William Tarantino i Szekspir komediant

17. Międzynarodowy Festiwal Szekspirowski

Wszechstronność dramatów stratfordczyka od dawna zadziwiała analityków literatury. Pojawiały się teorie spiskowe mówiące, że Szekspirem tak naprawdę byli sir Francis Bacon, Christopher Marlowe, a nawet królowa Elżbieta I. W sobotę widzowie Festiwalu mieli próbkę tej różnorodności – najpierw mogli bowiem podziwiać kunszt aktorski Bei von Malchus w pełnym humoru monodramie „Shake Lear!", potem zaś obejrzeli groteskowego i brutalnego „Titusa Andronicusa" w reż Jana Klaty.

Monodramy trwające o wiele dłużej niż godzinę są pułapkami dla artystów. Aktor, na którym w całości spoczywa ciężar sztuki, szybko się męczy, równie prędko znużyć się może widz, bo jak bardzo zróżnicowanie może grać jeden performer?

Cóż, z tych wszystkich pułapek Bea von Malchus może sobie kpić. Stworzyła błyskotliwy, szalony, przezabawny i tragiczny jednocześnie performance, w którym role zmieniała równie przekonująco, co lekko. Drobne modyfikacje postawy, mimiki, tonu głosu, ułożenia kostiumu sprawiały, że z drwiącego błazna stawała się potężną królową Gonerylą, a zgryźliwy, stetryczały Lear przeistaczał się w „sexy Edmunda". Te metamorfozy były możliwe dzięki stworzeniu przemyślanego rysunku postaci , niesamowitym warunkom głosowym, bardzo plastycznej twarzy i niewątpliwie dużemu dystansowi do samej siebie. Nawiązywała świetne interakcje z widownią, parę tekstów musiała przygotować też specjalnie na występ w Gdańsku. Fantastyczną pracę wykonał anonimowy tłumacz napisów polskich, często zabawniejszych niż sam oryginał i dostosowanych do polskiej mentalności.

Spektakl przedstawia historię króla Leara z perspektywy jego błazna. Lear w tym przedstawieniu jest irytującym, zgryźliwym staruszkiem, który wtrąca się w sprawy rządzących już po abdykacji i miota obelgami we wszystkich, którzy podejmują decyzje sprzeczne z jego własnymi. Im dalej postępowała akcja, tym luźniej oryginału trzymała się aktorka, bo jak sama przyznała na scenie: „Szekspir olał błazna na cały czwarty akt, w piątym przyjdzie się tylko powiesić". Co ciekawe, szaleńcy w monodramie von Malchus mieli wgląd w tekst dramatu, mogli nawet przekonać Szekspira do zmiany scenariusza, aby błazen mógł poślubić swoją ukochaną Kordelię i mieć z nią bliźniaki Romea i Julię. A może tylko im się tak wydawało? Ale przecież w takim świecie, jakim się znajdowali, życie w iluzji wcale nie wydaje się złym pomysłem.

Trzeba też zaznaczyć, że widownia miała podzielone zdania. Bei von Malchus zarzucano wulgarność i zbytnią dosadność oraz zbezczeszczenie potężnej tragedii szekspirowskiej jakim jest „Król Lear". Po przerwie część publiczności już nie wróciła.

Jeszcze większy rozdźwięk wśród widowni wywołał „Titus Andronicus" w reżyserii Jana Klaty, a stworzony wspólnymi siłami przez aktorów z Teatru Polskiego we Wrocławiu oraz ze Staatschauspiel Dresden. Oparty o dramat Szekspira i fragmenty „Anatomia Tytusa Fall of Rome" Heinera Müllera, idealnie wpisał się we wszechobecny trend w tzw. „awangardzie" (która już dawno przestała przecierać nowe szlaki) i teatrze współczesnym, polegający na robieniu ze sceny populistycznej papki i utrzymywaniu, że służy to wyższym celom. Przepis? Obowiązkowo cycki, krew, disco polo, małpie podskoki i brak przywiązywania jakiejkolwiek wagi do warstwy słownej. Najbardziej porywającym i nowatorskim rozwiązaniem scenicznym były kalambury, rzeczywiście niezbędne, by pokazać brak zrozumienia między obcymi nacjami. Za subtelność prowadzenia swojej roli można pochwalić tylko muchę, której leniwy lot stał się najbardziej wyważoną aktorsko sceną.

