Podsumowanie

20. Festiwal Szekspirowski

76 wydarzeń, 32 grupy teatralne, 30 artystów, 21 muzyków - tak na swojej stronie organizator podsumowuje tegoroczny Festiwal. Podczas 20. edycji zobaczyliśmy spektakle m.in.: z Wielkiej Brytanii, Rosji, Włoch, Izraela czy z Iranu a także polskie inscenizacje szekspirowskie – finalistów konkursu o Złotego Yoricka. Spektaklom jak co roku towarzyszyły warsztaty, spotkania z twórcami, próby otwarte i seminaria. Szczególnie warto było zwrócić uwagę na tegoroczny nurt SzekspirOFF, który w tym roku został po raz pierwszy zaprezentowany w formule konkursowej.

W finale konkursu o Złotego Yoricka znalazły się tylko trzy sztuki: „Hamlet" z Narodowego Starego Teatru w Krakowie, „Burza" z Teatru Współczesnego ze Szczecina oraz „Juliusz Cezar" z Teatru Powszechnego w Warszawie. To ten ostatni zespół opuszcza Gdańsk w towarzystwie Złotego Yoricka. Najlepszą polską inscenizacją okazał się „Juliusz Cezar" w reżyserii Barbary Wysockiej. Trzy spektakle prezentują natomiast bardzo szerokie spektrum sposobów, w jaki wystawiać można Szekspira.

Szczecińska „Burza" (reż. Anna Augustynowicz) postawiła na wierność wobec tekstu, oraz sztywną (niestety) deklamację. Nieudana okazała się próba wydobycia nowych sensów poprzez ingerencje w charakterach Prospera, Mirandy czy Ferdynanda. Bogusław Kierc nie wniósł do roli Prospera nic oprócz maniery i nerwowości. Ojciec Mirandy jest tutaj pokazany jako irytujący starzec. Jego notoryczne modulowanie głosem, który opada i unosi się bez powodu, uniemożliwia podążanie za sensem wypowiedzi. Część wypowiadanych przez niego kwestii jest wręcz niezrozumiała. Ciekawy wydaje się z kolei pomysł, aby Miranda z posłusznej córki stała się zbuntowaną, zmęczoną ciągłym bajaniem staruszka nastolatką. Niestety pomysł ten nie został doprowadzony do końca. Najbardziej godne zapamiętania role to Trinkulo w wykonaniu Anny Janoszewskiej oraz Ariel - wcielił się w niego Maciej Litkowski. Sceny z ich udziałem mają dynamikę oraz tak deficytową w spektaklu akcję. Moment największego ożywienia to ten, gdy Ariel wchodzi na scenę z wielkim obrazem, na którym Chrystus przeprowadza łódź przez sztorm do bezpiecznego portu.

W zespole pracującym nad spektaklem wyraźnie zabrakło dramaturga, który wprawiłby wszystkie jego elementy w ruch i przetłumaczyłby je na język zrozumiały dla publiczności. A tych elementów tutaj nie brakuje. Mamy sforę psów w kagańcach, mamy masę wózków inwalidzkich, łóżko, do którego niemal przywiązana jest Miranda - ale sens ich użycia nie jest do końca czytelny. Mamy także skopiowany z inscenizacji Krzysztofa Warlikowskiego motyw prezentacji procedury bezpieczeństwa i kamizelek ratunkowych. Brakuje z kolei zupełnie oprawy muzycznej. Magiczna wyspa Prospera bez dźwięków wydaje się jeszcze bardziej obca i pozbawiona piękna. Jak widać czasem i tekst geniusza teatru nie wystarczy, by porwać widownię.

Z kolei krakowski „Hamlet" (reż. Krzysztof Garbaczewski) to spektakl, który stoi w wyraźnej opozycji wobec oryginalnego tekstu Szekspira. Reżyser, wraz ze współautorem scenariusza, Marcinem Cecko, nie sięga w swojej interpretacji do tekstu sztuki - bo też nie musi. Nie ma takiej potrzeby, znamy ją przecież na pamięć. Inscenizacja krakowska dystansuje się wobec tekstu i wobec głównego bohatera. Mamy tutaj kilku Hamletów, a jego słynne kwestie wypowiadają także inni bohaterowie. Hamlet znika, rozpływa się, rozmienia się na drobne. Ogromną siłą spektaklu są ponadto świetne role Bartosza Bieleni, Krzysztofa Zarzeckiego czy Jaśminy Polak. Gra całego zespołu aktorskiego jest na bardzo wysokim poziomie.

