Beksiński w tonacji Satanowskiego

Zdzisław Beksiński, za życia doceniany bardziej zagranicą niż w Polsce, po swej tragicznej śmierci przeżywa renesans. Zainteresowali się nim pisarze i filmowcy. A niedawno stal się bohaterem autorskiego spektaklu Jerzego Satanowskiego w rzeszowskim Teatrze im. Siemaszkowej.

Satanowski to kompozytor o niezwykłej wyobraźni, eru-dyta, a jednocześnie przyjaciel i powiernik artystów. Zasłynął jako twórca świetnych spektakli poetyckich. Wiele z nich powstało na stworzonej przez niego scenie "Biała lokomotywa" w Warszawie.

Przygotowanie spektaklu o Beksińskim było sporym wyzwaniem już na etapie scenariusza. Patrząc na życie tego artysty, łatwo byłoby je przedstawić w tonacji horroru. Satanowski na szczęście nie uległ tej pokusie. Konsekwentnie uciekał od drastyczności i taniej sensacji. Poszedł w stronę uniwersalizmu.

W tle sceny przez cały spektakl wyświetlane są obrazy Beksińskiego, z offu słyszymy fragmenty jego wywiadów, ale też wyimki z listów i dzienników. Prezentuje je Robert Chodór, odtwórca postaci malarza. Gorycz miesza się w tych tekstach z odrobiną ironii i humoru. Te słowa są świadectwem tamtych czasów, ale też tęsknotą artysty za normalnością. To opinie człowieka wrażliwego, który nieporadnie zmaga się z rzeczywistością.

Obserwujemy typowe życie codzienne Beksińskich, rozgrywające się w trzech planach: pracownia, pokój i kuchnia. W tym ostatnim wiedzie prym Zofia (Karolina Dańczyszyn), w pierwszym Beksiński. Aktorzy poruszają się bez słów, działaniami nawiązują do sentencji wypowiadanych z offu. Dialogują z nimi pieśni o losach twórców do tekstów Kofty, Wołka, Rilkego, Leśmiana, śpiewane na żywo przez Dagny Ciporę i Mateusza Mikosia.

Ten zabieg nadaje spektaklowi o Beksińskim wymiar uniwersalnej opowieści o losie artysty - współbrata innych artystów. Geniusza, który musi się zmagać z upiorami codzienności.

Spektakl miał premierę przed niemal rokiem. Ostatnio pokazywany był gościnnie w Teatrze Polskim w Warszawie. Mógłbym zachęcić do obejrzenia go w Rzeszowie, ale jak wynika z repertuaru w e-teatrze, przynajmniej do końca maja nie będzie grany. Szkoda.



Jan Bończa-Szabłowski
Rzeczpospolita
2 maja 2017