Stanisława Łopuszańska: Wielka dama teatru polskiego

aktorka świętuje 70-lecie pracy artystyczne

Droga Stanisławy Łopuszańskiej do Teatru im. Wyspiańskiego w Katowicach wiodła przez teatry we Wrocławiu, Poznaniu, Gdańsku, Opolu... Ikona śląskich scen w roku jubileuszowym polskiego teatru świętuje 70-lecie pracy artystycznej.

 

2015 to rok szczególny w historii polskiej kultury, obchodzimy bowiem 250. lecie teatru publicznego w Polsce. Od Bałtyku po Tatry posypały się więc jubileuszowe wydarzenia. Wprawdzie dopiero 19 listopada minie okrągła rocznica pierwszego przedstawienia w języku polskim zespołu aktorów stworzonego z inicjatywy króla Stanisława Augusta, uroczyste obchody trwają już jednak od stycznia, ponieważ decyzją Sejmu RP rok 2015 został ogłoszony Rokiem Polskiego Teatru Publicznego, aby - jak zapowiedziała, inaugurując obchody minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego, prof. Małgorzata Omilanowska - przywrócić w narracji o kulturze znaczenie teatru, który jest ważną platformą myślenia, dyskutowania i skupiania się na najważniejszych problemach społecznych.

Niejeden potężny gamach biblioteczny można by zapełnić publikacjami, które poświęcone zostały teatrowi na przestrzeni tych dwóch i pół wieku, pisali je wielcy znawcy sztuki scenicznej, twórcy poszczególnych teatrów, mistrzowie a także ludzie zarażeni miłością do jego magii. Grono zacne, ogromne i zarazem niezwykłe, ponieważ łączy ich wszystkich pasja i miłość, aby jednak wskrzesić tak wielkie namiętności nie wystarczy nawet najbardziej okazały budynek, wspaniałe, znaczone historią wnętrza. Teatr to ludzie! Ich talent, siła oddziaływania na nasze emocje, umiejętność przyciągania uwagi widzów i docierania do najgłębszych zakamarków naszej psychiki. To wielka magia, której tak chętnie ulegamy, za którą bezustannie tęsknimy.

6 października 2013 w Teatrze Śląskim im. S. Wyspiańskiego w Katowicach wyrył w mojej pamięci znak szczególny. Były to wprawdzie 106. urodziny katowickiej sceny i symboliczne przekazanie kluczy do teatru nowemu dyrektorowi Robertowi Talarczykowi i jak przystało na jubileusz posypały się nagrody, odznaczenia, gratulacje i życzenia, ale nie owe zasłużone "ochy" i "achy" sprawiły, że ten wieczór tak szczególnie zapamiętałam. Sala była tego wieczoru wypełniona po brzegi (jak zwykle w tym teatrze), po części oficjalnej (przemówieniach, gratulacjach, życzeniach) prezentem dla publiczności było przedstawienie muzyczne "List do pana Balzaka" w reżyserii nowego dyrektora Teatru Śląskiego. Na scenie, niczym w kalejdoskopie pojawiali się ulubieńcy śląskiej publiczności, przywołując znakomicie zaaranżowane piosenki z tekstami Mariana Hemara, Jonasza Kofty, Jacka Kaczmarskiego, Wojciecha Młynarskiego, Agnieszki Osieckiej...

Zbliżał się finał, powoli zza kulis wyłoniła się niepozorna postać. W szarym kostiumie, z czerwoną apaszką pod szyją, spokojnie wkroczyła na scenę Stanisława Łopuszańska. Nieśmiałe początkowo brawa przeobraziły się bardzo szybko w gromkie standing ovation. Aktorka co chwilę pochylała się w niskich ukłonach, wywołując coraz silniejsze oklaski. Jak przyznała po spektaklu, w oślepiającym blasku reflektorów niewiele widziała, z niedowierzaniem więc pytała: czy to było naprawdę dla mnie? Tak, te owacje były dla Wielkiej Damy Polskiej Sceny, były: podziękowaniem za piękne chwile, jakie pani Sława podarowała teatralnej widowni przez te wszystkie lata. Za takie niby drobiazgi kocham teatr najbardziej - pisał w "Śląsku" Witold Kociński (nr 11, 2013). A dziękować Stanisławie Łopuszańskiej jest za co. Ikona śląskich scen w roku jubileuszowym polskiego teatru świętuje 70. lecie pracy artystycznej.