Krakowska inscenizacja bierze „Hamleta" w gruby nawias, cudzysłów, a dodatkowo opakowuje go w piękną scenografię Aleksandy Wasilkowskiej, która jest jego najsilniejszym atutem. Wielkie koło - z jednej strony ekran, a z drugiej lustro, obracające się nad okrągłym, płytkim basenem. Przed nim mapa Europy, która w trakcie spektaklu wypełnia się krwią pompowaną przez wielkie serce. Krwawiącej Europy bronią groźnie szczerzące się do publiczności ostrosłupy z pleksi. Sztuka jest wypełniona ogromną liczbą znaków, erudycyjnych odniesień, ale nie zostają one przetłumaczone, objaśnione do końca. Krakowski „Hamlet" to szkic, burza mózgów, szczególnie w warstwie tekstowej. Krzysztof Garbaczewski i Marcin Cecko wrzucają do Hamleta różne pomysły, interpretacje, aluzje. Twórcy spektaklu w finale umieścili kontrowersyjne fragmenty ze sztuki „HamletMaszyna" Heinera Mullera, wywołujące na widowni pewnego rodzaju zniecierpliwienie. Łatwo byłoby odrzucić takie zakończenie, a jednak to ono poruszyło widzów najbardziej, wywołało największe emocje. O to przecież chodzi.

Gdzieś pośrodku tego spektrum mieści się nagrodzony „Juliusz Cezar". Barbara Wysocka twórczo odczytuje tekst na nowo, ale nie odwraca od niego zupełnie. Widzimy tutaj wyraźnie, że „Juliusz Cezar" nadal jest - i jeszcze długo będzie - niezmiernie aktualny. Inscenizacja warszawska akcentuje dwuznaczność Marka Antoniusza, który okazuje się być tak samo nieetyczny jak pozostali bohaterowie. Tylko kobiety są tu dobre, ale oczywiście jako istoty dobre zepchnięte są do ról drugoplanowych, i szybko usunięte.

Inscenizacja jest oparta na mocnym fundamencie tekstu Szekspira, w którym jednak znajdujemy coraz więcej wtrąceń i komentarzy, im bardziej zbliża się do finału. Spektakl, początkowo zdający się być poprawnym ale przewidywalnym wystawieniem, pod koniec pierwszej połowy nagle gwałtownie zmienia kierunek, zaczyna nabierać morderczego tempa. Napięcie rośnie, atmosfera podgrzewana jest przez zaskakującą zmianę scenografii (ogromne brawa dla Barbary Hanickiej) oraz odwrót w grze aktorskiej. Cały zespół zasłużył zresztą w pełni na brawa publiczności, która kazała aktorom 5 razy wychodzić na scenę. Arkadiusz Brykalski do roli Brutusa wniósł dylemat moralny i wielowymiarowość, której w wielu inscenizacjach „Juliusza Cezara" brakuje. Przypomina w tym trochę Hamleta. Mateusz Łasowski (Kaska) i Michał Czachor (Kasjusz) są śmieszni i przerażający zarazem. Michał Jarmicki jako Cezar jest nieco obojętny, rozkapryszony, ale jednocześnie pogodzony z losem. Jednak żaden z aktorów nie ma tak efektownego wejścia, jak Barbara Wysocka, która niespodziewanie pojawia się na scenie w roli Marka Antoniusza. Początkowo stąpa po scenie dość nieśmiało, by w końcu zaatakować z pełną mocą i obnażyć hipokryzję polityków. W scenie odczytywania testamentu Cezara pokazuje logikę tłumu, udowadnia jak łatwo jest nim manipulować, jak szybko odmienia on swoje opinie. Świetnym pomysłem jest wprowadzenie do spektaklu kilku piosenek z repertuaru polskiego rocka lat 80 - „Biała flaga" Republiki czy „Po co wolność" Kultu. Nie brakuje w inscenizacji warszawskiej odwagi, akcji, humoru, odrobiny dystansu (świetna pijacka scena z Brutusem i Kasjuszem), aktorstwa na wysokim poziomie. Werdykt jury Festiwalu wydaje się być w pełni uzasadniony.

