"Aktorzy prowincjonali" w Opolu

Po 30 latach od premiery filmowej Agnieszka Holland wraca do scenariusza "Aktorów prowincjonalnych", którym zadebiutowała w kinie. Wyreżyseruje spektakl w opolskim teatrze.
"Aktorzy prowincjonalni" to pierwszy pełnometrażowy film kinowy Agnieszki Holland. Nagrodzony w Cannes w 1980 roku przez Międzynarodową Federację Krytyków Filmowych FIPRESCI do dziś jest uznawany za jeden z najważniejszych obrazów nurtu kina moralnego niepokoju. To historia o aktorach z prowincjonalnego teatru, którzy zmagają się z "Wyzwoleniem" Wyspiańskiego pod okiem warszawskiego reżysera. Główny bohater Krzysztof ma ambicję, by tekst Wyspiańskiego uczynić aktualnym, reżyser zaś traktuje pracę jako kolejny szczebel w karierze. Frustracja aktora odbija się na jego życiu prywatnym. Kiedy odchodzi od niego żona - aktorka w teatrze lalkowym - próbuje popełnić samobójstwo. W końcu pijany oświadcza dyrektorowi teatru, że nie będzie już grał w tym spektaklu. - To bolesna, szczera opowieść o aktorach z Opola czy z Wałbrzycha, którzy zdając do szkół teatralnych, liczyli na wielkie kariery, a wylądowali na prowincji, która wciąga ich z każdym rokiem coraz bardziej. Wiążą się z nią mieszkaniem i rodziną, ciągle marząc, że będą mogli jeszcze powiedzieć coś ważnego o człowieku i że ktoś to doceni - mówi Tomasz Konina, 35-letni dyrektor Teatru im. Jana Kochanowskiego w Opolu. Po wygraniu we wrześniu konkursu na to stanowisko zamarzył, by z okazji 90-lecia powstania Związku Artystów Scen Polskich przenieść film Agnieszki Holland do teatru. - Tym przedstawieniem chciałbym złożyć hołd aktorom, bo nie jest ono okolicznościową laurką, ale ich prawdziwym portretem. To rzecz o ich marzeniach i frustracjach, o mechanizmach rządzących w teatrze, o tym, jak trudno oddzielić życie prywatne od zawodowego. Wiedziałem, że to wariacki pomysł zapraszać Holland wprost z Los Angeles do Opola. W zespole nie mam głośnych nazwisk, ale zagwarantowałem jej, że czeka na nią prawdziwy zespół, taki jakich niewiele już w Polsce. Grupa ludzi, dla których teatr jest pasją i sposobem nażycie - mówi Konina. Przekonał reżyserkę, która przystała na jego propozycję, by w przedstawieniu grali, tylko opolscy artyści. W marcu przyjedzie ich zobaczyć w jednym z wieloobsadowych spektakli. Premiera planowana na 13 grudnia zostanie połączona ze spotkaniem wszystkich twórców filmu i jego premierą na DVD. Rozmowa z Agnieszką Holland: Dorota Wodecka-Lasota: Po wielu latach wraca pani do teatru, którego przestrzeń nie ogranicza się do scenografii wykreowanej na potrzeby Teatru Telewizji. Agnieszka Holland: W 1978 roku wspólnie z Laco Adamikiem reżyserowaliśmy "Woyzecka" Georga Büchnera w Teatrze w Olsztynie. Potem zrobiłam jeszcze w warszawskim Ateneum kameralną sztukę "Dusia, Ryba, Wal i Leta". Miałam od tego czasu kilka propozycji pracy w różnych teatrach na świecie, ale czułam, że to nie jest moja materia, szczególnie w obcym języku. I miałam mnóstwo innych zajęć. Dlaczego tym razem się pani zgodziła? - Z ciekawości. Nigdy mnie nie spotkało takie doświadczenie, by scenariuszowi gotowego filmu, i to już dawno nakręconego, nadać inną formę. Wzruszyłam się też, że ten tekst jest ważny dla kolejnego pokolenia. Zachęcił mnie zapał dyrektora opolskiego teatru, który mówił o adaptacji "Aktorów" inteligentnie i przekonywająco - twierdził, że mój film jest dla niego inspiracją. Pomyślałam, że to będzie ciekawe spotkanie. Nie wahała się pani przyjechać do nieznanego teatru, na prowincję? A może to dla pani wartość? - Dla mnie prowincja nie istnieje. Wszystko w Polsce może być prowincją i nią nie być. Zależy, co i jak się robi, jaki jest duch. Nie znam teatru w Opolu, nie byłam tam od przeszło dwudziestu lat, ale wydaje mi się, że to dobre miejsce, by wrócić do tekstu i na nowo go odczytać. Chcę przełamać sztampę w obsadzaniu ról, przecież wtedy, jak i pewnie teraz, było poza Warszawą mnóstwo fantastycznych aktorów. Zależy mi