„Dokręcanie śruby" w Theater Vorpommern w Stralsundzie

Opera Benjamina Brittena pod kierownictwem muzycznym Jerzego Wołosiuka, wystawiona po raz pierwszy w Polsce przez Operę na Zamku w Szczecinie, zostanie pokazana w Niemczech!

Uznaną przez jury prestiżowych Teatralnych Naród Muzycznych im. Jana Kiepury za najlepszy spektakl 2016 roku operę widzowie i jurorzy będą mogli obejrzeć 29 września o 18.00 podczas pierwszego Biennale THEATER HANSE 2019 w Theater Vorpommern w Stralsundzie. Na festiwalu pokazane zostaną najbardziej znaczące pod względem artystycznym spektakle teatrów z regionu Morza Bałtyckiego (z Sankt Petesburga, Wilna, Berlina, Tartu, Oslo). Planowana jest prezentacja kilku produkcji, od wielkiej opery po dramat i produkcję taneczną.

Wcześniej, w październiku 2018 roku, Opera na Zamku pokazała spektakl na III Międzynarodowym Festiwalu Oper Kameralnych w Operze Kameralnej w Sankt Petersburgu. To jedno z najważniejszych wydarzeń operowych w życiu kulturalnym tego miasta.
Poniżej opis spektaklu oraz idei THEATER HANSE:

„Dokręcanie śruby", przestawienie wystawione w Operze na Zamku w Szczecinie po raz pierwszy 20 maja 2016 roku, było polską prapremierą tej pełnej napięcia psychologicznej opery, opartej na noweli Henry'ego Jamesa, thrillera będącego w światowym kanonie najwybitniejszych dzieł operowych XX wieku. Opera na Zamku podjęła się prawdziwego eksperymentu przygotowując kameralne, pełne niepokoju, strachu, niepewności przedstawienie. Akcja – a na scenie jest zaledwie 6 artystów – toczy się w kryjącym ponure tajemnice domu, w wiktoriańskiej Anglii. Przyjeżdża tam młoda guwernantka, która ma zająć się dwojgiem dzieci. Jest pełna optymizmu. Jednak scena po scenie pełna optymizmu dziewczyna zdaje się być „dokręcana" przez metaforyczną śrubę: pojawiają się demoniczne zjawy dawnych mieszkańców, pojawiają się pytania, do czego tak naprawdę niegdyś doszło w tym miejscu: czy to wyobrażenie samej guwernantki tracącej niewinność, czy tę niewinność – dosłownie – straciły dzieci? Spektakl jest niezwykle plastyczny, mimo że na scenie dominuje mrok. Reżyserka Natalia Babińska z niesłychanym wyczuciem wykorzystała scenę obrotową i cały nowoczesny park technologiczny Opery na Zamku, by oddać charakter opowieści i tytułowe „dokręcanie śruby". Scenę można tu potraktować dosłownie, bo przenosi ona widza z miejsca w miejsce, z sypialni do sali lekcyjnej, z polany na łące do kościoła. Przede wszystkim jest jednak metaforą śruby – zło narasta przy każdym obrocie. Z aktu na akt nasi bohaterowie są coraz bardziej „dokręcani", coraz bardziej wirują w labiryncie grozy. Natalia Babińska buduje atmosferę grozy wykorzystując także projekcje multimedialne, oszczędną scenografię, pogłębiającą mroczny nastrój. Z jednej strony historia przez nią opowiedziana jest wprost, z drugiej – ruch sceniczny, dramaturgia pozwalają na zadawanie wielu pytań i różnorodność interpretacji dzieła. To pytania o naturę zła, o seksualność, perwersję, moralność, o przemianę. Każdy widz może stworzyć sobie obraz tego, co tak naprawdę wydarzyło się w wiktoriańskim domu i dlaczego zło zwycięża.

Reżyserka „Dokręcania śruby" Natalia Babińska w jednej z rozmów mówiła o swoim spektaklu: „Zniszczony, stary dom połknął młodą damę. Jesteśmy bezsilni wobec wielowiekowych tajemnic, które wydarzały się w czyichś czterech ścianach od pokoleń. Doświadczenie przeszłości ciągnie nas za sobą, abyśmy spełnili nasze przeznaczenie. Zmiana tego przeznaczenia wymaga ogromnej siły. Główna bohaterka, Guwernantka, okazała się zbyt słaba, aby zmierzyć się z nieokiełznanymi mrokami duszy świata arystokracji, ale też duszy mężczyzny. Libretto „Dokręcania śruby" emanuje duchem tamtych czasów, duchem nierówności między kobietami i mężczyznami, także w sensie moralnym. Dziś już taka historia nie zostałaby napisana, nie robi bowiem już wrażenia: kobiety się usamodzielniły, wzmocniły, a dawne różnice społeczne wyrównały. Chociaż coś wciąż jest na rzeczy. Przede wszystkim wciąż zamiatamy pod dywan problem erotyki dziecięcej. W ogóle – strach, który unaocznia się w postaci duchów w „Dokręcaniu śruby", jest właśnie lękiem przed erotyką, czymś złym, wypartym, niemoralnym".

