Samotność Janosika

Marek Perepeczko

"To wielkie szczęście, że nikt nie będzie po mnie płakał" - rzucił Marek Perepeczko w jednym ze swoich ostatnich wywiadów. Nie wiedział, w jak wielkim był błędzie. 17 listopada 2020 r. przypada 15. rocznica śmierci odtwórcy głównej roli kultowego już "Janosika".

- "Janosik" Jerzego Passendorfera zadebiutował na antenie 26 lipca 1974 r.
- Marek Perepeczko był chuderlawy wymoczkiem, przekonanym o chorobie serca i własnej niedołężności. Zbierał cięgi od kolegów. - Zainterweniował ojciec, wysyłając go do klubu wioślarskiego, by przestał być szkolnym popychadłem
- Występowanie przed publicznością go tremowało. Kucie tekstu na pamięć przyprawiało go o ból głowy. Ze szkołą aktorską rozstał się w mało przyjemnych okolicznościach
- Przyznawał, że "Janosik" go zaszufladkował, a jego kariera stanęła w miejscu. Coraz częściej trzymał się na uboczu. Porzucił ćwiczenia i zajadał smutki. Pojawiły się plotki o problemach z alkoholem
- "Kiedy opadała kurtyna i wybrzmiewały brawa, wsiadał do swojego małego samochodu i wracał do pustego mieszkania, gdzie był skazany wyłącznie na siebie. Samotność była jego wyborem" - mówił Marek Rębacz

Chuderlawy wymoczek, przekonany o chorobie serca i własnej niedołężności, zbierający cięgi od silniejszych i starszych kolegów – tak pokrótce, wspominając szkolne czasy, opisywał młodego siebie Marek Perepeczko. To ojciec postanowił wreszcie zainterweniować i wysłał syna do klubu wioślarskiego, by dzieciak zmężniał i przestał być szkolnym popychadłem. Podziałało. Sport tak pochłonął dorastającego chłopaka, że wkrótce nie mógł już wyobrazić sobie życia bez aktywności fizycznej. Biegał, grał w koszykówkę (dostał się do drużyny juniorów "Legii"; potem zaproponowano mu również dołączenie do juniorskiej reprezentacji kraju), zainteresował się judo i kulturystyką.

"Ty, ile masz w baniaku?"
Śmiał się, że ten rozkwitający romans ze sportem został przerwany, gdy przyjęto go do szkoły teatralnej. Po latach wyznał, że trochę żałuje podjętej decyzji, bo kto wie, czy nie odnalazłby się lepiej na boisku. I chociaż lubił teatr, tak naprawdę nie planował aktorskiej kariery. Występowanie przed publicznością Perepeczkę tremowało, nie zależało mu na rozgłosie, a kucie tekstu na pamięć przyprawiało go o ból głowy. A jednak, jakby na przekór sobie (w końcu wcześniej na poważnie rozważał architekturę), stawił się przed komisją egzaminacyjną w PWST.

Już wtedy robił wrażenie swoją nieprzeciętną sylwetką. "Ostatnią eliminacją był sprawdzian gimnastyczny. Rozbieramy się do majtek, obok efeby, smukli chłopcy i Perep – kulturysta. Pierwsza nasza rozmowa: »Ty, ile masz w baniaku?«", wspominał spotkanie z Perepeczką w "Tygodniku Płockim" Marek Mokrowiecki i dodawał, że aktor swoim podejściem – i wyglądem – błyskawicznie zmotywował kolegów z uczelni do zadbania o własną muskulaturę.

Potem nie było już tak kolorowo. Ze szkołą aktorską rozstał się w mało przyjemnych okolicznościach; później wprawdzie do niej wrócił, ale niesmak pozostał. Już od początku zdawał sobie sprawę, że ze względu na warunki fizyczne nie będzie mu łatwo. "W latach 60. i później w polskim filmie była moda na garbatych, chudych, zakompleksionych i tym podobnych nieudaczników życiowych. Kiedyś, gdy na scenie królował wzór zakompleksionego suchotnika, [koledzy] podśmiewali się trochę, no bo do czego mógł nadawać się muskularny aktor?", mówił "Magazynowi KiF" Marian Glinka, kulturysta, który również - bez większych sukcesów - próbował przebić się w branży.

Wydawało się, że Perepeczko jest na podobnej, z góry przegranej pozycji.

Klątwa Janosika
Przez długie miesiące czekał na propozycje, ale gdy już oferowano mu jakąś rolę, lądował na drugim, albo i trzecim planie. A granie ogonów Perepeczki nie satysfakcjonowało. Z radością powitał więc ofertę Jerzego Hoffmana i przyjął rolę Adama Nowowiejskiego w "Panu Wołodyjowskim". Cztery lata później został Janosikiem.

