Źle być najmniejszym uczniem z całej szkoły
Artur Barciś - sylwetka aktoraO swoich i kolegów aktorów przygodach opowiadał i śpiewał w Kielcach Artur Barciś. Ten popularny aktor ma ogromny dystans do siebie a niegdysiejsze kompleksy zwalcza żartami. Aktor był w ostatni piątek gościem imprezy z cyklu "Salon Bezsenności" w Kieleckim Centrum Kultury
Tak tłumaczy dlaczego został aktorem: - Ja nie miałem wyjścia. Naprawdę. Czy wiecie co znaczy być najmniejszym w szkole - pytał widzów. Nie w klasie, ale w szkole? A ja byłem najmniejszy. I przemądrzały. W wieku 5 lat umiałem czytać i kiedy koledzy uczyli się Ala ma Asa ja pochłaniałem książki Szklarskiego. Byłem słabeusz więc jak coś odpysknąłem to dostawałem w ryj. Ale raz, na akademii z okazji Rewolucji Październikowej stanąłem na scenie, mówiłem wiersz i nawet ci moi oprawcy słuchali w milczeniu a potem bili brawo.
Z ŁODZI DO WARSZAWY
Niepozorny wygląd i fryzura na pazia nie pomagały mu w czasie egzaminów do szkoły teatralnej. Wybrał Łódź, bo tam mieli przyjmować nienormalnych czyli charakterystycznych. Pani w sekretariacie wzięła go za dziewczynkę, komisja nie chciała wzroku podnieść znad gazet i krzyżówek. Zauważono go dopiero gdy zaczął mówić. Ostatecznie zajął drugie miejsce na liście przyjętych. Jednak po dyplomie nikt go nie chciał. Postanowił szukać pracy w Warszawie i dostał ją w pierwszym teatrze do którego zajrzał: Na Targówku.
Dzisiaj związany jest z kilkoma scenami między innymi Ateneum, teatrem Polonia, Capitolem, grał w filmach Kieślowskiego, jest znany z seriali telewizyjnych. - Z ogromną pokorą podchodzę do swoich sukcesów. Wiem, jak wiele w karierze aktora zależy od przypadku. Z naszego roku, z 20 osób które studiowały w Łodzi, tylko dwie zdobyły popularność, ja i Dusia Trafankowska. Taki jest ten zawód. Bardzo wymagający, czasami okrutny, ale i wspaniały, to moja prawdziwa pasja.
Aktor śmiał się, że po zagraniu w Tadzia Norka w "Miodowych latach" i Czerepacha w "Ranczu" ma kilka nazwisk i kilka fachów. - Na ulicy spotykam panów, którzy tytułują mnie kolegą i mówią, że robią to co ja. Kiedy pytam w jakim teatrze grają milkną.
TALENTY
Artur Barciś poza talentem aktorskim ma wiele talentów manualnych. Wspaniale gotuje, szyje. - Krawiectwo to była konieczność w czasach, kiedy nie można było nic kupić. Pierwszą koszulę w modną łączkę uszyłem z kretonu. Potem, kiedy się ożeniłem szyłem żonie, bo tylko tak można było mieć coś modnego i niepowtarzalnego - wyjawiał aktor.
Swoich fanów zaprasza na swoją stronę internetową www.barcis.pl. - Jestem człowiekiem bardzo otwartym, chętnie rozmawiam z ludźmi. Na tej stronie jest bardzo wiele wątków, ja zazwyczaj koło 23 zaglądam, dopisuję swoje komentarze. dzięki tej stronie poznałem wielu wspaniałych ludzi. Spotykamy się raz w roku na zlocie. Zapraszam ich do teatru a po spektaklu jedziemy do mnie na ognisko, całą noc gadamy. Teraz chcemy zebrać trochę grosza, każdy daje co może, ja maluję obrazy. Na koniec roku przekażemy te pieniądze jakiemuś potrzebującemu dziecku. Zapraszam.
Artur Barciś wyjaśnił też, kto wymyśla oryginalne imiona dla jego psów. - Zawsze są to jamniki a imiona to moja specjalność. Pierwsza była Pepsi, która miała troje dzieci, Tonika, Fante i Neskę. Neska z kolei Inkę, Tchibo i Pedrosa. Kiedy do Neski i Inki, dwóch starszych suk, kupiliśmy młodą to ja wybierałem imię. Ponieważ była jasna, długa i taka cienka nazwałem ja Lurą.
TAJEMNICZY TRENING
Do Kielc Artur Barciś przyjechał po wyczerpującym treningu. - Wdałem się w przedsięwzięcie, o którym mówić nie mogę dopóki producent sam tego nie poda - wymigiwał się od odpowiedzi na pytanie co pochłania mu ostatnio czas. Jednocześnie pracuje nad rolą w spektaklu "Bóg narodu" w teatrze Ateneum.
