Amlet i Omelia, czyli "Hamlet" proletariacki

Krakowski Teatr Ludowy od kilku miesięcy ma swoim repertuarze sztukę "Przedstawienie Hamleta we wsi Głucha Dolna". Jej autorem jest Ivo Bresan, dramaturg chorwackiego pochodzenia, znany za granicą jako twórca sztuk będących satyrą na życie polityczne krajów europejskich. W Polsce znany jest właśnie jako autor "Diabelskiego nasienia" oraz "Przedstawienia Hamleta we wsi Głucha Dolna", które, wyreżyserowane w 1987 roku przez Olgę Lipińską, zaliczone zostało do Złotej Setki Teatru TV

Reżyserem spektaklu, którego premiera odbyła się w Teatrze Ludowym jest Tomasz Obara, aktor i reżyser teatralny, współpracujący z tą krakowską sceną od wielu sezonów. Spektakl jest obrazem przywołującym wspomnienia minionego systemu komunistycznego, stanowiącym również ostrą, bezlitosną satyrę na ówczesny świat i ludzi zanurzonych w partyjnym systemie. Problematyka „Przedstawienia…” oscyluje wokół istotnego konfliktu państwo (partia) a jednostka (obywatel).

Oszczędna, aczkolwiek wymowna scenografia wprowadza widzów w siermiężny klimat lat 70. Wielu widzów z pewnością bardzo dobrze pamięta ów wystrój – wszak prawie każda świetlica wyglądała identycznie – stare stoły i krzesła, proscenium otoczone zielonymi kotarami, na ścianach zaś komunistyczne hasła wymyślane przez „specjalistów od pijaru” głoszące ideologiczne frazesy. W takim otoczeniu spotykają się na naradzie: przewodniczący spółdzielni i sekretarz miejscowej organizacji partyjnej z miejscowymi partyjnymi funkcjonariuszami oraz pozostałymi mieszkańcami, aby naradzić się w kwestii dotyczącej podniesienia poziomu kultury swojego miasteczka, bo jak zgodnie powiadają, „nie tylko pracą człowiek żyje”. Oczywiście niezbędny dla tego typu spotkań staje się stół nakryty obrusem z zielonego sukna i stojąca na nim nieodłączna „paprotka” w doniczce.  

Podczas narady okazało się, że sąsiednia wieś w ostatnim czasie przygotowała teatralne przedstawienie. W tej sytuacji stało się oczywiste, że Głucha Dolna nie może być gorsza. Postanowiono więc zabłysnąć przed władzami gminy i zdecydowano także wystawić jakąś sztukę.

Pomysł co prawda z początku wzbudził kontrowersje pomiędzy zebranymi, ale po kilku zdaniach zdecydowanej „perswazji” członków prezydium wszyscy godzą się na udział w występie. Na domiar złego ustalono, że sztuką, która miała zaistnieć na wiejskiej scenie to szekspirowski „Hamlet”. Reżyserem mianowano – mającego najwięcej wątpliwości – nauczyciela miejscowej szkoły. Andre Škunca jako jedyny miał świadomość trudności tekstu i geniuszu jego autora. Protestował więc gorąco przeciwko takiemu pomysłowi, jednak przedstawiciele władzy po użyciu kilku pomocnych skutecznych argumentów w rodzaju „wróg ludu” łatwo zamienili jego rozsądne wątpliwości w pożądaną organizacyjno-reżyserską aktywność. 

Historia, którą opowiada Ivo Bresan mieści się w dwóch dramatycznie odmiennych płaszczyznach, w których odbywają się dwa niezależne procesy. W pierwszej – satyryczno-komediowej – dzieje się proces tworzenia przedstawienia teatralnego w postaci ustalania obsady, interpretacji tekstu, czy przebiegu prób i na tym tle wynikających nieporozumień. W drugiej, zdecydowanie poważniejszej (w zasadzie tragicznej), odbywa się kolejny proces związany z kryminalną historią opartą na scharakteryzowaniu miejscowych stosunków, powiązań, koterii i niesprawiedliwości. Jest to opowieść o podłości i nikczemności, o bezwzględnym i niejednokrotnie przestępczym wykorzystywaniu posiadanej władzy, o stosunkach pomiędzy namaszczonymi przez władzę i tymi, którzy nie chcą się im podporządkować. Opowieść o konflikcie uczciwości z nieuczciwością i niegodziwością, a także o zależnościach panujących w niewielkich skupiskach ludzkich w czasach panowania totalitarnego ustroju. Jest także opowieść o miłości, która zostaje gwałtownie przerwana wskutek owych powiązań, nieuczciwych interesów, szantażu i wszelkiej możliwej niegodziwości.

Podczas świetlicowych spotkań mających doprowadzić do premiery „Hamleta” odsłaniania się stopniowo druga warstwa wydarzeń – znacznie mniej dowcipna niźli efekty prób. Okazuje się bowiem, że Sekretarz Bukara (grający rolę Klaudiusza) jest winny uwięzienia, a w konsekwencji śmierci ojca Jocy. Nietrudno się zatem domyślić, że – tak, jak u Szekspira – dojdzie do próby wyjawienia prawdy o nieuczciwych postępkach władcy. Konfrontacja jest jednak dla Jocy bezlitosna. 

Joca - Amlet (Piotr Franasowicz), grając w przedstawieniu Hamleta jest nim również w swoim prawdziwym życiu. Podobnie jak bohater literacki pragnie zbliżyć się do prawdy o swoim ojcu, o krzywdzie, którą mu wyrządzono. Pragnie – tak jak Hamlet Klaudiusza – pogrążyć Bukarę przewodniczącego spółdzielni i sekretarza miejscowej organizacji partyjnej, oprawcę jego ojca. Nie ma jednak tyle siły i władzy, aby doprowadzić do sprawiedliwego zakończenia. Mieszkańcy wioski także nie dążą do odkrycia prawdy i ukarania winnego. Niektórzy – jak Puljo (Krzysztof Górecki), przewodniczący miejscowego oddziału Frontu Narodowego próbują stanąć przeciw Bukarze ale okazuje się, że i on nie ma zbyt czystych rąk, ulega szantażowi i w konsekwencji zachowuje milczenie. 

Mimo wielu elementów dowcipnych, a nawet wesołych, między innymi wynikających z prób przekształcenia przez nauczyciela Škuncę (Piotr Pilitowski) tekstu sztuki na nieporadne i dość prymitywne wierszyki, spektakl z pewnością nie należy do gatunku komediowego, a atmosfera wraz z rozwojem prób do „Hamleta” staje się coraz cięższa. Klimat zagrożenia potęguje przejmujący, powtarzający się ludowy motyw muzyczny w wykonaniu zespołu OPIEWO zaś całość wybrzmi w jakże wymownej, końcowej scenie z Bukarą wystylizowanym na króla, tańczącego na stole taniec tryumfu.

Sztuka w reżyserii Tomasza Obary to przykład dobrze skrojonego, wszechstronnie przemyślanego i precyzyjnie wykonanego przedstawienia. Interesująca fabuła oraz dobrze poprowadzeni aktorzy to jedna z głównych zalet przedstawienia. To także znakomita rola Kajetana Wolniewicza, jednego z najważniejszych aktorów Teatru Ludowego. Wykreował mądrze, trafnie i przejmująco rolę Maty Bukaricy – człowieka bezwzględnego, cynicznego, gotowego za wszelką cenę i wszelkimi dostępnymi środkami bronić swojej partyjnej i społecznej funkcji. 

Charakterystyczną postać stworzyła również Małgorzata Krzysica jako wdowa Majkača, bufetowa (królowa Gertruda) – rozsiewająca wokół aurę nieskomplikowanego erotyzmu, potrafiąca za pomocą swoich fizycznych zalet wywołać zainteresowanie przewodniczącego Bukary zapewniając sobie tym samym wysoką pozycję w lokalnym społeczeństwie.

Nie zawodzą również młodzi aktorzy. Piotr Franasowicz w bardzo dobrej roli zbuntowanego Jocy i Amleta, którego przedstawia jako zapalonego młodzieńca, wiernego swoim ideałom, buntownika pragnącego zmieniać rzeczywistość, z której nieuczciwymi zasadami nie potrafi się pogodzić. Karolina Stefańska (Omelia) grająca nieszczęśliwą, podle potraktowaną przez los Andzię wykazała potrzebny umiar i sporą powściągliwość zapewniając swojej bohaterce wiele sympatii wzruszonych jej losem widzów.

Dobrze się stało, że dyrektor Jacek Strama po dwudziestu latach od premiery w Teatrze im. Słowackiego zdecydował się wystawić ten spektakl na nowohuckiej scenie. To gorzka lekcja historii drugiej połowy XX wieku. W wykonaniu zespołu Teatru Ludowego jest też bardzo zajmująca i nie pozostawiająca widza obojętnym.

Spektakl adresowany jest do szerokiego grona publiczności – zarówno do widzów dojrzałych – niechętnie przypominających sobie tamte czasy, jak i do młodej, tzw. szkolnej publiczności, która – oprócz jakże istotnej lekcji historii – dostaje również niezapomnianą lekcję teatru. Dosłownie i w przenośni.



Marta Odziomek, Ryszard Klimczak
Dziennik Teatralny
23 lutego 2010