Rola, która miała okazać się przełomową, w rzeczywistości zamknęła przed Perepeczką kolejne drzwi. Od tamtej pory zarówno widzowie, jak i ludzie z branży widzieli w nim wyjętego spod prawa herszta. Aktor sam przyznawał, że "Janosik" go zaszufladkował, a kariera stanęła w miejscu. Ale nie rozpaczał i czekał cierpliwie, aż reżyserzy ponownie spojrzą na niego łaskawszym okiem – dodawał również, że nigdy nie żałował występu w serialu. "Zawsze mamy sentyment do pewnego okresu życia, który był najradośniejszy, a taki bywa ten czas, kiedy dysponujemy pełnią sił witalnych, fizycznych", mówił w "Tygodniku Ciechanowskim" i dorzucał, że nawet jeśli został przez "Janosika" napiętnowany, to "w sensie pozytywnym".

"Wielu w swoim życiu rzeczy znaczących, czy wiodących nie zagrałem – twierdził. – Moje dokonania są, jakie są. Być może nie wykorzystano moich predyspozycji. Ale czy trzeba o tym trąbić i opowiadać, co by było gdyby?".

Na koniec świata
Agnieszkę Fitkau poznał pod dziekanatem w szkole teatralnej; oboje stali w kolejce, chcąc zapisać się na egzamin. Później stwierdził, że była to miłość od pierwszego wejrzenia i nigdy już nie myślał o żadnej innej kobiecie. Ona zresztą szybko odwzajemniła uczucie – zapewniała, że Perepeczko już na samym początku zrobił na niej "piorunujące wrażenie". W 1966 roku wzięli ślub. Uchodzili za świetnie dobraną parę i choć nie zawsze im się układało, kolejne kłótnie i awantury tylko ich do siebie zbliżały.

Kiedy w latach 80. Fitkau zdecydowała się wyjechać do Australii, Perepeczko – choć niechętnie – podążył za nią.

"Żonie tam się spodobało, nie mówiąc o tym, że odniosła wielki sukces. Przez cztery lata do niej dojeżdżałem, aż wreszcie dojechałem z nadzieją pozostania przez pół roku. Zostałem jednak cztery i pół. O cztery lata za dużo!", wspominał w "Dzienniku Polskim". Przez jakiś czas prowadził amatorski teatr dla Polonii, ale nie dawało mu to wielkiej satysfakcji. Na obczyźnie czuł się źle, nieswojo, cierpiał w z powodu bariery językowej. Wreszcie postanowił wrócić do kraju.

I znów znalazł się w punkcie wyjścia. Brak ról – śmiał się, gorzko, że przyjdzie mu umrzeć z głodu – czy jakichkolwiek innych propozycji zawodowych dawał mu się we znaki. Stołek dyrektora teatru w Częstochowie potraktował niczym dar od losu. Radził sobie świetnie, wrócił mu dobry humor i uwierzył, że nie wszystko jeszcze stracone – zwłaszcza że w tym samym czasie otrzymał rolę w "13 posterunku". Ale dobra passa szybko się skończyła. Serial zbierał mieszane opinie ("Dziennikarze, którzy rzucili się na początku z falą krytyki, nie rozumieli pojęcia sitcom. Nie ma tu nic ze Strindberga czy Dostojewskiego. Robimy coś śmiesznego, wygłup, co ma nas rozbawić", irytował się później w "Tygodniu Ciechanowskim"), a działania Perepeczki w teatrze zaczęły się spotykać z coraz surowszą krytyką. Po kolejnych zarzutach, również ze strony pracowników, zdjęto go ze stanowiska.

Nie radził sobie z tą sytuacją. Coraz częściej trzymał się na uboczu, przedkładając samotność nad towarzystwo dawnych znajomych. Porzucił ćwiczenia i zajadał smutki, stale przybierając na wadze. Pojawiły się plotki o problemach z alkoholem, ale rodzina i przyjaciele aktora stanowczo im zaprzeczali. Zmartwienia i niezdrowy tryb życia sprawiły, że Perepeczko podupadł na zdrowiu.

Nie chciał jednak iść do lekarza, jak ognia unikał badań. "[Był] samotny – powiedział w »Kurierze Lubelskim« Marek Rębacz. – Nigdy o tym nie rozmawialiśmy, ale ja to czułem. Kiedy opadała kurtyna i wybrzmiewały brawa, wsiadał do swojego małego samochodu i wracał do pustego mieszkania w Częstochowie, gdzie był skazany wyłącznie na siebie. Ta samotność była jego wyborem".

16 listopada 2005 r. Perepeczko odwiózł swoją żonę do Łodzi i wrócił do Częstochowy. Wieczorem powiedział jej przez telefon, że jest zmęczony, i obiecał odezwać się następnego dnia. Słowa niestety nie dotrzymał.

Zmarł 17 listopada 2005 r. Zmarł nagle i bezpotomnie na zawał serca w swoim mieszkaniu.

Sonia Miniewicz
Onet.Kultura
18 listopada 2020
Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92
Portrety
Marek Perepeczko
Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...