Reżyseria „Dokręcania śruby" była niebywałym wyzwaniem, jak podkreśla sama Natalia Babińska. To bardzo wymagające, kameralne widowisko, w którym reżyser musi uwypuklić psychologiczne dylematy będąc przy tym w idealnej symbiozie z fenomenalną muzyką z powtarzającym się motywem, sugerującym dokręcanie śruby. Opera mimo swojego mroku jest niezwykle plastyczna dzięki sugestywnej, lekkiej scenografii i ogromnie dopracowanym kostiumom autorstwa Martyny Kander. Na scenie zamiast mebli pojawiają się ich szkielety. Także projekcje Ewy Krasuckiej dodały lekkości mrocznej, wiktoriańskiej atmosferze. Są one dopełnieniem opowieści scenografii, znakami wydarzeń, napięcia. Przenoszą widza bezkonfliktowo z miejsca na miejsce. Na scenie w rolę dzieci wcieliły się – co rzadkie w operach – właśnie dzieci, bardzo zdolni młodzi artyści z castingu. To było prawdziwe wyzwanie, bo dzieci grały dramatyczne, główne role, z seksualnym podtekstem.

Tytułowe „dokręcanie śruby" pojawia się także w warstwie muzycznej wyjątkowo trudnego dzieła, jako powtarzalny, 12-tonowy temat. Dyrygent Jerzy Wołosiuk z partytury B. Brittena wydobył niebywały dramatyzm.

Przedstawienie zdobyło tytuł Najlepszego Spektaklu Roku na XI Teatralnych Nagrodach Muzycznych im. Jana Kiepury, prestiżowej, najważniejszej nagrody w polskim świecie muzyki klasycznej. Statuetki otrzymały także realizatorki „Dokręcania śruby": Natalia Babińska – najlepszy reżyser i Martyna Kander za najlepszą scenografię.
W jednym z wywiadów dyrektor Opery na Zamku Jacek Jekiel mówił o tej operze: "XI Teatralna Nagroda Muzyczna im. Jana Kiepury za najlepszy spektakl 2016 roku za „Dokręcanie śruby" dla Opery na Zamku pokazała, że warto ryzykować. Nikt wcześniej w Polsce nie podjął się zrobienia tego przedstawienia.
Ja mam taką cechę - nie potrafię robić niczego byle jak. Gdy już się czymś zajmuję, to musi być maksimum moich wyobrażeń o tym projekcie, żeby efekt był dopieszczony w każdym calu. Operę Brittena chciałem wyprodukować już na początku mojej pracy w Operze, bo jestem zafascynowany tym kompozytorem. Myślałem wtedy bardziej o „Śmierci w Wenecji", bo to opowiadanie Manna jest dla mnie szczególnie ważne. Ale jestem też rozsmakowany w literaturze wiktoriańskiej i neowiktoriańskiej. Okazuje się, że młodzi ludzie "biorą się" za tę stylistykę w Stanach Zjednoczonych i odnoszą gigantyczne sukcesy. Kiedy udało się połączyć wspólny pomysł Natalii Babińskiej (reżyserka) i Jerzego Wołosiuka (dyrektor artystyczny Opery na Zamku), byłem zaskoczony, że nikt wcześniej tego nie zrobił. To było duże wyzwanie dla całego zespołu".

Premiera zdobyła entuzjastyczne recenzje krytyków, i polskich, i zagranicznych:

"Był to bezapelacyjnie najlepszy spektakl w tym sezonie (nie, w zasadzie od wielu sezonów!), który mogliśmy zobaczyć, włączając w to renomowane sceny".
~Mitteloge.de

„Niewielka orkiestra, złożona z muzyków specjalnie wybranych do tego projektu przez dyrygenta Jerzego Wołosiuka, grała bardzo pięknie, biorąc pełen udział w akcji tej gotyckiej opowieści".
~Opera Magazine

„Inicjatywy wystawienia Brittena w Szczecinie trzeba pogratulować Jerzemu Wołosiukowi (...), zastępcy dyrektora artystycznego tej sceny. Wołosiuk sprawnie poprowadził spektakl, wydobywając pełne brzmienie z 13-osobowego zespołu instrumentalnego".
~Gazeta Wyborcza

