Zadziorność i temperament

Bożena Dykiel - żona, matka, babcia i przy okazji aktorka

Jedna z najpopularniejszych polskich aktorek, słynna "Miećka" Aniołowa z "Alternatywy 4", Kaśka z "Wesela", Mada Muller z "Ziemi obiecanej" i Halina Wrotkowa z "Domu", a od ponad 15 lat Maria Zięba z "Na Wspólnej". - Jestem żoną, matką, babcią i gospodynią domową, a aktorką przy okazji – mówi Bożena Dykiel, której małżeństwo trwa od ponad czterdziestu lat. Trzy lata temu, po operacji serca, ograniczyła swoją medialną i zawodową aktywność.

- W VOD.pl można oglądać "Wyjście awaryjne", jeden z filmów z kolekcji studia filmowego "Kadr"; w roli głównej - Bożena Dykiel
- Najsłynniejsze role Dykiel zagrała w "Weselu", "Ziemi obiecanej", "Alternatywy 4" i "Domu", a w teatrze - w "Balladynie"
- W 1974 r. SB zaczęła uprzykrzać świeżo upieczonej gwieździe życie, poddając ją totalnej inwigilacji, śledząc "każdy jej ruch"
- W 2015 r. pozwoliła sobie w programie TVP "Świat się kręci" na ostrą krytykę prezydenta Bronisława Komorowskiego i PO. Stała się przez to "pupilką prawicy"
- Zdaniem aktorki Polska to "kraj kołtunów", w którym mężczyźni chcą o wszystkim decydować za kobiety

Jest jedną z najpopularniejszych polskich aktorek, słynną "Miećką" Aniołową z "Alternatywy 4", Kaśką z "Wesela", Madą Muller z "Ziemi obiecanej" czy Haliną Wrotkową z "Domu", a od 15 lat Marią Ziębą z telenoweli "Na Wspólnej". Zagrała blisko sto ról filmowych i teatralnych, bardzo różnorodnych, chociaż przeważały w nich te komediowe. Jej postacie były od samego początku przede wszystkim przebojowe, energiczne, zaradne i bardzo konkretne. Trochę jak ona sama.

"Jej bohaterki są zazwyczaj silne psychicznie, pyskate, krnąbrne, nawet wulgarne, ale mające jakże prawdziwy związek z polską rzeczywistością wymuszonych przesiedleń, środowiskowych przeszczepów kultury – pisał w 1994 r. Jan Słodowski w zamieszczonym w »Filmowym Serwisie Prasowym« eseju, który zatytułował »Zadziorny temperament«.- Nawet w aktorskiej szarży wyśmienite epizody aktorki pozostaną w przyszłości socjologicznym znakiem dziwnych czasów".

- Jestem w takim momencie życia, że ja naprawdę już nic nie muszę – mówiła w 2012 r. Łukaszowi Maciejewskiemu w książce "Aktorki". - Ja tylko mojemu mężowi muszę jeszcze obiad zrobić.

Trzy lata temu pojawiły się niepokojące doniesienia o problemach zdrowotnych Bożeny Dykiel, które zmusiły ją do poddania się operacji serca. Przeprowadził ją jeden z najlepszych specjalistów od kardiochirurgii, profesor Andrzej Bochenek. Na szczęście obyło się bez komplikacji i aktorka wróciła do zdrowia, chociaż ograniczyła swoją medialną i zawodową aktywność.

Za żadne komputery świata
Bożena Dykiel przyszła na świat 26 sierpnia 1948 w Grabowie koło Kolna, gdzie mieszkała jej babcia – ale wychowała się już w Warszawie, w kamienicy przy ulicy Spacerowej, z dwójką starszego przyrodniego rodzeństwa. Dzieciństwo, jak wspominała, było biedne, ale bardzo szczęśliwe i beztroskie.