Jako dziecko chyba nie myślała o aktorstwie, ale kochającą sztukę matkę, która prowadzała swoje dzieci do muzeów, galerii, sal koncertowych i teatrów zapewne wybór Heleny (starszej córki) i Stanisławy zbytnio nie zdziwił. Helena dla Państwowej Szkoły Dramatycznej porzuciła studia polonistyczne a jej młodsza siostra Stasia po zdaniu matury skierowała swoje kroki do podziemnego (wszak działo się to już podczas II wojny światowej) Państwowego Instytutu Sztuki Teatralnej. Dla bardzo nieśmiałej i zamkniętej w sobie dziewczyny, a taką właśnie w latach młodości była przyszła Pani Warren ("Profesja pani Warren" G.B. Shaw, Teatr Śląski, 1990) teatr jawił się swoistą terapią, szansą na przełamanie introwertycznej natury. Z ukochaną Warszawą, mimo wielu lat rozłąki nigdy pani Sława nie potrafiła się rozstać. Kiedy, nic nikomu nie mówiąc, znika czasem na kilka dni, wiadomo, że odwiedza swoje ukochane warszawskie kąty. Bardzo pięknie pisze o tym Marta Fox w "Wiedźmie z Katowic": Dopytywałam, czy ją to miasto (Warszawa, przyp. MS) nie męczy, jak znosi odległości, jak się odnajduje w tłumie. Wtedy, jakby diabeł w nią wstąpił: ożywiła się, błysnęła pomalowanym okiem i dawaj opisywać swoje marszruty. Tu pije czekoladę, a tam kawę, tam wsiada w metro, a tu w tramwaj, wieczorem ogląda innych na scenie. Pomiędzy czyta, odwiedza ZASP, szuka dla siebie nowych ról. - Co cię tak fascynuje w tym mieście? - pytam.

- Byłam wtedy taka młoda i taka szczęśliwa - rozmarza się. ("Autoportret z Lisiczką", Dom Wydawniczy Mała Kurka, 2013).

Tak już bywa, że po latach giną w niepamięci wspomnienia złe i dramatyczne a zostają te najpiękniejsze, pełne młodzieńczych uniesień, romantyczne i idealne.

Po beztroskim dzieciństwie spędzonym w Warszawie (wszak to tu urodziła się Stanisława Łopuszańska) przyszły jednak mroczne lata okupacji, śmierć siostry Heleny w Palmirach, Powstanie Warszawskie, podczas którego roznosiła ulotki i pocztę powstańczą i wreszcie pożegnanie z ukochanym miastem i wyprawa po upadku Powstania w nieznane.

Debiut i nie tylko

Częstochowa stała się pierwszym przystankiem teatralnym. Krótkim, ale jakże ważnym, tu bowiem zadebiutowała Stanisława Łopuszańska w lutym 1945 r. z okazji otwarcia Teatru Miejskiego w Częstochowie. W inauguracyjnym koncercie, reżyserowanym przez Artura Kwiatkowskiego wystąpili śpiewacy operowi i operetkowi, aktorzy dramatyczni. Typowa składanka. Rozpoczynała ją uwertura "Halki" S. Moniuszki i aria w wykonaniu lwowskiego tenora, przedwojennego artysty Teatru Wielkiego w Warszawie Edmunda Płońskiego, tuż po nim wystąpiła młodziutka Stanisława Łopuszańska recytując patetycznie "Modlitwę" (z "Kwiatów polskich") Juliana Tuwima. Ten występ pani Sława wspomina ze wzruszeniem: nogi mi się trzęsły, głos uwiązł mi w gardle.

Kolejne role niewiele już z patosem miały wspólnego. Cóż bowiem mogła grać młoda, smukła, długowłosa z urzekającymi ogromnymi brązowymi oczami dziewczyna? Amantki i to oczywiście w repertuarze lekkim, łatwym i przyjemnym, taki bowiem ówcześni włodarze uznali za stosowny dla odbudowującego się po wojnie miasta. Był to jednak czas znakomicie wykorzystany, należało bowiem jak najszybciej stanąć przed komisją i obronić dyplom aktorski, każda więc rola była okazją do szlifowania warsztatu, zgłębiania tajników sceny, na co nie było czasu w podziemnym Państwowym Instytucie Sztuki Teatralnej. Co najmniej z dwóch powodów przystanek w Częstochowie był ważny.