„Ta opera jest horrorem precyzyjnym niczym proza Stephena Kinga".
~Rzeczpospolita

„Ten kameralny spektakl jest jedną z najlepszych realizacji, jakie widziałam w polskich teatrach w tym sezonie".
~Polityka

„Wprowadzenie tego dzieła do repertuaru niewielkiej opery to pomysł ambitny i w dużej mierze zwieńczony powodzeniem".
~Dwutygodnik

„Szczecińskie Dokręcanie śruby to bardzo dobry spektakl. Piękna, ale jednocześnie tajemnicza i niepokojąca muzyka Brittena pozostaje na długo".
~Więź

Także w podsumowaniu wydarzeń kulturalnych w 2016 roku w Polsce dokonanym przez Gazetę Wyborczą, Onet czy Operalovers „Dokręcanie śruby" jest wymieniane jako jedno z ważniejszych.

FUNDACJA THEATER HANSE - KULTURA PRZEKŁADU - DAWNIEJ
Liga Hanzeatycka jest symbolem sukcesu połowy tysiąclecia i to nie tylko w sensie ekonomicznym. Wspólne interesy gospodarcze miast i firm handlowych rozwinęły się na przestrzeni wieków w silne poczucie jedności, które sprawiło, że owa organizacja związkowa przetrwała aż do dzisiaj, pomimo początkowego regresu.
Poprzez prowadzenie rozległego handlu, Liga Hanzeatycka uzyskała istotne wpływy kulturowe w wielu różnych miejscach. Liga nie tylko rozpowszechniła wiedzę o rzemiośle, ale również o architekturze, malarstwie i rzeźbie, co można znaleźć w budynkach lub muzeach, przedstawiających historię powszechną.
Dzisiaj natomiast, Hanza jest silnie ugruntowanym konceptem kulturowym, symbolizującym regionalne poczucie tradycji. Oprócz tego, stała się także jednoznaczna z pojęciami takimi jak: międzynarodowość, otwartość czy wymiana. Liga Hanzeatycka zasłynęła w historii europejskiej jako organizacja związkowa. Można by ją jednak postrzegać nawet jako poprzednika dzisiejszej Unii Europejskiej, ze względu na swoje interesy gospodarcze, standardy bezpieczeństwa, jurysdykcję oraz kulturę. Idea Hanzy - którą zaczęto rozważać na nowo, dzięki odnowieniu sojuszy, zawartych między miastami w latach 80 - koniec zimnej wojny oraz odzyskanie niepodległości przez kraje bałtyckie, wytwarzają nowy, geopolityczny kontekst, z którego rodzi się pytanie: Czy jest możliwe, by hanzeatyckie miasta i regiony położone nad Bałtykiem stworzyły nowe stowarzyszenie, wykraczające poza interesy gospodarcze i wspólną tradycję, stawiając czoło kolejnej połowie tysiąclecia?

