Wędzony oscypek

"Sonata B" - reż: Andrzej Dziuk - Teatr PWST w Krakowie

W piątek już przy szatni zapachniało wędzonym oscypkiem i troską starego bacy. To było nieuchronne. Uśmiechnąłem się, westchnąłem, łza ruszyła. Boże, ileż to lat minęło od epoki heroicznej, kiedym podróże do Zakopanego podejmował, by dobroduszną metafizykę dzieł scenicznych słynnego naonczas teatru kontemplować? Zawsze było jednako. Do teatru w stolicy Tatr wstępowałeś - i od progu czułeś, że zanim się zacznie - podjesz sobie.

Woń gorącej herbaty i jeśli nie wędzonego oscypka, to kiełbasy i kiszonego ogórka, albo wiejskiego chleba ze skwarkami, albo przaśnych ciasteczek tylko, lecz zawsze czegoś do przekąszenia - unosiła się w powietrzu. Zaś Andrzej Dziuk - twórca teatru - po foyer się przechadzał, z fajeczki pykał, gości witał i troskliwie do stołu zapraszał. Czym chata bogata! Najpierw coś dla ciała, później dla ducha coś! Spocznij waszmość, odsapnij, poczuj się dobrze! I czułeś się dobrze. I miło ci było, jak kotu na zapiecku. A dalej, później, już na widowni? Ta sama wata dobroduszności. 

Tak, woń wędzonego oscypka i troski starego bacy - to było w piątek w PWST nieuchronne. W końcu "Sonatę b" wg "Sonaty Belzebuba" Stanisława Ignacego Witkiewicza - dyplom Wydziału Aktorskiego - właśnie Dziuk wyreżyserował. Wziąłem więc z tacy cztery plastry wędzonego dobra - dwa na teraz, dwa na zaś. I dobrze uczyniłem. Dziuk miał z młodymi powtórzyć tamtą swą starą "Sonatę b", z tamtą, na żywo graną muzyką Jerzego Chruścińskiego. I powtórzył. 

Rzecz jest o... No właśnie. Jeśli ktoś chce streszczać tę sceniczną opowieść Witkacego (tę i każdą inną) - to już lepiej niech się powiesi na własnych szelkach, jak Istvan Szentmichalyj w finale "Sonaty Belzebuba". Co zatem zostaje? Kilka zdań o tańcującej formie. Więc - trochę kabaretu, odrobina budy jarmarcznej, szczypta metafizycznej tandety. Do tego jakieś strzępy zupełnie popyrtanej miłości, demonizm nie wart złamanego grosza, pretensjonalne dysputy o istocie muzyki i sztuki w ogóle, a do tego diabeł wymachujący ogonem. Słowem, świat przedstawiony jako karnawał - i to karnawał ciemny, podniesiony do niemałej potęgi.

Groteska. Płaska kpina. Lity banał. Gorycz bolesna. Szyderstwo mordercze. Wieczne branie wszystkiego w nawias. Humor wisielczy. Mgły lite. Księżycowe poświaty. Blaski odpustowe. Staroświecki salon arystokratyczny. Opuszczona kopalnia jako piekło. Komnata na zamku. Wreszcie wspomniany Istvan, kompozytor, opętany jedną chorą myślą: napisać taką sonatę, jaką stworzyłby sam Belzebub. A wszystko to - i jeszcze ze sto podobnych elementów - pomieszane nieprzytomnie i w jednej sprawie: cierpkim rechotem zarżnąć patos tych, którzy pretensjonalnie demonizują sztukę i artystę. Z grubsza tak brzmi "uderzenie" Witkacego. A "uderzenie" Dziuka?

Siedzę, oglądam, słucham, żuję wędzony poczęstunek - i jest, jak ongiś w Zakopanem. W zębach mych oscypek - i oscypek na scenie. Przaśności, co przeglądają się w sobie? Dwa wyroby seropodobne, przez dwie godziny ramię w ramię idące przez przedstawienie - jeden w ustach mych, drugi w dymach i papuzich światełkach, co je troskliwy Dziuk bez opamiętania na scenę wypuszcza? Tak jakby. Czyli całe, wcale niezabawne, nielekkie szaleństwo teatralne Witkacego - obrócone w dobroduszność iście odpustową. Mówię o aktorstwie.

W karnawalizacji (zresztą - tak jest z każdą poetyką sceniczną) zawsze chodzi tyleż o karnawalizację, co o jakość materii, z której szyje się karnawalizację. Aktorskie sukno, co nim Dziuk okutał studentów, jest z tego gatunku, że zdychają pod nim wszystkie gorycze Witkacego. Zostaje zabawa w żadnej sprawie, radosny wygłup o niczym, żonglowanie jarmarcznymi wicami, jasełka grzeczne - z czasem coraz nudniejszy, kłopotliwie zabałaganiony pokaz pustej gimnastyki gestów, artykulacji oraz intonacji, seansik pod tytułem "Jak sobie młodzież szkolna granie dziwactw czuba z Krupówek wyobraża". 

Otóż tak, że dwa dni po premierze nikogo z młodych wyróżnić nie mogę, bo nie pamiętam, kto kogo grał, ani co pokazał. Nawet nie mam pewności, czy w ogóle ktoś tam był. Po seansie Dziuka pozostał mi za to na języku smak wędzonego oscypka. Niezły. Jak by klasyk rzekł: wiem - to mało, lecz bywa niestety, że jest to wszystko. Hej!

Paweł Głowacki
Dziennik Polski
19 stycznia 2010
Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92
Notice: Undefined index: banner4 in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/layouts/scripts/layout.phtml on line 121 Notice: Undefined index: banner5 in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/layouts/scripts/layout.phtml on line 124

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia