Teatr w centrum

Teatr im. Wilama Horzycy w Toruniu

Toruński teatr dużo zawdzięcza Krystynie Meissner, która przeprowadziła go przez trudne lata osiemdziesiąte oraz okres transformacji ustrojowej lat dziewięćdziesiątych. Meissner zbudowała zręby zespołu aktorskiego, zamknęła chylący się ku upadkowi Festiwal Teatrów Polski Północnej, a w jego miejsce wprowadziła w 1991 roku Międzynarodowy Festiwal Teatralny "Kontakt" jako miejsce "zszywania Wschodu z Zachodem"

Dziś, kiedy festiwali z etykietą „międzynarodowy” mamy w Polsce multum, trudno wyobrazić sobie, jak odważny był pomysł Meissner na początku istnienia nowej Polski. Niewątpliwą zasługą dyrektorki było także – poza stworzeniem nowej, małej Sceny na Zapleczu – ustalenie wzorca działania teatru w stosunkowo małym mieście, za to z wielkimi aspiracjami związanymi z jego dziedzictwem kulturowym (w skrócie: gotycka Starówka, piernik i Kopernik), uniwersyteckością (za dyrekcji Meissner Uniwersytet Mikołaja Kopernika miał osiem tysięcy studentów, dziś ma grubo ponad trzydzieści) oraz znaczącą tradycją teatralną (dyrekcja Wilama Horzycy w Toruniu, a od 1959 roku Festiwal Teatrów Polski Północnej kształtujący w znacznej mierze gusta miejscowej publiczności). Meissner działała w warunkach „jedynego teatru w mieście”, co wpłynęło na decyzję o kształtowaniu eklektycznego repertuaru, który mógłby zaspokoić oczekiwania zróżnicowanej widowni. Stąd obecność w repertuarze sztuk lekkich i muzycznych (po raz pierwszy po wojnie po jawiły się w toruńskim teatrze opery i  wieczory piosenek”), sztuk dla dzieci obok inscenizacji dla dorosłych, równowaga między dramaturgią klasyczną i współczesną.

Jadwiga Oleradzka, w duecie z Andrzejem Bubieniem jako dyrektorem artystycznym, podjęła dziedzictwo Meissner, w dużej mierze kontynuując główne założenia strategii budowania repertuaru i łączności z widzami. W efekcie mamy w Toruniu od kilkunastu lat klasyczny „teatr w centrum”, o czym świadczy nie tylko jego położenie na mapie miasta, ale nade wszystko nastawienie na jak najszerszą widownię. Teatr unika jednej, dominującej orientacji ideologicznej i estetycznej, jego widownia jest zdemokratyzowana – od elit uniwersyteckich po zwyczajnych mieszkańców Torunia. Nie należą do rzadkości żywe dyskusje o najnowszych premierach teatru toczone w autobusach miejskich, bilety trzeba kupować z dużym wyprzedzeniem. Jeśli więc pierwszą miłością torunian jest żużel, to drugą i równie powszechną jest Teatr Horzycy lub „Horzyca”, jak się go potocznie nazywa.

Formuła „teatr w centrum” dotyczy także artystycznej strategii prowadzenia teatru przez Jadwigę Oleradzką. Zamiast modnej dziś formuły teatru jako domu kultury, w którym obok przedstawień organizuje się spotkania z twórcami, warsztaty, konferencje naukowe i koncerty (tak jak w niedalekiej Bydgoszczy w Teatrze Polskim za dyrekcji Pawła Łysaka), w Toruniu realizuje się model teatru skupionego na działalności ściśle artystycznej, z kilkoma zaledwie przedsięwzięciami okołoartystycznymi (TISZ, rozmowy z reżyserami i aktorami premierowych przedstawień podczas Studenckich Wtorków, czytanie dramatów współczesnych). Najważniejsze jest tu po prostu tworzenie przedstawień – zwykle około siedmiu, ośmiu premier rocznie. Odpowiada to z pewnością charakterowi tutejszej widowni, bywającej w teatrze, wyrobionej, inaczej niż w Bydgoszczy, gdzie teatr musi dopiero pracować nad stworzeniem sobie środowiska teatralnego. W tak ukształtowanej relacji między teatrem a widownią niezwykle trudne staje się zaspokojenie sprzecznych oczekiwań widzów. „Horzyca” dość zręcznie lawiruje między tymi oczekiwaniami, choć efekty nie zawsze są w pełni zadowalające.