Po pierwsze debiut a po drugie .. .Eugeniusz Ławski, absolwent Miejskiej Szkoły Dramatycznej w Krakowie, przed wojną związany m.in. z Teatrem Wołyńskim, zespołem objazdowym Reduty, Miejskim Teatrem Kameralnym w Częstochowie, znakomity organizator, pełniący funkcję sekretarza wskrzeszanego po wojnie teatru w Częstochowie. Po kilku miesiącach, w lipcu 1945 r. już jako małżeństwo: Stanisława i Eugeniusz Ławscy wyruszyli w kolejną podróż teatralną...

Czas poszukiwań

Czy było łatwo znaleźć to najważniejsze, swoje miejsce. Wszędzie panowała większa lub mniejsza prowizorka, repertuar nie był dziełem ani autorskim ani też przypadku, skutecznie sterowały nim władze, które tkwiły w przekonaniu, że dramaty romantyczne, czy postmodernistyczne, sztuki wielkich dramaturgów zachodnich to strawa nie odpowiednia dla łaknących prostej rozrywki mas odbudowującego się kraju, kraju nowej politycznej rzeczywistości.

Kolejne przystanki pani Sława wspomina raczej z niechęcią. Wszędzie panoszyli się ludzi służby bezpieczeństwa, bieda piszczała a teatry siedziały na walizkach, jeżdżąc ze spektaklami po odległych czasem prowincjach. Młodzi niedługo więc zabawili w Teatrze Miejskim w Kielcach (1945-1946) udając się do Bielska. Tu dzięki inspektorowi, który sprawował opiekę artystyczną w Teatrze Polskim, Stanisława Łopuszańska 13 października 1946 r. stanęła przed Państwową Komisją Egzaminacyjną, która mieściła się przy Wyższej Szkole Teatralnej w Łodzi. Komisji przewodniczył Leon Schiller, zasiadał w niej również Aleksander Zelwerowicz oraz wykładowcy podziemnego PIST. Wynik był oczywisty. Teraz z dyplomem w ręce, pełnoprawna aktorka mogła nie tylko znaleźć swoje nazwisko na afiszach, należała jej się także pełna gaża i prawo wstąpienia do Związku Artystów Scen Polskich, co natychmiast uczyniła. Przybyło również ról. Zagrała więc m.in. Solange w "Lecie w Nohant" J. Iwaszkiewicza, Helenę w "Ładnej historii" G.A. Caillaveta i R. Flersa, Hesię w "Moralności pani Dulskiej" G. Zapolskiej, Elizę w "Madame Sans-Gene" W. Sardou, Hankę w "Ludziach na krze" Vilema Wernera i wiele innych ról.

Droga Stanisławy Łopuszańskiej do Teatru im. S. Wyspiańskiego w Katowicach wiodła przez teatry we Wrocławiu, Poznaniu, Gdańsku, Opolu...

Próżno przywoływać wszystkie kreacje, miejsca bowiem na pewno by zabrakło, przytoczę więc może jedną z recenzji, której komentować nie trzeba: "Łopuszańska należy do aktorek, które swe interpretacje aktorskie osiągają na drodze intelektualnych rozważań. Koncepcję każdej postaci (...) poprzedza analiza rozumowa. Zimna i trzeźwa ocena tej postaci pod kątem jej zadania w sztuce, celowości umiejscowienia jej w poszczególnych scenach, jej charakterystyki i roli w zasadniczej problematyce sztuki - oto droga, na której Łopuszańska zdobywa klucz do odkrycia sposobu, w jaki ma swoją rolę odegrać. Talent Łopuszańskiej cechują charakterystyczne: wrażliwość i subtelność, nieświadoma często lecz czuła i natychmiastowa reakcja ruchu, gestu, tonu, wyrazu twarzy w momentach psychologicznych i sytuacyjnych ... Wybitny talent, ciekawa inteligencja oraz doskonałe warunki sceniczne, polegające na świetnie postawionym głosie, wyrazistej dykcji i ciekawej urodzie - oto kapitał, jaki przedstawia Stanisława Łopuszańska, jako aktorka" (1950).

Tego bogactwa talentów i umiejętności aktorka nigdy nie zmarnowała, nie tylko nadal czerpie z tych zasobów, ale (choć zdawać by się mogło, że to niemożliwe) wciąż je udoskonala.