Jak została aktorką? W wywiadzie z "Tele Tygodniem" przypomniała, że już w podstawówce czynnie działała w szkolnym zespole teatralnym. - W liceum trafiłam na wspaniałą polonistkę Teresę Wiśniewską, kompletną wariatkę na punkcie teatru, a zwłaszcza Adama Hanuszkiewicza. Kiedy był jeszcze dyrektorem na Pradze, bywaliśmy z nią na wszystkich premierach. I moja Wiśniewska nie wyobrażała sobie, abym nie zdawała do szkoły teatralnej.

 

Przaśna czy romantyczna
Dykiel w trakcie studiów w PWST w Warszawie (dzisiejszej Akademii Teatralnej) występowała w Studenckim Teatrze Satyryków. Już w pierwszym spektaklu, "Cudzołóstwo ukarane" według Janusza Głowackiego, zwróciła na siebie uwagę rolą dziewczyny o ksywie "Sexy". Spotkała się też z Kaliną Jędrusik, z którą zaprzyjaźniła się na całe życie.

W wywiadzie z portalem Pisarze.pl Dykiel przyznawała, że jak każda dziewczyna przychodząca do szkoły teatralnej marzyła o tym, by grać zwiewne, romantyczne bohaterki i amantki. Reżyserzy filmowi mieli zazwyczaj inne zdanie. - Okazało, że w filmach mam na ogół grać przaśne dziewczyny. W teatrze było inaczej, bo na przykład u Hanuszkiewicza w Narodowym zagrałam romantyczną Helenę w "Wacława dziejach" Garczyńskiego.

Angaż w Teatrze Narodowym, z którym związana była przez ponad dekadę, dostała w 1972 r., kilkanaście miesięcy po ukończeniu szkoły. Szefem teatru był wówczas wspomniany Adam Hanuszkiewicz, którego działalność budziła wiele kontrowersji, a same sztuki szokowały.

Hondą w Słowackiego
Jedną z nich była "Balladyna", wystawiona w 1974. Dykiel otrzymała rolę Goplany, a na scenę wjeżdżała... na motocyklu marki Honda. Krytycy byli oburzeni, zarzucali spektaklowi obrazoburczość, barbarzyńskie podejście do materii sztuki, ale do Teatru Narodowego i tak chodziły tłumy.

- Trafiłam na jego najlepsze lata w Teatrze Narodowym – podkreślała aktorka w rozmowie z PAP. - Adam Hanuszkiewicz niesamowicie pracował z aktorem. Pamiętam, jak robiliśmy "Balladynę" i posadził nasze postaci na motorach. Myśleliśmy, że to będzie klapa. Okazało się, że zagraliśmy ponad 500 spektakli z zawsze pełną widownią. To było coś niesamowitego. Hanuszkiewicz stworzył teatr, z którego nie chciało się nam wychodzić.

Inne cenione role Dykiel z czasów pracy w TN to Telimena w "Panu Tadeuszu", Helena w "Wacława dziejach", Rozalinda w "Jak wam się podoba", Małgosia w "Szkole żon" i Panna Młoda w "Weselu".

Trzymać widza "za pysk"
Aktorka bardzo ceniła sobie pracę z takimi mistrzami jak Tadeusz Minc, Helmut Kajzar, Konrad Swinarski i Aleksander Bardini, ale to Hanuszkiewicz przez długie lata był jej najważniejszym nauczycielem. - Uczył mnie, jak wchodzić na scenę, z której strony, która strona jest "silniejsza", jak należy widza trzymać "za pysk". Uczył mnie, jak mówić na scenie, a jest to umiejętność często obca obecnej młodzieży aktorskiej.

Kiedy na początku lat 80. reżyser został zmuszony do odejścia z Narodowego, sama także opuściła jego zespół i już nigdy nie podjęła pracy etatowej w jakimkolwiek teatrze.

Co najbardziej lubi w aktorstwie? - Tak zwany płodozmian. Nie lubię być obsadzana w jednym typie ról, do czego reżyserzy miewają skłonności. W połowie lat osiemdziesiątych, pewnego roku, miałam osiem propozycji zagrania pielęgniarki, bo gdzieś mnie w takiej roli zauważyli.

