Rozmach epickiego kina
"Zabić Jezusa" (Killing Jesus) - reż. Christopher Menaul - USA (2015)Według wyznania rzymsko-katolickiego mamy cztery ewangelie napisane przez autorów natchnionych – świętego Jana, świętego Łukasza, świętego Marka i świętego Mateusza. Wszystkie te księgi opowiadają o tym samym człowieku, który żył ponad dwa tysiące lat temu i umarł śmiercią męczeńską, a jednak każda z tych opowieści różni się w szczegółach lub podaje fakty, które inna pomija.
Owych ewangelii było ponoć więcej, ale dlaczego właśnie te przeszły do historii i zapisały się w dziejach chrześcijaństwa jako święte księgi Nowego Testamentu, to temat na zupełnie inne rozważania.
Przyjrzyjmy się dzisiaj postaci Jezusa Chrystusa, jako bohatera... literackiego i filmowego, bez profanacji jakichkolwiek świętości.
W 2013 roku powstaje książka pod tytułem „Zabić Jezusa" autorstwa Billa O'Reilly'ego i Martina Dugara. Amerykańskich dziennikarzy zajmujących się badaniem historii i jej źródeł. Następnie w 2015 roku ma premierę film produkcji National Geographic pod tym samym tytułem w reżyserii Christophera Menaula. Film z gatunku dramatu historycznego i biografii, kręcony z wielkim rozmachem w marokańskich plenerach. Tysiące statystów i prawie 100 ról głównych, a w nich aktorzy z Libanu, Maroka, Czech, Irlandii, Wielkiej Brytanii, Izraela, Kanady, Syrii, Australii i USA. Miedzy innymi:
- Haaz Sleiman z Libanu w roli Jezusa,
- Reymonde Amsallem z Izraela w roli Marii,
- Klara Issova z Czech jako Maria Magdalena,
- Kelsey Grammer z USA grający króla Heroda Wielkiego,
- Stephen Moyer również z USA jako Poncjusz Piłat,
- Abhin Galeya z Wielkiej Brytanii jako Jan Chrzciciel.
Sam tytuł mógłby wskazywać na jakiś kryminał lub thriller. Jest to jednak opowieści o życiu Jezusa Chrystusa – od jego narodzin do śmierci z uwzględnieniem sytuacji geopolitycznej ówczesnego świata. I to właśnie, według wielu, stanowi punkt zapalny – niestety nie zawsze do dyskusji, bo często tylko do podważania prawa do pisania czy kręcenia tego typu dzieł, odbiegających nieco od wizji ewangelistów. Czy to co stanowi tekst Nowego Testamentu nie powinno być traktowane jako jedyna słuszna i niepodważalna prawda? Dla wielu jest to właśnie temat do bardzo ciekawych rozmów, a dla innych właściwa odpowiedź jest tylko jedna. Właśnie z tego powodu film ze scenariuszem Walona Greena wzbudza tyle kontrowersji.
Główny bohater nie jest tutaj Synem Bożym, ale przedstawiony jako niezwykle mądry i dobry człowiek walczący o prawa najuboższych i najbardziej ciemiężonych przez Imperium Rzymskie. Zatem sprzeciwia się systemowi i to doprowadza go na Golgotę. Tylko aby móc w ten sposób spojrzeć na to dzieło trzeba oddzielić wiarę czy religię od oglądanego obrazu. I to niezależenie czy wierzymy i w co wierzymy, czy uznajmy się za ateistów. Księgi Starego i Nowego Testamentu, omawiane choćby w szkole ponadpodstawowej, wiec każdy powinien znać, zostawiamy jako dzieło literackie i oglądamy film historyczny. Tyle i aż tyle, niestety nie każdego stać na taki wysiłek, a przecież warto mieć umysł otwarty na nowe doświadczenia. Zatem dla jednych to „próba wiary", dla innych historia pewnego człowieka, a dla jeszcze innych bluźnierstwa. Po której stronie staniesz? Najlepiej obejrzyj i dopiero zdecyduj.
Triller: "Zabić Jezusa" (Killing Jesus) - reż. Christopher Menaul - USA (2015)