"Epizod" opolski

Kiedy Ławscy trafili do Opola, Państwowy Teatr Ziemi Opolskiej, w akcie dramatycznego poszukiwania widza, balansował między repertuarem dostępnym dla mas a szkołą myślenia. Objęcie przez Krystynę Skuszankę kierownictwa artystycznego zapoczątkowało lata rozkwitu opolskiej sceny. Głucha na propagandowe dyskusje, Skuszanka postawiła na repertuar wielki, najlepszy. To za jej trzyletnich "rządów" w Opolu debiutował Józef Szajna a scenografię do spektakli przygotowywał Tadeusz Kantor. Wprawdzie ówcześni krytycy chłodno i z dystansem recenzowali inscenizacje Skuszanki i zapraszanych przez nią twórców, wiele jednak przedstawień miało wymiar niemal historyczny. Jednym z nich była "Balladyna" J. Słowackiego w reżyserii Mieczysława Górkiewicza. Tytułowa bohaterka wykreowana przez Stanisławę Łopuszańską, była kobietą z krwi i kości, targaną nie tylko rządzą władzy ale i namiętnościami. Wiele wówczas pisano o tej roli, nawet ci "chłodni" zgodnie podziwiali talent aktorki, jej wnikliwą analizę psychologiczną bohaterki, technikę deklamacji, umiejętność stopniowania emocji, wiarygodność.

Po odejściu K. Skuszanki z Opola, Ławscy zmęczeni huśtawką repertuarową otworzyli... własną scenę: "Teatr 13 Rzędów", który, jak wspomina Stanisława Łopuszańska był "stworzony z potrzeby poszukiwań nowego języka, nowych emocji i... przekory wobec tradycyjnego teatru". 1 tak w kawiarni Domu Związków Twórczych, gdzie mieściło się 13 rzędów krzeseł (po 10 w każdym) powstała pierwsza tego typu scena w Polsce. Zainaugurowała ją 16 maja 1958 r. premiera sztuki "Freuda teoria snów" Antoniego Cwojdzińskiego w reż. Stanisława Igara. Twórcy teatru planowali kontynuować repertuar współczesny, preferując dramaturgię XX wieku. 63 przedstawienia obejrzało 13 tys. widzów. Jesienią Jerzy Grotowski zrealizował tu autorską adaptację "Rodziny pechowców" Jerzego Krzysztonia. Założycielom sceny entuzjazmu nie zabrakło, ale swój zapał zmierzyć musieli z topniejącymi środkami finansowymi. Wiosną 1959 r. kierownictwo teatru przejęli Jerzy Grotowski i Ludwik Flaszen, którzy 6 lat później rozstali się z nieprzyjaznym im Opolem, by we Wrocławiu kontynuować działalność w Teatrze Laboratorium... ale to już zupełnie inna historia. Opole opuścili także Stanisława i Eugeniusz Ławscy. Tym razem na horyzoncie pojawiła się stolica Śląska.

Koncertowe role na śląskich scenach

Katowicach, Sosnowcu, Bielsku-Białej, Chorzowie, Częstochowie... - zawsze, kiedy po długiej nieobecności aktorka pojawia się w którymś z teatrów, w którym grywała ongiś, publiczność witają burzliwymi oklaskami i spektakl na chwilę zamiera. Kreacji stworzonych bowiem przez Stanisławę Łopuszańską nie sposób zapomnieć. Toteż nic dziwnego, że bywalcy teatrów od Częstochowy po Bielsko-Białą zwykli mówić o Stanisławie Łopuszańskiej: nasza.

W katowickim teatrze aktorka świętowała jubileusz 40-lecia pracy na scenie rolą Alicji w "Tańcu śmierci" A. Strindberga, pięć lat później rolą Pani Warren w "Profesji Pani Warren" G.B. Shawa obchodziła 45. lecie. Jak tu nie wspomnieć o znakomitych kreacjach Babci Eugenii w "Tangu" S. Mrożka (pierwsza w Teatrze Zagłębia w Sosnowcu, w reż. H. Adamka, nagrodzona Złotą Maską, druga w Teatrze Śląskim w reż. Filipa Bajona) czy poruszającej roli w "5 razy Albertyna" M. Tremblaya.

Nie można także nie wspomnieć o udziale aktorki w spektaklach chorzowskiego Teatru Rozrywki, gdzie podziwialiśmy ją w roli Oliwii Dubuk w tragifarsie "Szwagierki" M. Tremblaya, Hrabiny Przełęskiej w "Dyzmie - musicalu" W. Młynarskiego i W. Korcza, Macaj Obracaj w "Producentach " M. Brooksa.