Wajda nie wiedzieć skąd
Debiutem filmowym Bożeny Dykiel była rola autostopowiczki w "Uciec jak najbliżej" (1971) również debiutującego, jako reżyser, Janusza Zaorskiego. - Zdjęcia kręciliśmy pod Wrocławiem i przyznam, że wyjechałam stamtąd strasznie zawiedziona – wspominała w "Tele Tygodniu". - Pomyślałam, że to "upierdliwa" robota, głównie polegająca na czekaniu.

Rok później po raz pierwszy zagrała w filmie Andrzeja Wajdy, w "Weselu", adaptacji dramatu Stanisława Wyspiańskiego. Reżyser wypatrzył ją w STS-ie – Nagle, nie wiedzieć skąd, dostałam zaproszenie na zdjęcia próbne – mówiła Onetowi. - Z Wajdą nigdy wcześniej się nie spotkałam, przypuszczam więc, że to sprawka Andrzeja Łapickiego. Należałam do pierwszego rocznika na studiach, z którym miał zajęcia. Nigdy go o to nie spytałam.

Siano i inne zrywy
Aktorka, której w "Weselu" przypadła drugoplanowa rola Kaśki, wiele się dzięki tej współpracy nauczyła.

– Któregoś dnia pan Wajda poradził mi, bym przyjrzała się temu, jak pracują koledzy, Daniel Olbrychski i Andrzej Łapicki. "Przecież oni bez przerwy się ze sobą boksują, ciągle wymyślają coś, co jest obok ich tekstów. Jeśli są to świetne elementy, zawsze je wklejam do filmu. Musi się pani nauczyć boksować, bo to jest w filmie najważniejsze. Aktorzy walczą ze sobą o jak najdłuższe bycie na ekranie". No więc zaczęłam wymyślać różne rzeczy. I właściwie wszystkie moje pomysły, jak kiełbasa, ogórek, chleb i wódka, trafiły do filmu, a nawet stały się jego wizytówką. Wymyśliłam mnóstwo różnych drobiażdżków, choćby scenę na sianie czy zwariowany zryw urżniętej Kaśki.

- Wspominam tamten czas wspaniale – dodała aktorka, współpracę z Andrzejem Wajdą nazywając wielkim wyróżnieniem. – "Wesele" było onieśmielające, bo to był jeden z moich pierwszych filmów. A wokół mnie same talenty i wielkie nazwiska. Najlepsza szkoła dla młodej aktorki. Coś wspaniałego. Z Wajdą zawsze cudownie mi się pracowało.

Olbrychskiemu doniczką w głowę
Rzeczywiście karierę zaczęła z bardzo wysokiego C, mając szczęście do pracy z wybitnymi reżyserami i aktorami. Wajda obsadził ją także w "Człowieku z żelaza", "Smudze cienia", "Wielkim Tygodniu", polsko-francuskich ,"Biesach", obok Omara Sharifa, i przede wszystkim w "Ziemi obiecanej". - Bardzo lubiłam patrzeć, jak pracuje. W jego oczach zawsze widziałam mnóstwo radości, zwłaszcza jeśli aktorzy pokazywali mu czy proponowali jakieś fajne rozwiązanie sceny. Obsadzał swoich aktorów tak, że wznosili się na wyżyny, niemal fruwając, żeby wymyślić coś wspaniałego. Na tym między innymi polega wielka reżyseria.

O postaci Mady Muller z "Ziemi obiecanej", bezsprzecznie jednego z najsłynniejszych filmów w historii polskiej kinematografii, aktorka po latach mówiła, że to najważniejsza rola jej życia. Przyznała też, że nie wie, czy umiałaby ponownie zagrać. Z tego filmu pochodzi także ulubiona scena filmowa aktorki, czyli moment, kiedy zrzuca Danielowi Olbrychskiemu doniczkę na głowę. - Do dziś pamiętam jego minę po tym, jak oberwał – śmiała w jednym z wywiadów.