na nowych twarzach, żeby rzeczywistość, którą pokazujemy, była wiarygodna. By ludzie wierzyli w nią, a nie mówili: O! To jest Olbrychski. Zresztą w kinie moralnego niepokoju często obsadzaliśmy nowe twarze w głównych rolach. "Aktorzy prowincjonalni" to pani debiut filmowy. Czy dlatego jest szczególnie dla pani ważny? - Każdy jest ważny, ale ten był pierwszy i odniósł sukces - i prestiżowy, i u krytyków, i u publiczności w świecie. Wszyscy w nim debiutowaliśmy. Operator Jacek Petrycki, kierownik produkcji Michał Szczerbic, kompozytor Andrzej Zarycki, jako współscenarzysta debiutował wybitny reżyser teatralny Witold Zatorski. I aktorzy - Halina Łabonarska, Tadeusz Huk czy Adam Ferency. To był tak wielki debiut, że towarzyszył mu szczególny rodzaj twórczego napięcia, które trudno jest powtórzyć. Wydawało mi się, że powiedziałam coś ważnego w tym filmie. A dziś, co chciałaby pani powiedzieć? Miałby być to spektakl o losie artysty? - Jeszcze się zastanawiamy, jak go dziś odczytać. Obejrzałam niedawno film, przejrzałam scenariusz. Jest od filmu bogatszy, bo w montażu wiele wątków zniknęło. Wzruszyła się pani, wracając doń po latach? - Ja się nie wzruszam filmami, zwłaszcza swoimi, ale wydał mi się ciekawy. I nie zdezaktualizował się, szczególnie opis życia aktorów, ich udręki, lęki, rozczarowania, frustracje, nadzieje. Pokazuje twórcę, który wyobraża sobie siebie w akcie kreacji, oraz to, co z tych wyobrażeń ostatecznie wynika. Nie ma innego tekstu w polskiej literaturze, który o sprawach teatru i aktorów mówił równie przekonywająco. Natomiast jeśli chodzi o warstwę polityczną, to musimy pomyśleć, jak przetłumaczyć "Wyzwolenie" Wyspiańskiego na dzisiejsze czasy. Wówczas było to dość oczywiste. Żyliśmy w niewoli, a ta sztuka mówi o zniewoleniu, o problemach Polski i przywarach Polaków, o nadziejach i słabościach. Wyspiański był odbierany na poziomie aluzyjnym. Ówczesna cenzura, również w osobie ministra i szefa kinematografii, wycinała z gotowego już filmu głównie fragmenty cytatów Wyspiańskiego. To było zabawne powtórzenie sytuacji z filmu, gdzie reżyser wycina z powodów oportunistycznych najbardziej aktualne i najbardziej kontrowersyjne fragmenty ze sztuki klasyka. Miałam natychmiastowe potwierdzenie, że Wyspiański jest aktualny. A co tym klasykiem można powiedzieć dzisiaj? - Obejrzałam niedawno "Wyzwolenie". Jeden spektakl w reżyserii Macieja Prusa i drugi Konrada Swinarskiego, który nakręciliśmy z Lacem już po śmierci Konrada. Ciekawym było widzieć, jak inne rzeczy brzmią dziś aktualnie niż te, które brzmiały tak wówczas. Przed nami jest zabawa ze zmianą cytatów, jeśli utrzymamy motyw "Wyzwolenia". Sądzę, że tak się stanie, bo to tekst, który odnosi się do spraw wiecznie aktualnych w naszym kraju. Z czego powinniśmy się wyzwolić? - Z klaustrofobii duchowej, intelektualnej, w której żyjemy bez względu na to, czy reżim się zmienił, czy nie. Z megalomanii i z kompleksu niższości, z zaściankowości. Problemy Polski nie zmieniły się od XIX wieku, jeśli spojrzeć na polityczne czy ideologiczne ciała, które odnoszą się do filozofii patriotyzmu. Ale jak do tego podejdziemy, nie wiem. Jesteśmy na początku rozmyślań, ale adaptacja wydaje się możliwa. Materia teatru, zaplecza, garderoby, kulisy mogą zagrać w sposób zaskakujący. To wyzwanie inspirujące dla adaptatora i reżysera. Kto się tym zajmie? - Chciałabym reżyserować ten spektakl wspólnie z młodą reżyserką Anną Smolar. Rozmawiamy z ewentualnymi adaptatorami tekstu. Ale oczywistym jest, że ta adaptacja musi zostać przeze mnie odczuta i poprowadzona. 13 grudnia premiera teatralna i na DVD oraz spotkanie twórców filmu. - Cieszy mnie to, choć takie koleżeńskie spotkania budzą ambiwalentne odczucia. Ale data zaproponowana przez Tomasza Koninę ma dla mnie symboliczne znaczenie. 13 grudnia rozpoczęła się moja długa emigracja.
Dorota Wodecka-Lasota
Gazeta Wyborcza
9 stycznia 2008
Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...