Dyskusję nad sytuacją Teatru im. Wilama Horzycy wywołała dwa lata temu lokalna „Gazeta Wyborcza”, a pretekstem stały się nominacje do Paszportów „Polityki” dla Iwony Kempy i Pawła Łysaka. Z jednej strony był to wielki sukces obojga artystów-dyrektorów, z drugiej wygrana Łysaka podsunęła krytykom dyrekcji Oleradzkiej i Kempy argument, że teatr toruński jest zbyt zachowawczy, za mało otwarty na młodzież i studentów oraz artystyczne eksperymenty. Casus Paszportów „Polityki” ujawnił narastającą od kilku lat konkurencję teatralną. W przyszłej aglomeracji Bydgoszcz– Inowrocław–Toruń z pewnością Teatr Polski w Bydgoszczy wejdzie jeszcze ostrzej w rywalizację z Teatrem Horzycy, ale roś nie także konkurencja w samym Toruniu: spore ambicje i wierną, młodą publiczność mają Alternatywne Spotkania Teatralne „Klamra” organizowane od dwudziestu lat przez klub studencki „Od Nowa”, a o należną sobie pozycję upomina się coraz mocniej Teatr Baj Pomorski, który za dyrekcji Zbigniewa Lisowskiego stara się wyjść z podwójnego stereotypu – „teatru lalek” i „tylko dla dzieci”.

Na razie dyrekcja toruńskiego teatru nie ogląda się za siebie i realizuje konsekwentnie własne przedsięwzięcia. Poza gruntownym remontem budynku i stabilizacją finansów instytucji są to sukcesy artystyczne w postaci chociażby autorskich edycji festiwalu „Kontakt”. Jeśli największą gwiazdą teatru wypromowaną przez Meissner był Eimuntas Nekrošius (choć trzy jego wielkie spektakle szekspirowskie pojawiły się w Toruniu już za dyrekcji Oleradzkiej: Hamlet w 1997, Makbet w 1999, Otello w 2001 roku), to za dyrekcji Jadwigi Oleradzkiej można mówić o kontynuacji nurtu litewskiego, owocującej regularnymi wizytami Rimasa Tuminasa (m.in. Madagaskar Mariusa Ivaškevičiusa, 2005) i Oskarasa Koršunovasa (Romeo i Julia, 2004).

Samodzielnymi odkryciami Oleradzkiej są artyści teatru węgierskiego i łotewskiego. Warto wymienić zwłaszcza trzy teatralne baśnie Pétera Gothára: Noże w kurach Harrowera (2002, Grand Prix), Kalekę McDonagha (2003) i Czarne mleko Sigariewa (2005), Gézę-dzieciaka Háya w reżyserii Istvána Pinczésa (2003, II nagroda) czy niezapomnianą Mewę Czechowa w reżyserii Árpáda Schillinga (2006, Grand Prix). Pod hasłem „teatr łotewski” kryje się właściwie jedno nazwisko: Alvis Hermanis. Pojawił się na „Kontakcie” z Markizą de Sade Mishimy (1994) i Mewą Czechowa (1997). Dziesięć lat później Hermanis powrócił w wielkim stylu – Sonię Tatiany Tołstoj, jeden wielki popis reżysera i jego aktora, Gundarsa Āboliņša, widownia przyjęła owacyjnie. Rok później Hermanis zawojował „Kontakt” spektaklem Brzmienie ciszy (2008, Grand Prix). Sukces powtórzył w 2010 roku, otrzymując ponownie Grand Prix za dwa spektakle utrzymane w formule teatru epickiego, mierzące się z powikłaną historią Łotwy: Dziadek oraz Marta z Błękitnego Wzgórza.