Robić filmy w trymiga
Wielką sympatię widzów Dykiel zdobyła rolami komediowymi, w kinie i telewizji, na przykład w "Awansie" (1974) Janusza Zaorskiego, "Czterdziestolatku" (1974-75) i "Motylem jestem, czyli romansie czterdziestolatka" (1976) Jerzego Gruzy, "Sztuce kochania" (1989) Jacka Bromskiego, "Wyjściu awaryjnym (1982) Romana Załuskiego, "Rozmowach kontrolowanych" (1991) Sylwestra Chęcińskiego i "Brunecie wieczorową porą" (1976) oraz "Alternatywy 4" (1983) Stanisława Barei, gdzie wcieliła się w "Miećkę" Aniołową, żonę gospodarza domu (Roman Wilhelmi).

- W "Alternatywy 4" początkowo miałam grać inną rolę, lokatorkę w bloku – wspominała w książce "Aktorki". - I dopiero po pierwszych próbach podchodzi do mnie Bareja: "Wiesz co, Bożenko, zrobiliśmy błąd, Anioł musi mieć żonę. Może zagrasz żonę?". Ja mówię: "A ile to będzie dni zdjęciowych?". "No, więcej niż zakładaliśmy dla twojej poprzedniej postaci". "No dobra, biorę". "A jak byś się chciała nazywać?" Pytam: "Co przez to rozumiesz?". "No, jak chcesz mieć na imię jako postać filmowa?" "Wiesz, Stasiu, mój małżonek, jak chce mnie wkurzyć, to mówi do mnie Miecia". "Wspaniale, to niech będzie Mietka".

Z dobrze zgraną ekipą
Jako że Bareja miał zawsze bardzo niewielki budżet na swoje filmy, kręcił je bardzo szybko. Tak też było z "Alternatywy 4" - Modlił się do taśmy, była dla niego bezcenna – mówiła Dykiel. - I dlatego najpierw zarządzał w hali zdjęciowej dwa tygodnie prób, a dopiero potem wchodziliśmy na plan. Wszystko było jednak wcześniej wypróbowane, dokładnie wiedzieliśmy, co robić, dlatego można było pracować szybko, przy minimalnym zużyciu taśmy.

- Jak już zaczynał próbować, to nie mógł skończyć – opisywała współpracę z Bareją w rozmowie z "Kaleidoscope". - Czasu miał coraz mniej, zostawało mu dwa, trzy tygodnie i wszystko robił w ostatniej chwili. Robił filmy w trymiga, ale jakie świetnie.

Jak podkreśliła w studiu Polskiego Radia, sukces serialu był też zasługą dobrze dobranej ekipy. - Wszyscy się bardzo lubiliśmy. Wystarczył jeden drobny dowcip wymyślony na poczekaniu, żeby reszta aktorów wiedziała, jak grać dalej.

Męski, nieśmiały i uroczy
Bożena Dykiel wystąpiła w ponad siedemdziesięciu filmach i serialach, grając u największych twórców, w tym u Krzysztofa Kieślowskiego ("Dekalog Siedem"), Jerzego Antczaka ("Noce i dnie"), Krzysztofa Zanussiego ("Kontrakt") i Ryszarda Bugajskiego ("Przesłuchanie"). Była też Tamarą w "Akcji pod Arsenałem" Jana Łomnickiego i Malwiną w "Dwóch księżycach" Andrzeja Barańskiego.

Jedną z niezapomnianych ról była Sonia w "Znachorze" Jerzego Hoffmana. - Może dlatego, ze Binio (Jerzy Binczycki) zawsze mi się bardzo podobał – zastanawiała się w "Tele Tygodniu". - Miał w sobie tyle samo męskości, co nieśmiałości. I był uroczy. Przyznaję, że nie sprawiało mi dużego kłopotu, aby się do niego zalecać.

Natomiast w serialu "Dom" była najpierw twardą żołnierką, a następnie łagodną żoną.- Halina Wrotkowa była rolą bardzo dobrze napisaną. Poza tym łatwo mi było grać z Jasiem Englertem, bo bardzo się lubimy. Robiłam różne wygłupy, Jasio je akceptował i grało nam się jak na skrzydłach.

