Wielka szansa dla dokumentów

Krakowski Festiwal Filmowy

Krakowski Festiwal Filmowy wyraźnie odmłodniał, nabrał werwy i nie skłaniał w tym roku do narzekań. To dobry prognostyk i dla samej imprezy, i dla polskiego dokumentu.

Najlepiej sprawdziła się w Krakowie najważniejsza w tym roku nowość - konkurs pełnometrażowych dokumentów (jeszcze do niedawna festiwal skupiał się na krótkich metrażach). Wśród dziesięciu tytułów nie było filmów słabych: to kolejny dowód, dlaczego szeroka formuła kinowego dokumentu jest dziś tak popularna. Filmy te - nieprzejrzyste, pozbawione łatwych tez - traktują widza poważnie. Zachwycają namysłem, ciszą, wnikliwością, ale też formą, która znaczy nie mniej niż słowa. 

Wie o tym dobrze Węgier Péter Forgács, który realizuje dokumenty niemal wyłącznie z archiwalnych materiałów, starych kronik i amatorskich zapisków. W jego znakomitej "Miss Universe 1929" losy głównej bohaterki Lisl Goldarbeiter, uznanej dziesięć lat przed wybuchem II wojny za najpiękniejszą kobietę świata, śledzimy poprzez wydobyte z zapomnienia filmiki kuzyna Marciego, ocalałe fotografie, fragmenty listów i wspomnień. Do końca o niej samej wiemy niewiele - Forgács wyraźnie nie chce bohaterki oceniać. Portretuje "zewnętrzność", bo tak właśnie, efektownie i powierzchownie, zdawała się żyć sama Lisl. Mogła zrobić karierę w Hollywood, ale odrzuciła propozycję Kinga Vidora. Rozkochiwała w sobie mężczyzn, ale wyszła za wiedeńskiego playboya i bogacza Spielmana, który miał wszystko, co najlepsze - najpiękniejszą kobietę i najbardziej elegancki samochód. I wreszcie szaleństwo nazizmu, wojna, komunizm na Węgrzech - pozorne tło, które okazuje się tematem niemal najważniejszym. Żydowska rodzina Lisl jak mnóstwo innych przechodzi przez piekło - niektórzy zginą, inni przeżyją, a porzucona przez męża Miss Universe po wojnie wyjdzie za kuzyna Marciego, który kochał się w niej beznadziejnie od wczesnej młodości.

Wyrównany, wysoki poziom konkursu, jak podkreśla werdykt, postawił jury przed zadaniem niełatwym. Wygrał - co przyjęto z zaskoczeniem - przejmujący holenderski dokument "Jimmy Rosenberg - ojciec, syn i talent". Film Jeroena Berkvensa zapowiadał się na kolejny obrazek o genialnym dziecku (widzimy na archiwalnych filmach, jak niewiarygodną technikę gitarową i pasję miał Rosenberg, gdy nie skończył jeszcze 15 lat), które za zbyt wczesny sukces i rodzinną tragedię (ojciec trafił do więzienia za morderstwo) płaci stopniowym upadkiem, uzależnieniem od narkotyków, złamaną karierą. Na szczęście wszystko jest tu na opak: ojciec zaskakuje inteligencją i wrażliwością, a 26-letni syn szczerze mówi o zaniedbywanych przez siebie dzieciach i cygańskiej wspólnocie, w której było mu zbyt ciasno. Nie ma też epatowania tragedią - film Berkvensa, celowo niedopowiedziany, ma ton dziwnie jasny, choć kończy się w momencie, gdy do happy endu daleko. 

"Ja ogromnie nie lubię umierać" 

W tym samym konkursie trzy całkowicie różne, a przecież świetne filmy polskie (wszystkie zrealizowane poza TVP): czy potencjał, jakim jest u nas pełnometrażowy dokument, zaczną wreszcie doceniać i nadawcy komercyjni (jak robi to HBO), i telewizja publiczna?

"Spływ" Jana Komasy o narkomanach z Monaru to film-krzyk, bolesna terapia, którą uczestnicy odbywają na naszych oczach. "Istnienie" Koszałki, które przyjęto w Krakowie dość chłodno, daleko odeszło od pierwotnego pomysłu, by rejestrować umieranie. Bronię tego filmu, bo przygotowania do śmierci zmieniają się tu niepostrzeżenie w bolesną lekcję życia. Nie ma zgody na śmierć. "Ja ogromnie nie lubię umierać i nie lubię o tym mówić" - podkreślał po pokazie obecny w kinie Kijów bohater Jerzy Nowak. W "Istnieniu" liczy się bowiem nie to, co stanie się z ciałem po śmierci (aktor przeznaczył ciało dla celów naukowych), ale jak świadomie przeżyć czas, który pozostał. Kamera zapisuje więc drobiazgi, pozornie chaotyczne rozmowy, ale też momenty przełomowe, jak ślub kościelny z Marią Andruszkiewicz. Jest w tym filmie i przeszywający lęk, o którym mówi żona aktora, i spokój, choć podszyty niezgodą.

I jeszcze trzeci polski tytuł, dla mnie najlepszy film w konkursie długich metraży - "Wojownik" Jacka Bławuta (wyróżnienie jury). Nawet wieloletni bywalcy festiwalu nie pamiętają ponoć podobnej owacji, jaką reżyserowi i bohaterowi - Markowi Piotrowskiemu - zgotowała w tym roku publiczność. Piękny i mądry film, w którym Piotrowski mówi niewyraźnie, a emanuje z ekranu charyzmą. Przywołuje niemal Hiobowe losy, a tryska fascynującą wolą życia. "Wojownik" to również ogromna szansa na polski dokument, który może zaistnieć w tradycyjnej dystrybucji.

Młodzi triumfują 

Zaskakująco dobrze wypadł też konkurs polskich filmów krótkometrażowych: ewidentnych wpadek, jak pozbawiony pomysłu "Tak" Dariusza Gajewskiego - zbiór obrazów z ostatnich miesięcy życia ks. Jana Twardowskiego - było niewiele. Tylko jak porównywać filmy tak różne, jak soczyście dowcipną animację Andrzeja Barańskiego i Edwarda Dwurnika "Warzywniak 360°", wstrząsającą spowiedź byłego esbeka w skrajnie statycznej "Historii pewnego sumienia" Grzegorza Linkowskiego, głośny już "Dworzec Gdański" Marii Zmarz-Koczanowicz czy błyskotliwy dokument Małgorzaty Szumowskiej "A czego tu się bać?", w którym autorka oddaje głos mieszkańcom mazurskich wsi, ale zamiast kpić z folkloru w opowieściach o rytuałach i przesądach szuka sposobu na to, by oswoić tabu śmierci?

Jury pod przewodnictwem Doroty Kędzierzawskiej słusznie nagrodziło filmy najdojrzalsze, które zrealizowali zresztą twórcy młodzi: Jacob Damas ("Kredens"), Cezary Ciszewski ("Wolność jest darem Boga") i Rafał Skalski. Ten ostatni ma 22 lata i jest studentem III roku łódzkiej reżyserii. Filmem "52 procent", w którym przemyślany jest każdy kadr, triumfował nieprzypadkowo. Króciutka opowieść o młodej dziewczynce, która chce zostać baletnicą (ma jednak złe proporcje wzrostu do nóg), jest aż gęsta od zaszyfrowanych tu wątków: traktowanego przedmiotowo dziecka, które marzenie ma szczere, bezradnej matki, absurdu egzaminów i zwłaszcza metaforycznie potraktowanej Rosji i rosyjskiej mentalności.

Ucieszyło mnie też wyróżnienie dla ryzykownego, a niedocenionego wcześniej filmu Ciszewskiego o heroinistach z centrum Warszawy - autor najpierw obserwuje, a z czasem staje się jednym z nich. Wszyscy w tej grupie są zresztą inteligentni, nie wyglądają na ludzi z marginesu (budzą sympatię na ulicy, gdzie potrafią zebrać niewiarygodne kwoty) i dają się uwieść złudzeniu tytułowej wolności - mogą nie robić nic ("to też twórcze"), żyją, jak chcą, czują się dobrze w obskurnej komunie. Sam film poraża: jest brutalnie szczery i pozbawiony kreacji (choć bohaterowie - sami przed sobą - się kreują). Takiego dokumentu o narkomanach jeszcze w Polsce chyba nie było.

Paweł T.Felis
Gazeta Wyborcza
6 czerwca 2007
Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92
Portrety
Jerzy Nowak
Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92
Notice: Undefined index: banner4 in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/layouts/scripts/layout.phtml on line 121 Notice: Undefined index: banner5 in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/layouts/scripts/layout.phtml on line 124

Książka tygodnia

Twórcza zdrada w teatrze. Z problemów inscenizacji prozy literackiej
Wydawnictwo Naukowe UKSW
Katarzyna Gołos-Dąbrowska

Trailer tygodnia

Łabędzie
chor. Tobiasz Sebastian Berg
„Łabędzie", spektakl teatru tańca w c...