Gorzej na festiwalu bywa z reprezentantami teatru zachodniego. Ograniczony budżet nie pozwala zapraszać renomowanych teatrów z większymi inscenizacjami. Jeśli się pojawiają, to ze spektaklami kameralnymi (Łaknąć Kane w reżyserii Thomasa Ostermeiera z berlińskiej Schaubühne, w 2003 roku). Osobną kategorię stanowią świetne spektakle z pogranicza performansu i teatru tańca (na przykład vsprs Alaina Platela i Les Ballets C de la B z Gandawy w 2007 roku). Festiwal „Kontakt” nie przyćmiewa jednak codziennej działalności artystycznej teatru. Oleradzka zrealizowała znakomity pomysł zapraszania do współpracy z toruńskim zespołem gwiazd festiwalu „Kontakt”. W ten sposób powstało kilka ciekawych spektakli: Ślub Gombrowicza w reżyserii Elma Nüganena z Vladasem Bagdonasem, aktorem Nekrošiusa, w roli Ojca (2004), Pułapka Różewicza w reżyserii Pétera Gothára (2006), Ja na podstawie tekstu Iwana Wyrypajewa w reżyserii Wiktora Ryżakowa (2005, wcześniej Wyrypajew ze swoim Tlenem zdobył Grand Prix „Kontaktu” w 2003 roku), a wreszcie Caritas. Dwie minuty ciszy, toruńska wersja White Star belgijskiej reżyserki Lies Pauwels. Spektakle te wniosły ożywczy ferment do repertuaru teatru. Moim zdaniem bowiem jedynym deficytem, z jakim Teatr Horzycy boryka się od dawna, jest brak współpracy ze znaczącymi reżyserami teatralnymi. Jest to po części efekt decyzji, aby najważniejszym reżyserem w teatrze był jego dyrektor artystyczny. Kiedy był nim Andrzej Bubień, twórca dwunastu przedstawień w ciągu dziesięciu lat, trudno było dopatrzyć się w jego wyborach repertuarowych i estetyce przedstawień jakiegoś wyrazistego stylu. Bubień zostanie zapamiętany jako inscenizator Czechowa, choć tylko jedno z jego trzech czechowowskich przedstawień – Wujaszek Wania (1999) – było w pełni udane.

Tak naprawdę toruński teatr „wychował” sobie w ostatnich latach jedną osobowość artystyczną. Jest nią Iwona Kempa. Zanim została dyrektorem artystycznym, zrealizowała tu sześć spektakli, zawsze gorąco przyjmowanych przez widzów, wśród nich: Końcówkę Becketta (1998), Samotny zachód McDonagha (2002) i Woyzecka Büchnera (2003). Już w tych realizacjach ujawniły się istotne cechy jej reżyserskiego stylu: pewne prowadzenie aktorów, owocujące wyrazistymi kreacjami scenicznymi, cała paleta odcieni komicznych w spektaklach – od humoru rubasznego, z użyciem soczystego języka, przez humor farsowy i sitcomowy, po ironię i liryzm; w sferze tematów: skupienie na jednostce, zainteresowanie ludźmi żyjącymi na prowincji, wykluczonymi, poszukiwanie w każdym człowieku, nawet złym, jasnych stron, i wreszcie lejtmotyw teatru Kempy – śmierć, w obliczu której życiowa codzienność traci swoją fałszywą wartość. Ta estetyka i preferowane tematy pojawiały się także w spektaklach najnowszych, zrealizowanych przez nią w czasie, gdy zaczęła pełnić funkcję dyrektora artystycznego teatru. Było ich do tej pory siedem, w tym Plaża Asmussena (2006), Pakujemy manatki Levina (2007), Ślubuję ci miłość i wierność Háya (2009), Kaleka z Inishmaan McDonagha (2009) oraz Zimowe ceremonie Levina (2010).

Iwona Kempa jest nie tylko twórczynią rzetelnego teatru. Poza pietyzmem dla tekstu dramatu i chowaniem się reżyserki za autorem (aczkolwiek gdy trzeba, ingerencje w tekst są bardzo stanowcze) oraz wszechobecnym filtrem komicznym, estetykę jej spektakli charakteryzuje twórcze wykorzystanie elementów popkultury: języka filmowego (użycie ekranów, fotografii, dynamicznego montażu scen), utworów muzyki popularnej (Red Hot Chilli Peppers, Rammstein, R.E.M.), nie tylko w funkcji ilustracyjnej, lecz także jako swego rodzaju komentarza, a nawet klucza do zrozumienia spektaklu (Dwa i pół miliarda sekund oraz Woyzeck). W sferze aktorstwa Kempa podkreśla momenty deziluzji (wyjścia z roli, pozostawania aktorów na scenie, kiedy już nie grają, tylko stają się przedziwnymi obserwatorami następnych scen). Kreacje jej aktorów są zawsze wyraziste, przesycone humorem i ludzkim ciepłem, choć każda ludzka wada zostaje bezlitośnie obśmiana, nawet patos śmierci zostaje zniweczony (najmocniej w farsowych Zimowych ceremoniach).

Reżyserka toczy grę z różnymi konwencjami realistycznej gry aktorskiej, często wchodząc z interakcje z widzem, co wpływa na intensywność jego przeżyć, zwłaszcza gdy pojawiają się momenty niepewności, czy to, co dzieje się na scenie, było udawane, czy wydarzyło się naprawdę. Tak było chociażby w Ślubuję ci miłość i wierność, gdzie kilka prostych chwytów tworzyło wrażenie uczestnictwa w seansie terapeutycznym dla małżeństw: zegar znany z kamer wideo odmierzający realny czas spektaklu (niby-zapis realnego zdarzenia), przyciasne i niedopasowane ślubne kostiumy podstarzałych małżonków, didaskalia wygłaszane do mikrofonu, a także stała obecność aktorów jako obserwatorów scen, w których nie występowali. Mocną pointą było podanie w finale przez aktorów informacji o ich własnym stanie cywilnym: czasie trwania związku małżeńskiego lub nieformalnego, rozwodzie czy ponownym małżeństwie. Zdecydowane wyjście z fikcji scenicznej ku polskiej rzeczywistości, w której funkcjonuje fałszywy mit związku „aż po grób”.

Jednak teatr Iwony Kempy trafił ostatnio na jałowy bieg, o czym świadczą powroty do McDonagha i Levina, owocujące solidnymi, ale mało odkrywczymi inscenizacjami. Rozmowy poufne według Bergmana, zrealizowane przez Kempę w Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie, uzmysłowiły mi, że reżyserka, która wybiera teksty bez długiego ogona tradycji teatralnej, powinna wykonać ruch do przodu – ku tekstom wybitnym, trudnym. Wtedy być może zostanie należycie doceniona autorska estetyka jej teatru. Duet dyrektorski Oleradzka– Kempa zaplanował już zresztą nowe otwarcie. Śniegiem w reżyserii Grzegorza Wiśniewskiego Teatr Horzycy rozpoczął „sezon polski”, w czasie którego zobaczymy między innymi inscenizacje Godów życia Przybyszewskiego, Nowego Don Kichota Fredry i Dziadów Mickiewicza, zrealizowane głównie przez młodych reżyserów. Jeśli dodać do tego odważny ruch w postaci organizowania festiwalu „Kontakt” raz na dwa lata, a w „pustych” latach wprowadzenie Festiwalu Debiutantów „Pierwszy Kontakt” dla młodych, obiecujących artystów, można mieć nadzieję, że „Horzyca”, żwawy dziewięćdziesięciolatek, wyrusza znów na poszukiwania, w przestrzeń ryzyka i artystycznych eksperymentów – oby udanych.

Artur Duda
Teatr
19 lutego 2011
Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92
Notice: Undefined index: banner4 in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/layouts/scripts/layout.phtml on line 121 Notice: Undefined index: banner5 in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/layouts/scripts/layout.phtml on line 124

Książka tygodnia

Białość
Wydawnictwo ArtRage
Jon Fosse

Trailer tygodnia