Sztuka wyboru

14. Międzynarodowy Festiwal Konfrontacje Teatralne

Tematem 14. edycji Międzynarodowego Festiwalu Konfrontacje Teatralne była twórczość artystów pochodzących ze Wschodu, przede wszystkim z Rosji.

Teatr wschodni to świetny motyw przewodni na festiwal w Lublinie - mieście położonym blisko granicy ze Wschodem, często współpracującym z tamtejszymi teatrami. Patrząc na plakat autorstwa Niebieskich Nosów [na zdjęciu] promujący festiwal przedstawiający dwie walczące ze sobą kobiety wyobrażające Polskę i Rosję, obawiałam się, że pojawią się tego rodzaju spektakle - podejmujące wzajemne relacje polsko - rosyjskie, wyciągające na wierzch nasze wszystkie spory i zatargi. Na szczęście na scenie nie uświadczyliśmy śladu rewizjonistycznego podejścia - nie było żadnego przypominania dawnych win, mieszania się w historię czy politykę.

Spektakle prezentowały genialność rosyjskich twórców, przede wszystkim wielkich pisarzy podejmujących problemy dotyczące życia człowieka. Nie mogło więc zabraknąć inscenizacji dzieł Dostojewskiego (Teatr Kameralny, "Dostojewski - Chesterton: Paradoksy zbrodni, albo samotny jeździec apokalipsy"), Gogola (SounDrama Studio, dwuczęściowy spektakl "Gogol. Wieczory") czy Czechowa (bydgoski Teatr Polski, "Płatonow"). Pojawiły się też teatry prezentujące najnowszą wschodnią dramaturgię - Teatr Praktika i "Fryzjerka" Siergieja Miedwiediewa oraz Republikański Teatr Dramatu Białoruskiego z premierą "Powrót Głodomora", według tekstu Sergieja Kowalou na podstawie dramatów Różewicza i Kafki. Teatr Ilkhom z Uzbekistanu przeciwnie - zainspirował się starożytnością, by przenieść antyczną "Oresteję" w czasy współczesne. Spektakl Marka Weila utrzymany w szybkim tempie i konwencji zbliżonej do telewizyjnej relacji, udowodnił, że tematy poruszane przez Ajschylosa są wciąż aktualne, a mit powtarzalny i uniwersalny.

Konfrontacje trwały cztery dni - w tym czasie pokazano cztery filmy, czternaście spektakli, odbyło się czytanie performatywne, koncert, otwarto wystawę, zorganizowano wykład i spotkanie z twórcami. Jednak choćby się człowiek dwoił czy troił, nie był w stanie obejrzeć wszystkiego. Sztuka wyboru okazała się naprawdę trudna, bo w tym samym czasie jednocześnie prezentowano rzeczy warte uwagi. W ten sposób kilka ciekawie zapowiadających się spektakli nie mogło zostać przez mnie obejrzanych (jak choćby chwalona później przez wszystkich "Fryzjerka" Teatru Praktika). Wiązało się to z trudnościami organizacyjnymi wynikającymi z faktu, że większość przedstawień należała do wyjątkowo długich - liczyła dwie lub trzy godziny. Mam jednak wrażenie, że niejednokrotnie ich długość nie przekładała się na jakość. Nie było wielu spektakli po których wychodziłabym rzeczywiście zadowolona, zabrakło przedstawienia, którym byłabym absolutnie zachwycona. W pewien sposób zauroczona oglądałam "Płatonowa" Teatru Polskiego z Bydgoszczy w reżyserii Mai Kleczewskiej. Kleczewska, jedna z najbardziej utalentowanych polskich reżyserek młodego pokolenia, zrobiła pełen napięcia, składający do myślenia, niejednoznaczny spektakl, przede wszystkim świetnie zagrany przez grupę młodych aktorów. Fascynująco hipnotyczny był pokaz work in progress "Idiota albo Trans" Teatru Maat Projekt. Lubelski teatr do tej pory inspirujący się tańcem butoh, tym razem poszedł w kierunku zupełnie innego rodzaju ruchu. Tomasz Bazan oraz Romuald Krężel (nowa twarz w Maat) swoim perfekcyjnie opracowanym, rytmicznym sposobem poruszania się po scenie wprowadzili w trans publiczność Konfrontacji. Interesujący był występ gościa z Japonii - Daisuke Yoshimoto. Jeden z najznakomitszych tancerzy butoh wystąpił ostatniego wieczoru ze spektaklem na temat przemijalności ludzkiego życia - "Ruinami ciała". Niepowtarzalne, niezwykle atrakcyjne wizualnie widowisko umiejscowione zostało na świeżym powietrzu, w nastrojowo oświetlonym przez świece wirydarzu Centrum Kultury. Było punktem zdecydowanie wyróżniającym się na tle reszty festiwalowego programu.

Mając na uwadze, że z Rosji wywodził się Stanisławski, podczas spektakli rosyjskich teatrów miałam nadzieję na popis doskonałego aktorstwa - niestety to marzenie się nie zrealizowało Mimo to udało się nam bliżej poznać charakter rosyjskiej duszy, jak w przedstawieniu "Wieczory" SounDrama Studio, powstałym na podstawie tekstów Gogola. W pełnym folkloru spektaklu na uwagę zasługiwała zwłaszcza tworzona na żywo muzyka skomponowana przez moskiewskich artystów.