Tyle o konkursowej części Festiwalu. Festiwalu, którego gwiazdą niespodziewanie została grupa Forced Entertainment, prezentująca projekt „Complete Works: Table Top Shakespeare". Członkowie zespołu na drewnianym stole o szerokości jednego metra zaprezentowali wszystkie sztuki Szekspira. W rolach bohaterów w tych miniaturach zostały obsadzone przedmioty codziennego użytku: produkty spożywcze, kosmetyki. Mała czerwona latarka wcieliła się w rolę Romea, butelka oliwy z oliwek stałą się Juliuszem Cezarem, a stary Nestor ze sztuki „Troilus i Kresyda" został zagrany przez wyciśniętą niemal do końca tubkę pasty do zębów. Podczas pokazów jasne stało się, że historie napisane przez Szekspira są nie tylko ciekawymi, dobrze skonstruowanymi opowieściami. Są to także przede wszystkim historie zwykłych ludzi. Śmiertelników. Patrząc na rzędy małych przedmiotów na stole nie sposób było uciec od wrażenia, że Szekspir pisał o nas, o zwykłych ludziach, z ich zwyczajnymi, codziennymi problemami i pragnieniami. Jak bardzo stworzone przez niego historie są uniwersalne i jak wyraźnie humanistyczny mają wydźwięk.

Z pewnością wielu widzom zapadnie w pamięć „Hamlet" w reżyserii Arasha Dadgara z Quantum Theatre z Iranu. W tej inscenizacji głównym bohaterem staje się Grabarz. Twórcy wyraźnie postawili akcent na to, że „Hamlet" opowiada przede wszystkim o (nieuchronności) śmierci. Zaczyna się i kończy kopaniem grobów. Wszystko co pomiędzy jest tylko powodem do śmiechu, bo też irański „Hamlet" staje się komedią, farsą niemal, mimo że w finale umierają wszyscy.

W tym roku po raz pierwszy konkurs odbywał się także w kategorii OFF - co wydaje się być jak najbardziej słuszne. Udało mi się obejrzeć dwie produkcje: przewidywalny „Jaki jest twój bagaż" oraz „Papety grają Szekspira". W tym drugim (reż. Wojciech Stachura) nie zabrakło ani jednego elementu dobrego teatru: jest bohater, który przechodzi przemianę wewnętrzną, jest rodzina pełna wyrazistych charakterów, jest pragnienie władzy i pieniędzy, jest miłość, jest walka o wysoką stawkę, ale są też kontrowersje, sex, drugs and rock and roll - bo ta „bajka" jest zdecydowanie dla dorosłych. Wartka akcja, piękne lalki (Olga Ryl-Krystianowska), ciekawy pomysł. No i na końcu - jak to u Szekspira bywa - podnoszący na duchu morał.

W Nurcie SzekspirOFF zostały przyznane nagrody: Nagroda Główna dla Przemysława Wasilkowskiego za spektakl „Sam". Dwie Nagrody Drugie dla: spektaklu „Córki Leara" z Akademii Teatralnej w Warszawie w reżyserii Darii Kopiec oraz spektaklu „Czekając na Otella" Teatru EKIPA w reżyserii Jana Naturskiego. Nagroda Trzecia dla Teatru PAPAHEMA za spektakl „Macbett" pod opieką reżyserską Mateusza Przyłęckiego. Wyróżnienie dla Niepublicznego Policealnego Studium Musicalowego CAPITOL za spektakl „Oczy paść będę cieniem" w reżyserii Mikołaja Woubisheta oraz dla zespołu PELETON za spektakl „Szekspiracje". Ostatnie wyróżnienie trafiło do Heleny Ganjalyan za spektakl „MELT".

Katarzyna Gajewska
Dziennik Teatralny
9 sierpnia 2016
Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92
Notice: Undefined index: banner4 in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/layouts/scripts/layout.phtml on line 121 Notice: Undefined index: banner5 in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/layouts/scripts/layout.phtml on line 124

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia