozgraniczenie postaci na te dobre i te złe potęgowało poniekąd przyjazny dystans, z którym oglądało się spektakl.
Kabaretowa, ironiczna konwencja, która przyjęli twórcy Być albo nie być, by mówić o teatralności ludzkiego życia, które nieustannie zadaje sobie to samo pytanie ukryte pod wieloma postaciami, nie wychodzi do oklasków, czeka na scenie, jest.