Być jak Gracjan

Nagranie na żywo z czasów przed pandemicznych, streamingowane online, wyświetlane na telewizorze podłączonym kablem do laptopa przedstawienie o youtubie. Okienko w okienku okienka. Dobry wybór tytułu na pierwszy dzień edycji online Festiwalu Interpretacje.

Właściwie powinno być wyświetlane na kanale Youtube żeby już całkiem zapętlić rzeczywistość. Wtedy w podpowiedziach następnych filmów byłyby te oryginalne pana Gracjana Roztockiego, gwiazdy internetowej estrady i bezpośredniej inspiracji do powstania spektaklu. Kim jest Gracjan nie wiedziałam, ale jak dobrze że już wiem, albo nie wiem ale wyczuwam. To jest dobry trop: zamiast zastanawiać się o co chodzi, dystansować się, intelektualizować swoje wrażenia trzeba wstać z kanapy, odłożyć notatnik i zacząć tańczyć.

Musical nie tylko opowiada o Gracjanie, o Internecie, ale jest nimi. Jest tym światem nazbyt znajomym i jednocześnie dziwnie obcym, nienaturalnym. Rozumiemy żart, czujemy się dobrze w kiczowatych melodiach, ale teksty, które brzmią jak parafraza komentarzy użytkowników social mediów, wypowiedziane z powagą i namaszczeniem są tak absurdalne, że jedyne co widzom pozostaje to je zaakceptować. Jeśli spróbuję zinterpretować tę sztukę, ośmieszę się. W pewnym momencie jedna z "Gracjanek" wypowiada takie słowa wprost do tych wszystkich, którzy przez minioną godzinę głowią się nad znaczeniem. Bo w sztuce nie zawsze i nie w każdej sytuacji chodzi o to aby ją interpretować, aby szukać odniesień i metafor, albo symboli i kontekstu historycznego. Słowa Gracjana kierują z powrotem do esencji sztuki: jest tu i teraz, wczuj się, nie pytaj, pozwól sobie być szczęśliwym, pozwól sobie kochać i śpiewać.

Na scenie widać fizyczny youtube. Kartonowe słoneczko z buzią pana Gracjana przywodzi na myśl to z Teletubisiów. W tyle wielka jak szafa twarz Gracjana, wyjątkowo brzydka ale w sumie przyjemnie swojska, zlepiona z kawałków szmat i kartonów uśmiecha się tępo. W rogu drzewopodobna konstrukcja z rozwieszonym praniem. Aktorzy to kopie Gracjana, nazywam ich Gracjanami, żyją w Gracjanlandzie w końcu. Nie mogę przestać szukać skojarzeń, więc gdy Gracjanie wchodzą w Internet, zaznaczony kolorowymi neonami, myślę o filmie "Podróż na Księżyc" rok 1902. Faktycznie jest tu coś kosmicznego, ale raczej w sensie w jakim poprzez Internet jesteśmy połączeni ze sobą. Powstają też nowe światy, takie jak Gracjanland, gdzie wszystko jest możliwe, gdzie panuje wiecznie dziecięca radość. Ale nawet tu, w miejscu gdzie nikt nikogo nie krzywdzi, hejterzy muszą się wtrącić i poniżyć, ośmieszyć, wmówić, że jesteś nikim, że jesteś nienormalny. Wśród słodkich pastelowych kolorów i piosenek discopolo o niczym (nie szkodzi, tak dobrze się pobawić) spadają dosłownie jak grom z jasnego nieba wykute w kamieniu obelgi. I tak w kółko: życie Gracjan kręci się wokół śpiewania, niegramatycznych nieskładnych wypowiedzi, osobistych dramatów (również wyrażonych internetową nowomową) próby odpierania hejtu i powrotu do zabawy.

"Gracjan Pan" w reżyserii Tomaszewskiego pokazuje jak wygląda wirtualna realność, pokazuje jak zachowują się użytkownicy tej rzeczywistości (i tak, mówię tu również o sobie: pierwsze pokolenie youtube party), trochę ośmiesza a trochę stawia na równi z poważnym światem sztuki. Jednak czym różni się absurdalna sztuka od otchłani Internetu? Być może tym, że daje do myślenia, odsyła każdego widza do jej i jego własnych doświadczeń; działa w pewnym sensie oczyszczająco poprzez śmiech, ruch i swoistą nielogiczność; każe się zastanowić zarówno nad stanem sztuki w ogóle czyli m.in. nad tym czy możemy mówić o różnicy i czy możemy wartościować spektakl teatralny i jego youtubowy pierwowzór, jak i nad poruszonym tematem bezkompromisowego artysty, który znalazł swoją przestrzeń i formę wyrazu w świecie Internetu, gdzie nieograniczona wolność do stwarzania miejsca pięknego (bo dobrego), jest stale atakowana. Możemy iść dalej i zapytać, dlaczego i skąd ta nienawiść, szczególnie obficie kierowana do osób próbujących wprowadzić odrobinę bezinteresownej miłości do życia, do ludzi. Bycie i funkcjonowanie online w ostatnim roku stało się normą oraz często jedyną możliwością uczestniczenia w świecie, a więc warto zadbać o przyjazną atmosferę w wirtualnej przestrzeni.

Bądźmy bardziej jak Gracjan, a przetrwanie obecnego kryzysu stanie się odrobinę łatwiejsze. Tym samym, zupełnie niechcący, przeszłam od przedstawienia o youtubie do sztuki o ludzkiej egzystencji, czyli "Gracjan Pan" porusza czułe struny podświadomego rozumienia i otwiera pole do dyskusji.



Dorota Wierzbicka
Dziennik Teatralny Wrocław
24 listopada 2020
Spektakle
Gracjan Pan