Przegrał bitwę

To miał być warszawski debiut studenta Akademii Teatralnej Wojciecha Farugi. Dyrektor Teatru Dramatycznego Paweł Miśkiewicz zaryzykował i dał mu szansę wystawienia "Ryszarda III" Szekspira. Adaptację szekspirowskiego dramatu zaplanowano na niewielką przestrzeń foyer. Faruga wcześniej w Dramatycznym przygotował "niekonwencjonalną i udaną" - jak czytamy w materiałach prasowych teatru - akcję pt. "Kniaź Patiomkin. Siedem snów Schmidta o rewolucji" na podstawie dramatu Tadeusza Micińskiego w ramach projektu "Odkryte/zakryte".

Aktorzy opowiadają, że na kilka dni przed premierą dyrektor teatru Paweł Miśkiewicz postanowił zmienić scenariusz. W nowej wersji podobno zagrać miał również Wojciech Faruga - reżysera, który próbuje wystawić "Ryszarda III", ale mu się nie udaje. Ale w końcu dyrektor zrezygnował z premiery.

- Nie jestem w stanie ocenić tej sytuacji. To złożona sprawa. Żałuję, że widzowie nie zobaczą spektaklu. Że nie dowiem się od nich, czy bezpowrotne odwołanie projektu było słuszne, czy nie - mówi osoba z zespołu. Nikt nie chce się wypowiadać pod nazwiskiem, bo to "delikatna, zakulisowa sprawa". - Jeszcze nie ochłonąłem - wyjaśnia. - Chciałabym o tym jak najszybciej zapomnieć - dodaje jedna z aktorek.

Wojciech Faruga mówi krótko: - To był ryzykowny projekt. O odwołaniu spektaklu dowiedziałem się dopiero we wtorek Wiem, że sam muszę się z tą sytuacją zmierzyć.

- Prowadzenie teatru artystycznego zakłada pewne ryzyko. Liczymy się z tym, że wśród kilkunastu projektów, które przygotowujemy w sezonie, jeden może nie spełnić pokładanych w nim oczekiwań - wyjaśnia Paweł Miśkiewicz, dyrektor Teatru Dramatycznego. - "Ryszard III", przygotowywany w gotowej "dekoracji" foyer teatru, w bardzo radykalnym pomyśle adaptacyjnym i inscenizacyjnym był takim projektem "wysokiego ryzyka". Dlaczego odwołujemy go tuż przed premierą? Ostatnie tygodnie, czy nawet dni prób, kiedy na scenie spotykają się wszystkie elementy przedstawienia: przestrzeń, kostium, muzyka, itd. - często decydują o powodzeniu całego projektu. Walczyliśmy do końca - tym razem się nie udało.

Marek Kraszewski, dyrektor miejskiego Biura Kultury, o sprawie dowiedział się we wtorek z enigmatycznej informacji od teatru, że spektakl jest odwołany "z powodów artystycznych". Poprosił, aby przygotowano mu na ten temat wyjaśnienia: dlaczego tak się stało i jakie są w związku z tym straty finansowe. Czeka teraz na odpowiedź teatru.

- Nie jestem zwolennikiem odwoływania spektakli - mówi Marek Kraszewski. - Uważam, że teatr powinien tak planować swoje projekty, dokładnie je przeanalizować już na etapie wstępnym, aby nie musiał się z nich wycofywać w ostatniej chwili. Wiem, że element ryzyka jest wpisany w działanie teatru artystycznego, ale trzeba też na to patrzeć racjonalnie. Nie oceniam na razie dyrekcji pana Miśkiewicza, bo jest w Dramatycznym stosunkowo krótko, ale przyglądamy się temu, co robi.