Dość złośliwości. Z powodu ogromnego szacunku do Jana Klaty mogę tylko dojść do wniosku, że nie zrozumiałam jego najnowszej sztuki. Zresztą idea spektaklu wydaje się ciekawa i potencjalnie owocna. Zderzenie dwóch nacji o różnych językach i mentalnościach, które uniemożliwiają jakiekolwiek porozumienie, uświadamia nam, że przez mury nietolerancji i strachu przed obcością nie da się przebić. Rzymian w ojczystym języku grają aktorzy niemieccy, barbarzyńskich Gotów Polacy, co przywodzi na myśl stereotypy dotyczące obu narodowości i pozwala reżyserowi na ich (niezbyt twórcze) wykorzystanie.

Spektakl rozpoczyna się mocną (choć po piętnastu minutach już bardzo męczącą) sceną wnoszenia kolejnych trumien z ciałami trupów wojennych, żegnanych przez Tytusa. Bohater pozdrawia swoich dwudziestu jeden synów, potem oddaje cześć kolejnym ciałom (przecież osieroconych ojców w cywilizacji budowanej na trupach było mnóstwo). Klacie udało się też pokazać groteskę obecną w dramacie Szekspira. Wyśmiewanie konwencji oraz inspiracja „Dexterem" były bardzo widoczne.

Bariera języka okazała się być nie do pokonania nie tylko dla bohaterów sztuki, ale i dla aktorów. Nie słyszało się między nimi dialogu. Mówili do siebie wyuczone kwestie, które okazywały się puste, gdy nie mogły się odbić od adresata. Nie rozumiem ponadto wielu rozwiązań scenicznych reżysera. Największym problemem tego typu przedstawień jest to, że aktorzy robią dosłownie wszystko w dowolnej kolejności i wydaje się, że zupełnie bez sensu. Aby coś przekazać, trzeba sprowokować widza do pytania: „Czemu on zrobił to, a nie zrobił tego, czemu powiedział to, a zmilczał tamto?", na które sam sobie będzie w stanie odpowiedzieć. W takich spektaklach żaden krok nie zaskoczy i nie zastanowi, wydaje się, że nie warto nawet analizować sensu takiego, a nie innego zachowania. Rzymianie i Goci tańczyli do „Slice me nice", syn Tamory okazał się być zrobiony z czekolady, królowa tańczyła na bloku lodu, a równie dobrze można byłoby dodać scenę z Tytusem wykonującym striptiz erotyczny na rakiecie i widz nie zauważyłby braku spójności. Może po prostu to konwencja, która mnie nie przekonuje i nie zauważam jej potencjału. A może raczej jest ona nadużywana w każdym, pretendującym do miana współczesnego, przedstawieniu. To wszystko złożyło się na fakt, że spektakl był upiornie wręcz nudny.

Drugi dzień Festiwalu Szekspirowskiego przyniósł jedno pozytywne zaskoczenie, jedno rozczarowanie oraz dużo dyskusji i odmiennych zdań. Najważniejsze, że Szekspir w rękach reżyserów i aktorów wciąż porusza.

XVII Festiwal Szekspirowski:
„Shake Lear!" w reż. i wykonaniu Bei von Malchus
„Titus Andronicus" w reż. Jana Klaty, Teatr Polski we Wrocławiu i Staatschauspiel Dresden

Anna Dawid
Dziennik Teatralny Trójmiasto
9 sierpnia 2013
Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...