Złota i niepohamowana
Dykiel ma na koncie i wiele innych seriali – oprócz "Alternatywy 4" i "Dom", także między innymi "Plebanię", "Rzekę kłamstw" i "Na dobre i na złe", a od 2003, czyli od początku jego istnienia, jest związana z "Na Wspólnej". Wciela się w Marię – żonę, matkę i babcię, trzymającą rodzinę w ryzach. Jak można przeczytać na oficjalnej stronie serialu, jej bohaterka, żona Włodka, to "matka czwórki dzieci, kobieta o złotym sercu i niepohamowanej ciekawości. Lubi żyć życiem innych, udzielając im chcianej i niechcianej pomocy, czasem przenieść informację z domu do domu, ale wobec przyjaciół jest zawsze lojalna".

Jak zapewniła w "Poradniku Zdrowego Człowieka", ten serial jest dla niej przyjemnością i nieustannym treningiem, do tego utrzymuje ją w formie i jest jak ćwiczenia w klubie fitness. - W pracy dużo z siebie daję. Lubię sama układać swoje sceny, to mnie bardzo napędza i sprawia wielką radość.

Żadna Mata Hari
Kilka lat temu w tygodniku "Wprost" ukazał się raport dotyczący akt Służby Bezpieczeństwa, która chciała doprowadzić do załamania aktorskiej kariery Dykiel.

Sprawa dotyczyła roku 1974., kiedy po roli Goplany w "Balladynie" SB zaczęła uprzykrzać świeżo upieczonej gwieździe życie, poddając ją totalnej inwigilacji, śledząc "każdy jej ruch", czytając korespondencję i otaczając szpiclami. Mimo zastraszeń i szantaży aktorka nie zdecydowała się jednak na współpracę.

- Na żadną Matę Hari się nie nadawałam – mówiła tygodnikowi. - Chcieli mi złamać życie i karierę, choć im nic nie zrobiłam. Jeszcze dziś myślę o tym wszystkim ze wstrętem.

Bez robienia w jajo
Bożena Dykiel nie należy do aktorek, które angażują się w kampanie polityczne, nie udziela też poparcia żadnym partiom, ale w 2015 r. pozwoliła sobie w programie TVP "Świat się kręci" na ostrą krytykę prezydenta Bronisława Komorowskiego i PO. Na chwilę stała się przez to "pupilką prawicy", chociaż, jak podkreślała, wbrew swojej woli, bo nie jest jej zwolenniczką.

– Nie jestem za żadną partią – przekonywała w rozmowie z portalem naTemat.pl, dodając, że nie popiera ani PiS, ani jej ówczesnego kandydata na stanowisko prezydenta RP, Andrzeja Dudy. Jak mówiła, w wyborach nie widziała odpowiedniego kandydata, nie podobał się jej także Paweł Kukiz.

- Wie pan, ja przed programem zapytałam "czy mogę mówić szczerze, to, co uważam?". Powiedzieli, że tak. No więc powiedziałam. Nie jestem za żadną partią, chodzi mi tylko o to, żeby mnie i moich przyjaciół nie robili w bambuko. I tyle. Nie dam się robić w jajo.

Kultura najwspanialszym ambasadorem
W dalszej części rozmowy raz jeszcze zaprzeczyła, by była zwolenniczką czy ambasadorką PiS. - Szanuję poszczególnych ludzi z każdej partii, tych, którzy są tego warci. Nie jestem za żadną partią. Kiedyś, na samym początku, podobała mi się jedna partia, ale przez te 25 lat to zostało zniszczone. Jestem apartyjna.

- Najprostszym i najwspanialszym ambasadorem kraju jest kultura – dodała. - A jak ktoś się dupą odwraca do kultury, to jak ja kogoś takiego mogę lubić?

Przyznała też, że nie śledzi internetowych komentarzy czy dyskusji, gdyż nie ma czasu na internet, to złodziej czasu. - Jestem starszą panią, mam już mało czasu i szkoda mi na śledzenie tego, co piszą inni. Czasem tylko zaglądam na pocztę.

W kwietniu 2018, w rozmowie ze "Światem Tessy", podkreśliła, że bardzo nie lubi obecnego bałaganu politycznego. - Chciałabym, żebyśmy byli narodem bardziej poukładanym. Determinacja i pilnowanie. Ufać, ale sprawdzać. Nie popuszczać. U nas panuje jednak wielka bezkarność.

Chlapnąć w najlepszej wierze
W 2013 aktorka zaproszona została do studia "Dzień Dobry TVN", w związku z 10-leciem serialu "Na Wspólnej". W trakcie rozmowy poskarżyła się na TVN, który nie chciał sfinansować okolicznościowego kalendarza z bohaterami serialu.

- TVN "pożydził" i nie wydał naszego kalendarza – powiedziała. - Po... co zrobił? - zapytał zaskoczony Bartosz Węglarczyk. – "Pożydził", czyli nie dał szmalu. Ale przyprowadziłam nawet sponsora z pieniędzmi – dodała aktorka.

Słowa aktorki zostały uznane za niefortunne i niestosowne. - Mówię, co myślę – tłumaczyła potem Maciejewskiemu. - Nie boję się konsekwencji i nie żałuję. Chciałam o tym powiedzieć, to powiedziałam. Ale czasem, jak coś chlapnę w najlepszej wierze, to robi się dzika afera. Tak było ze sławnym "pożydzić" w TVN. Bardzo mi przykro, że ktoś chciał wtedy zrobić jakąś aferę z moim udziałem. Nie wracajmy do tego.

Małżeństwo i rafy
W 1976 w Paryżu, na planie polsko-japońskiego melodramatu Nobito Abe "Ognie są jeszcze żywe" aktorka poznała Ryszarda Kirejczyka, który pracował tam jako kierownik produkcji, a po latach został szefem Związku Autorów i Producentów Audiowizualnych. Są małżeństwem od czterdziestu lat i razem wychowali dwie córki, Marię i Zofię, mają też czworo wnucząt.

Zapytana przez "Poradnik Zdrowego Człowieka", czym mąż, którego w wywiadach nazywa "Panem Rysiem", ją ujął i oczarował, wskazała na niebywały spokój, inteligencję i ogromną dbałość o nią. - Czułam, że nie udaje, że jest szczery, kiedy mnie przytula, kiedy ze mną rozmawia. Bardzo szybko zorientowaliśmy się, że udało nam się siebie odnaleźć. Nigdy się ze sobą nie nudziliśmy i nie nudzimy. Zawsze mamy o czym rozmawiać i lubimy razem spędzać czas. Nie potrzebujemy od siebie odpoczywać.

W rozmowie z "Super Expressem" podkreśliła, że nie ma czegoś takiego jak idealne małżeństwo, więc trzeba umieć "przechodzić przez rafy". - Zawsze są jakieś nieporozumienia czy kłótnie. Trzeba umieć iść na kompromis, bo kobiety, które za dużo kłapią dziobem, źle na tym wychodzą. A mężczyzna to ciężki kawałek chleba, trzeba umieć go dopieścić i szanować.

Naga prawda
Od samego początku Dykiel należała do aktorek, które przed kamerą się nie rozbierały. Wyjątek zrobiła na początku filmowej kariery, w nakręconym w 1974 r. "Awansie" Janusza Zaorskiego, według powieści Edwarda Redlińskiego - komicznej historii o skutkach społecznego awansu, będącej jednym z nielicznych filmowych przykładów konfrontowania wiejskiej mentalności z cywilizacją miasta. Partnerowała Marianowi Opani w roli młodego magistra Grzyba – wcieliła się w jego kochankę Malwinę. W jednej ze scen jej bohaterka rozbiera się przed magistrem i kładzie na łóżku.

- Ale ponieważ miałam wtedy długie włosy, wszystko zostało nimi zasłonięte – podkreśliła w "Gali", dodając, że reżyser obiecał, iż wyrzuci wszystkich z planu przy scenie, w której Malwina, już jako wyzwolona kobieta, paraduje odważnie nago przed narzeczonym. - Bo to zawsze była sensacja, kiedy aktorka się rozbierała na planie – multum podglądaczy. To był jedyny taki epizod w moim życiu.

 

Teatr bez wyuzdania
W 2010 zagrała w spektaklu Teatru Komedia w Warszawie "Dziewczyny z kalendarza", w reżyserii Tomasza Dutkiewicza na podstawie sztuki Tima Firtha, gdzie główne bohaterki, będące już w mocno średnim wieku, decydują się wziąć udział w rozbieranej sesji zdjęciowej. Akurat postać Dykiel była jedyną, która na scenie się nie rozbierała.

- Rozbieranie w spektaklu "Dziewczyny z kalendarza" nie ma nic wspólnego z rozbieraniem się w "Playboyu", gdzie dziewczyny są wyuzdane – mówiła wtedy aktorka. - W teatrze nie ma wyuzdania. Nagość jest podana z tak wielkim smakiem, że po każdej scenie są wielkie brawa. A dziewczyny, choć po pięćdziesiątce, są zgrabniutkie, mają wdzięk i ładne ciała. Poza tym, jak mówi bohaterka grana przez Belkę Olejnik: "Jeżeli się nie rozbiorę teraz, to kiedy?!".

Każdy sposób jest dobry
Aktorka przyjęła propozycję, nie znając głośnego filmu, który powstał na podstawie tej samej sztuki. - Reżyser Tomasz Dutkiewicz uprzedził mnie, że moja rola nie wymaga nagości. Mąż jednak wyczytał w internecie, że się rozbieram: "Ty mnie oszukujesz! Rozbierasz się na scenie, tylko mnie nic nie mówisz...". I mimo moich zapewnień, nie chciał mi uwierzyć.

Dykiel nie ukrywa, że jej zdaniem Polska to "kraj kołtunów". - Dzieją się u nas rzeczy przerażające. Bo jak mężczyźni mogą decydować o tym, czy kobieta ma mieć dziecko czy nie?! Z jakiego to powodu chcą decydować o kobietach?! Wynocha! Kobieta ma swój rozum. I sama podejmuje tu decyzję. A jeśli para chce mieć dzieci, każdy sposób jest dobry. I należy ją w tym wspierać. Bo dziecko to skarb.

Ma się tyle, na ile się wygląda
Życie zawodowe aktorki nie kończy się na teatrze, telewizji i filmie. W Polsacie prowadziła kulinarny program "Z Bożeną Dykiel na ostrzu noża", wystąpiła też w piątej edycji teleturnieju "Jak oni śpiewają", zajmując 6. miejsce. - Nie jestem gwiazdą – zapewniła w rozmowie ze "Światem Kobiety". - Najpierw jestem żoną, matką i babcią, gospodynią domową, a aktorką jestem przy okazji.

Zawsze podkreśla, że dbanie o formę jest dla niej bardzo ważne. - Odkąd pamiętam, raz w miesiącu chodzę do kosmetyczki, na masaż i maseczki – wyliczyła w rozmowie z "Super Expressem". - Również ćwiczę bardzo regularnie: codziennie po 45 minut. Mam swój układ ćwiczeń, który wspomaga te części ciała, które kobietom najbardziej siadają.

Zapytana przez "Galę", czy upływ czasu ją martwi, zapewniła, że absolutnie nie. - Meryl Streep robi film za filmem, a jest w moim wieku. To nie ja mam kłopot z moim wiekiem, tylko mój wiek ma kłopot ze mną, ponieważ nie czuję swoich lat.

Jej okrągłe - 70. - urodziny, które obchodziła w 2018 r., były okazją nie tylko do przypomnienia sobie jej najważniejszych ról, ale także wyrażenia nadziei, że aktorka zagra jeszcze wiele ról na miarę swojego niewątpliwego talentu. Polskie kino z pewnością by na tym nie straciło.

Paweł Piotrowicz
Onet.Kultura
14 października 2020
Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92
Portrety
Bożena Dykiel
Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92 Notice: Undefined index: id in /var/zpanel/hostdata/zadmin/public_html/kreatywna-fabryka_pl/public/nowa_grafika/Application/modules/default/views/scripts/article/details.phtml on line 92

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...