Premiera baletowa do muzyki Lutosławskiego

Twórcy przedstawienia wykorzystają w nim trzy utwory Lutosławskiego: Małą suitę, Muzykę żałobną oraz Chain II -Łańcuch II. To utwory, które mają ukazać różnorodność twórczości kompozytora - zapowiedział we wtorek podczas konferencji prasowej dyrygent i kierownik muzyczny opery Jerzy Wołosiuk.

Spektakl podzielono na dwie części. Do pierwszej choreografię stworzyli młodzi polscy choreografowie, Kaya Kołodziejczyk i Piotr Czubowicz, którzy wcześniej stanęli do organizowanego przez realizatorów przez szczecińską scenę konkursu.

Kołodziejczyk jest zwyciężczynią ogólnopolskiego konkursu dla młodych cho-reografów, Czubowicz zaś tańczy w Les Ballets de Monte-Carlo.

Autorem choreografii do drugiej części spektaklu jest tworzący poza granicami kraju od 26 lat polski artysta Robert Glumbek.

Partie solowe podczas premiery wykona Ilian Garnetz, skrzypek pochodzący z Mołdawii, zwycięzca wielu prestiżowych konkursów skrzypcowych na świecie.

"Ogniwa" to ostatni element obchodów roku Lutosławskiego w szczecińskiej operze. Wcześniej scena ta przygotowała konferencję naukową na temat związków muzyki kompozytora z tańcem oraz spektakl dla dzieci do jego muzyki "Bajki ci opowiem".

Witold Lutosławski urodził się 25 stycznia 1913 roku - zmarł 7 lutego 1994 w Warszawie. Uznawany jest za jednego z czołowych kompozytorów polskich i ważną postać w muzyce światowej. Twórczość kompozytora przechodziła liczne przeobrażenia stylistyczne, od neoklasycyzmu i inspiracji folklorem w początkowym okresie, do indywidualnego języka w późniejszych latach. Pierwszym z długiego szeregu arcydzieł stał się Koncert na orkiestrę (1954). Międzynarodową sławę przyniosły mu również takie dzieła jak Muzyka żałobna (1958), Gry weneckie(1961), Kwartet smyczkowy(1964), Preludia i fuga(1972). Napisał także wiele dzieł z myślą o wielkich wykonawcach, w tym m.in. koncert fortepianowy dla Krystiana Zimermana czy Chain II dla Anne-Sophie Mutter.

Rok 2013 został oficjalnie ogłoszony przez Sejm Rzeczypospolitej Polskiej Rokiem Witolda Lutosławskiego.