W Teatrze bez Sceny stworzyła poruszająca postać Alice w spektaklu "Wszystkie dni, wszystkie noce" Margaret Garpe - za tę kreację otrzymała kolejną Złotą Maskę.

Zapisała się Stanisława Łopuszańska także w polskiej kinematografii. Zadebiutowała w pierwszej części cyklu filmowego "Zdaniem obrony", w 2005 wystąpiła w nagradzanym "Diable" w reżyserii Tomasza Szafrańskiego, wielu z nas pamięta Helenę w serialowej "Plebani", Panią Gienię w "Kopciuszku", Gertrudę Zellerstein w horrorze Grzegorza Kuczeriszki czy jako Matkę Zygmunta w "Krecie" Rafaela Lewandowskiego...

* * *

Często rozmawiamy przez telefon, szczególnie po premierze w którymś z teatrów. Pani Sława słucha z uwagą, cieszy się, jeśli spektakl "był dobry" i bardzo przeżywa, gdy coś nie "zaiskrzyło", bez względu czy to teatr bliski czy daleki. Ten podział dla niej nie istnieje. Teatr jest jeden. Kiedy wymawia to słowo, niemal słyszę jak z estymą artykułuje go wersalikami. Kocha wszystko, co z teatrem się wiąże. Sceny, garderoby, przymiarki a najbardziej... próby, burzę mózgów, akt tworzenia. Do każdej roli przygotowuje się niezwykle sumiennie, szpera w literaturze, szuka kontekstów, buduje postać dbając o najmniejszy szczegół. O sztuce, w której gra, musi wiedzieć wszystko, także o autorze, poprzednich inscenizacjach, szuka klucza do postaci... dyskutuje z reżyserami. Wielu z nich bardzo sobie to ceni i bywa, ulega sugestiom aktorki, trudno się dziwić, wszak wszyscy dobrze wiedzą, że Stanisława Łopuszańska... czarowała i czaruje wdziękiem, inteligencją i erudycją. Każda premiera jest wielkim przeżyciem ale i żalem, że coś się skończyło, podobno trema nigdy pani Sławy nie opuszcza, ale jak widać po spektaklach, to dobry "towarzysz" jej talentu.

Wielką radością i jak się okazało spełnieniem marzenia Jubilatki jest jej obecność na Facebooku, dzięki Marcie Fox przybywa na niej zdjęć, fotosów, recenzji. Po kilku dniach pojawiło już blisko 400 lajków, a będzie ich z pewnością znacznie więcej. Pani Sława zdradziła mi, że pracuje nad nową rolą. Obiecałam nie ujawniać tajemnicy - gdzie i w czym zobaczymy Damę Polskiej Sceny, dotrzymuję więc słowa.

Dlaczego pani Sława, a nie Stanisława? Sympatię do imienia: Sława odziedziczyłam po mojej serdecznej przyjaciółce, Marcie Kotowskiej, znakomitej aktorce dramatycznej, toruniance, która zakochała się w Sosnowcu i wierną pozostała mu nawet po śmierci. Otóż Marta wielbiła Sławę Łopuszańską, nie tylko podziwiała ją, ale z wielką pokorą i szacunkiem słuchała wszystkich jej uwag, ceniła jej erudycję, oczytanie i niezwykłą elegancję... zwykła o niej mówić: To jest prawdziwa dama! Panie spotkały się wielokrotnie (w Teatrze Rozrywki w Chorzowie, Teatrze Śląskim, Teatrze Polskim w Bielsku-Białej).

Sława Łopuszańska cieszy się każdą recenzją i każdym znakiem pamięci. Z dziecięcą wręcz nieśmiałością, ale i ze wzruszeniem przeczytała mi (przyznaję, że z trudem to wyprosiłam) list prezesa Związku Artystów Scen Polskich Olgierda Łukaszewicza z gratulacjami z okazji jubileuszu 70. lecia pracy scenicznej, nie byłaby jednak sobą, gdyby nie skomentowała listu z niedowierzaniem. .. że też pamiętali.

Pani Sławo!

Dziękujemy za wszystkie mądrości, którymi nas Pani uraczyła, uraczą i uraczać będzie, dziękujemy za chwile wzruszeń i oczarowania teatrem, życzymy zdrowia i wszelkiej pomyślności.

Maria Sztuka
Śląsk
7 listopada 2015
Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92
Notice: Undefined index: banner4 in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/layouts/scripts/layout.phtml on line 121 Notice: Undefined index: banner5 in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/layouts/scripts/layout.phtml on line 124

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia