Budowanie zaufania to proces

Rozmowa z dyrektorem Teatru Wybrzeże Adamem Orzechowskim o rozpoczynającej się pierwszej edycji festiwalu.

Motywem przewodnim festiwalu jest polityka. Spektakli poruszających ten temat próżno raczej szukać w repertuarze teatru. Skąd więc ten pomysł? Rozróżniłbym hasło festiwalowe od hasła tegorocznej edycji. Pomyśleliśmy, że wokół teatru mogą pojawiać się różne, szeroko rozumiane działania artystyczne. Elementy które mogą, przy równoczesnym pokazywaniu naszego repertuaru, wspólnie egzystować. Chcemy żeby teatr rozwijał w kierunku konfrontowania różnych dziedzin sztuki. Jeśli w tym roku mamy przedstawienie Leszka Bzdyla, to może w przyszłym roku będzie i Leszek Bzdyl, i np. Piny Bausch. Lub przedstawienie Teatru Wybrzeże skonfrontowane ze spektaklem innego polskiego teatru. Myślę, że to może mieć charakter integracyjny. I interdyscyplinarny? Zdecydowanie tak. Myślę, że zamknięty festiwal, który się skupia wyłącznie na jednej dziedzinie sztuki jest mało prawdopodobny i chyba nie ma sensu go robić. Nawet festiwal muzyczny Open'er ma scenę filmową, muzyczną i plastyczną. Różne dziedziny funkcjonują obok siebie i to wpływa bardzo dobrze na wymianę myśli i własnych doświadczeń. A samo hasło tegorocznej edycji? Temat wziął sie z "Onych", czyli premiery, która zainauguruje Festiwal. "Oni", dość rzadko grany tekst Witkacego, dotyka pewnych relacji ideowych. Żyjemy w czasach, gdy sztuka, zwłaszcza sztuka współczesna, jest złączona z krytyką polityczną i lewicowym myśleniem, a więc ze sztuką która w sposób jednoznaczny nacechowana jest pewną tendencją ideową, dosyć zaborczą i zamykająca horyzonty intelektualne. Naszym spektaklem chcemy włączyć się w pewną dyskusję, która jest zauważalna na mapie teatralnej tego kraju. Mam przeświadczenie, że dla wielu osób tylko lewicowy teatr jest gwarantem nowoczesności. Fundamentalnie się z tym nie zgadzam. Nie jestem ideologiem i nie mam zamiaru nim być, jestem jednak dość często zbulwersowany, gdy widzę puste widownie, a potem mi się wmawia, że przedstawienie było o tym lub o tamtym, podczas gdy tam śladu takich myśli nie ma. To co w teatrze jest najważniejsze? Powinniśmy się skupić na jakości przedstawień, na otwartości i posługiwaniu się pewnymi znakami, zamiast słuchać ludzi, którzy pewne teorie wykorzystują do celów politycznych czy ideologicznych. Pojawiają sie hasła: młodzi-zdolni, młodzi-niezadowoleni. Poziom niezadowolenia w tym kraju na pewno jest wysoki, ale twórcy lewicowi biorą pieniądze za to, że bronią bezrobotnych. Całkiem niezłe pieniądze zresztą, budżetowe najczęściej. Istnieje cały szereg hipokryzji, i nie wiem, czy to że się o tym mówi, coś załatwia. Zaczynamy mówić o ideologii, zamiast zastanowić się nad tym, czy ludzie są tym naprawdę zainteresowani. Czy musimy ich zmieniać w anioły na siłę. Teatr próbował włączyć do organizacji festiwalu kilka innych trójmiejskich instytucji. Dlaczego do tego nie doszło? Zanim pojawiła się taka decyzja, że Teatr Wybrzeże będzie organizatorem Wybrzeża Sztuki, próbowałem zrealizować projekt integrujący kilka gdańskich instytucji. Projekt miał nas postawić w pozycji partnera, a nie konkurenta. Okazało się, że przywiązujemy zbyt dużą wagę do tego, kto jest organizatorem imprezy. Rozumiem, że nie wszystkim hasło festiwalu kojarzące się teatrem musi się podobać. Rozumiem również to, że boimy się utraty własnej tożsamości i indywidualności. Nie możemy jednak walczyć o kawałek przestrzeni na Targu Węglowy i myśleć jednocześnie o możliwościach rozwoju, również w perspektywie ubiegania się o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury. Wybrzeże Sztuki daje takie możliwości. Może to jest kwestia czasu. Może musimy zdobyć zaufanie. Jestem dyrektorem od niedawna, Wybrzeże Sztuki pojawia się po raz pierwszy. Budowanie zaufania to proces. Nie bójmy się tego procesu. Festiwal Wybrzeże Sztuki w Gdańsku

Justyna Świerczyńska
trojmiasto.pl
10 lipca 2008
Portrety
Adam Orzechowski