Barierą, która mogła przeszkadzać w odbiorze spektakli gości z zagranicy był język. Na szczęście tym razem zadbano o obecność translacji, choć wiele sensów nam w ten sposób umykało. Często należało więc decydować, czy starać się nadążyć za tekstem czytając szybko bez chwili na refleksję, czy obserwować to, co dzieje się na scenie. Problem pojawił się jednak, gdy tekstu było za dużo lub gdy rzutnik odmawiał posłuszeństwa. Przykładem był "Dostojewski - Chesterton"" Teatru Kameralnego z Rosji. Artyści pokazali wręcz mistrzostwo dykcyjne, gdy wyrzucali z siebie słowa z prędkością karabinu maszynowego. Szkoda tylko, że ich rola na scenie ograniczała się jedynie do wypowiedzenia kwestii i kolejnych zmian strojów, a nie do prawdziwej gry. Przez tłumaczenie utrudniony był także odbiór "Orestei" Teatru Ilkhom, gdzie na scenie działo się tak dużo, że ogarnięcie tekstu starożytnego dramatu i całego ruchu scenicznego przez trzy godziny okazało się nieco męczące.

Z dobrej strony zaprezentowali się Polacy - oprócz wspomnianego już "Platonowa" i "Idioty", pokazano świetny, wielokrotnie nagradzany spektakl "Ostatni taki ojciec" Sceny Prapremier InVitro w reżyserii Łukasza Witt -Michałowskiego. Dotyka on tematu trudnych relacji rodzinnych, mówi o przemocy oraz wpływie ojca na całe życie syna. Artur Pałyga pisząc tekst inspirował się życiorysem i tekstami Franza Kafki. Całkiem nieźle z przeniesieniem na scenę "Opętanych" poradził sobie Teatr Dramatyczny im. J. Szaniawskiego z Wałbrzycha. Reżyser Krzysztof Garbaczewski wykorzystał kicz i umiejętnie grał różnymi konwencjami, by oddać ducha przedziwnej powieści Gombrowicza, do której autor długo się nie przyznawał. Natomiast dużo słabiej wypadł szczeciński Teatr Kana ze spektaklem opartemu o tekst niemieckiej dramatopisarki Dei Loher. Ich "Geistowi" mającemu mówić o człowieku pragnącym odnaleźć własną tożsamości, bliżej było do alternatywnego studenckiego teatru, który wciąż szuka nowych dróg, zanadto gubiąc się wśród licznie stosowanych metafor.

W tej edycji oprócz spektakli teatralnych ważne były także inne rodzaje sztuk - kino, czyli filmy, plastyka, czyli działania Niebieskich Nosów i muzyka, czyli spektakl "Leningrad" Teatru Piosenki z Wrocławia i koncert Grupy Rubl z legendarnym Sznurem, czyli Siergiejem Sznurowem, na zakończenie Festiwalu. Otwarta formuła Konfrontacji umożliwiła wszechstronną prezentację rosyjskiej kultury. W Kinie Apollo, kupując bilet dosłownie za parę groszy, można było obejrzeć klasyki kina rosyjskiego oraz zeszłoroczną produkcję polsko - czeską Petra Zelenki "Bracia Karamazow", opartą na powieść Dostojewskiego. Twórczość Niebieskich Nosów, czyli plakat, instalacja - komiks i wystawa zdjęć okazała się bardzo kontrowersyjna. Artyści grali ze stereotypami Polaków i Rosjan, nie bali się używać symboli narodowych czy postaci znanych z polityki (Putin, Bin Laden) lub kultury popularnej (Harry Potter, księżna Diana). Ich twórczość zdecydowanie nie spotkała się ze zrozumieniem ze strony mieszkańców Lublina - plakaty na Placu Litewskim zostały zniszczone. Policja zajmie się odnalezieniem i ukaraniem wandali, natomiast prezydent oficjalnie się z niej wytłumaczy, na wniosek jednego z radnych, który poczuł się urażony, tym że plakaty umieszczono w sąsiedztwie wystawy dotyczącej obozu na majdanku, co radny PIS uznał za niesmaczne. Nie ulega jednak wątpliwości, że prowokacja przyciągnęła uwagę społeczeństwa i wywołała oczekiwane zainteresowanie Festiwalem.

Bez wątpienia dzięki tegorocznym Konfrontacjom udało się nam poznać bliżej wschodnią sztukę, w różnych jej wymiarach. Tłumy widzów, często nie mieszczących się w salach, udowodniły, że nie ma w nas żadnej niechęci i uprzedzeń wobec rosyjskiej sztuki. Obalono wiele mitów i stereotypów, pokazując jak bardzo interesuje nas ta wspaniała kultura.

Wioleta Rybak
Gazeta Festiwalowa 5ściana
6 października 2009
Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92
Notice: Undefined index: banner4 in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/layouts/scripts/layout.phtml on line 121 Notice: Undefined index: banner5 in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/layouts/scripts/layout.phtml on line 124

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia