Antyporadnik polityka

„Kariera Romualda S., czyli ile jeszcze decybeli wytrzymasz, zanim nie wytrzymasz" w reżyserii Piotra Ratajczaka to niezwykle aktualne political fiction. Premiera spektaklu stworzonego według tekstu Jana Czaplińskiego miała miejsce 16 października 2015 roku w sosnowieckim Teatrze Zagłębia. Mimo licznych aberracji stanowi dobry komentarz do obecnej sytuacji politycznej, a przy tym jako polityczna fikcja jest zarazem uniwersalnym przekazem, satyrą na pewne pozornie bliżej nieokreślone społeczeństwo.

Tytułowy bohater Romuald Szach (Grzegorz Kwas) jest nonszalancko niezaangażowany, choć ma dość bzdurnego klekotu polityków. Upust złości daje podczas swojego autorskiego programu publicystycznego emitowanego na żywo, dzięki czemu staje się antysystemową gwiazdą. Buntuje się przeciwko panującym zasadom i normom, zmierzając do rozbiórki obecnego systemu. Do dalszego działania motywuje go Sandra (Edyta Ostojak), która raczej liczy na zyski płynące z intratnych propozycji niż ma na względzie poprawę losu społeczeństwa. Tylko Szef Kancelarii Premiera (Przemysław Kania) przedstawiony jako stoik, czy szekspirowski Jorik wydaje się realnie myśleć o państwie i polityce. To właśnie on staje się Szarą Eminencją, dzięki której doszło do zawarcia koalicji Wyciszaczy z Demokracją Centrum.

Przedstawiciel tejże opcji (Michał Bałaga) oraz PPZSu (Tomasz Muszyński) i Nowej Lewicy (Maria Bieńkowska) stanowią egzemplifikację pozbawionych własnego zdania polityków realizujących doktrynę partii, dopasowując ją do aktualnie sprzyjających warunków politycznych. Podobnie jak w rzeczywistym życiu, tak i w świecie przedstawionym działalność polityków przybiera na sile tuż przed wyborami. Jednakże prawdziwymi i liczącymi się graczami nie są realni działacze, a ich wykreowane w mediach społecznościowych awatary, tworzone przez specjalistów od wizerunku i medialnej kreacji. To oni władają rządem dusz zanurzonych w wirtualnej rzeczywistości.

Obecnie urzędujący premier (Krzysztof Korzeniowski) swój polityczny los powierzył w ręce, czy raczej laptopy specjalistów od kreowania wizerunku, magików mediów społecznościowych i medialnych prestidigitatorów posiadających zdolność manipulowania sondażami przedwyborczymi. W porównaniu z pozostałą plejadą polityków premier może i rzeczywiście chce zrobić coś dla społeczeństwa, jednakże brakuje mu pomysłów. Szansą dla utrzymania pozycji jest dla niego koalicja z bożyszczem tłumów – niejakim Romualdem Szachem przywódcą samozwańczego ruchu Wyciszaczy, którego kariera polityczna ewoluowała w błyskawicznym tempie dzięki pomocy młodziutkiej i rzutkiej dziennikarki niezależnej.pl.

Szybko okazuje się, że jedyną odpowiedzią na wszelkie problemy społeczno-gospodarcze jest credo „Ciszej! Wypierdalać!", które zdobywa coraz większe rzesze fanów, a autor hasła urasta do rangi autorytetu, głosu zbuntowanego społeczeństwa domagającego się zmian. Ruch Wyciszaczy rośnie w siłę, lecz czy jest w stanie zmienić sytuację panującą w państwie? Czy enigmatyczne hasło przełoży się na realizację konkretnych projektów? Tego nikt nie wie i nikt nawet nie stara się wyjaśnić- bo i po co? W spektaklu rzecz jest o obnażaniu pewnych prawidłowości obecnych w każdym demokratycznym kraju.

Tak klarownego przekazu nie dałoby się osiągnąć bez interesującej scenografii stworzonej przez Matyldę Kotlińską składa się z dziesiątek rozmaitych odbiorników radiowych, boomboksów, głośników potęgujących wrażenie przytłoczenia płynącymi z nich dźwiękami oraz przesycenia wydobywającymi się z nich przekazami. Stanowi metaforę medialnej kakofonii, szumu informacyjnego, który towarzyszy ludziom o każdej porze dnia. Uwiązani na krótkiej smyczy i uzależnieni od słuchania radia, oglądania telewizji, surfowania w Sieci stajemy się nieświadomi i głusi na atakujące nas przekazy, programujące do konkretnego działania, czy myślenia. Brawa należą się Kotlińskiej szczególnie za scenografię finałowej sceny.

Dzięki odpowiedniej aranżacji wnętrza otrzymano piorunujący efekt. Choć spektakl kończy się, zostawiając widza w niepewności, to dzięki subtelnej scenografii wszystko staje się jasne – nadchodzą narodziny nowego systemu, w którym demokracja niekoniecznie ma szanse na przetrwanie. Docenić wypada kreację Agnieszki Bałagi-Okońskiej, która wcieliła się w rolę dziennikarki prowadzącej debatę przedwyborczą. Zastosowany przez nią komizm sytuacyjny oraz groteskowe, przerysowaną komunikację niewerbalną obrazującą (czy wręcz przekładającą na język ciała) słowa wypowiadane przez kandydatów na premiera wzbudziły salwy śmiechu.

Spektakl „Kariera Romualda S." to swoista dekonstrukcja i wiwisekcja mechanizmu rządzącego polityką. Niby to fikcja polityczna, ale czy na pewno? Czapliński obnażył głupotę, naiwność oraz cynizm polityków, którzy jak z rękawa sypią pustymi frazesami, których często sami nie rozumieją, czy wypowiadają się na tematy, na których się nie znają, kierując się stereotypami potępiają kontrowersyjne dzieła, spektakle, filmy, wystawy nie obejrzawszy ich. Ukazani zostali jako pozbawione własnego zdania marionetki zarządzane zdalnie przez przywódców partyjnych.

Ci mężowie stanu zachowują się jak budowniczowie biblijnej Wieży Babel, którym Bóg pomieszał języki i z uwagi na trudności w porozumieniu się nie mogą dokończyć budowy. Państwo P. można wyobrazić sobie właśnie pod postacią takiej budowli, która nie zostanie ukończona, gdyż zajmujący się tym specjaliści mówią każdy w swoim języku, nie słuchają się zarazem. Spektakl można interpretować jako satyrę na współczesną sytuację polityczną, parenetyczną przestrogę albo potraktować jako fikcję, bajkę, która nigdy się nie wydarzyła i nie wydarzy. Wszystko zależy od odbiorcy, jego poglądów i zaangażowania w życie kraju...

 



Magdalena Mikrut-Majeranek
Dziennik Teatralny Katowice
22 stycznia 2016
Portrety
Piotr Ratajczak