PRZEKŁAD KULTURY - DZISIAJ

Od tamtego czasu, międzyregionalne projekty i współpraca pomiędzy miastami przyczyniły się do stworzenia nowych, oraz do odbudowania starych, szlaków, prowadzących do zmiany myślenia o infrastrukturze regionu położonego nad Bałtykiem. Dzięki temu, tereny Bałtyku na nowo zyskały silne wpływy. Międzynarodowa kooperacja i odpowiednie fundusze umożliwiły liczne projekty turystyczne oraz wspólne grupy interesów, w celu kultywowania i utrzymywania architektonicznego oraz urbanistycznego dziedzictwa, jak również morskich tradycji. Niektóre z nich dają dostęp do starych szlaków handlowych, ze względu na tematyczne wędrówki piesze oraz trasy edukacyjne.
Międzynarodową wymianę kulturową w dziedzinie twórczości artystycznej można zaobserwować poprzez rozmaitość wydarzeń promujących zagraniczną interakcję kulturową - między innymi sztuki gościnne sąsiednich państw bądź konkretne programy regionalne. Przykładowo, Uznamski Festiwal Muzyczny, ze swoim klasycznym zorientowaniem, oraz festiwal Nordischer Klang, oferujący mieszanki różnych gatunków muzycznych, uczyniły kulturalny region Morza Bałtyckiego swym hasłem przewodnim. Oba te festiwale wykorzystują specyficzną infrastrukturę kulturową i organizują gościnne występy muzyczne w pięknych teatrach, kościołach, zamkach i dworach, znajdujących się na Pomorzu Przednim, wskutek czego różne zespoły oraz solowi artyści mogli wystąpić w ostatnich latach w regionie Morza Bałtyckiego. Niemniej nie przyczyniło się to jeszcze do współpracy artystycznej ani koprodukcji. Jednakże, Uznamski Festiwal Muzyczny, wraz ze swoją wieloletnią współpracą z Polską oraz programem rezydencji artystów, pokazuje, jak ważny jest owy krok.
Lecz w niemieckim regionie Morza Bałtyckiego nadal nie ma tego typu wydarzeń teatralnych. W innych państwach natomiast, festiwale w większości odwołują się do Morza Bałtyckiego jedynie poprzez samo nazewnictwo. Tyczy się to przede wszystkim Helsinek, z ich Międzynarodowym Festiwalem Teatralnym Kręgu Bałtyckiego, będącym mieszanką występów gościnnych, kooperacji, projektów oraz warsztatów, lecz prezentowane są tam głównie fińskie i szwedzkie produkcje. Co więcej, ich współpraca teatralna nie ogranicza się tylko do regionów Morza Bałtyckiego, ale uwzględnia też chociażby Brazylię. Nie ma jeszcze żadnej sieci kulturalnej, która by obejmowała rejony morza śródlądowego, ani żadnego prawdziwego bałtyckiego festiwalu teatralnego.
Ta sytuacja mogłaby jednakże ulec zmianie, dzięki powstaniu THEATER HANSE, podążającego śladami sukcesu Ligii Hanzeatyckiej. Tym samym, koncept „Hanza" powinien zostać wprowadzony do praktyk kulturowych i zyskać wysoce ekspresyjną formę. Podczas gdy handel i finanse publiczne w dziejach Ligii Hanzeatyckiej stworzyły kulturę przekładu, THEATER HANSE oznacza prawdziwy przekład kultury. Sztuka jest jego kapitałem.
W przeszłości trasy komunikacyjne łączyły ze sobą ośrodki handlowe, by umożliwić wymianę zasobów i dóbr. THEATER HANSE, natomiast, usiłuje stworzyć sieć pomiędzy artystami i instytucjami, współpracę kreatywności i pomysłowości, ażeby doprowadzić do kooperacji i obustronnej wymiany. Twórczość i satysfakcja zamiast kupna i sprzedaży.

THEATER HANSE - JEDNOCZEŚNIE LOKALNY I MIĘDZYNARODOWY

THEATER HANSE pragnie stworzyć nowe środowisko geograficzne, poprzez zastosowanie swoich praktyk oraz estetyki przekładu na szczeblu krajowym. Oprócz obecnej polityki międzynarodowej, chce ustalić także nową politykę kulturalną, opartą na sojuszach, które bazowałyby na niezależnych działaniach zarówno miejskich, jak i regionalnych. THEATER HANSE tworzy też międzynarodową i międzyregionalną sieć artystów, teatrów oraz firm z sąsiadujących państw Bałtyckich. Obejmuje ona współpracę, koprodukcje, projekty oraz występy gościnne. Ważne jest, by zainicjować stabilny związek między osobami twórczymi, które mogą ukształtować kulturalny region dawnej Ligii Hanzeatyckiej oraz wywrzeć na ten rejon długotrwały efekt, niezależnie od bieżących bądź przyszłych konfliktów lub sojuszy narodowych - czy to na wschodzie, zachodzie, północy, czy południu. Co więcej, należy zwiększyć świadomość społeczności, iż sztuka jest nie tylko emocjonalnym, duchowym i publicznym zasobem, ale również ekonomicznym. Już dzisiaj przemysł twórczy i kulturowy w Niemczech zyskuje trzecią najwyższą część od wartością dodanej brutto.
Tak jak Marsylia - którą w 2013 roku ogłoszono Europejską Stolicą Kultury, a za punkt centralny ustanowiono rejon Morza Śródziemnego, angażując tym samym wielorakich artystów z państw Morza Śródziemnego i Afryki - tak i THEATER HANSE powinien postrzegać siebie jako projekt bałtycki, w którym wiele narodowych i regionalnych kultur ze współpracujących państw służy jako podstawa do wprowadzenia programowego i koncepcyjnego planowania.
W ramach odpowiedzi na historyczne zebranie Ligii Hanzeatyckiej, nazywane Tagfahrt, THEATER HANSE musi zgromadzić swoich uczestników, akcentować ich różnorodność oraz stworzyć swoisty rytuał jedności. W związku z tym, idea THEATER HANSE osiąga punkt kulminacyjny, za sprawą odbywającego się co dwa lata festiwalu, prezentującego najbardziej zjawiskowe produkcje teatralne, dzięki połączeniu scen, aktorów i firm. Festiwal służy jako miejsce spotkań, rozmów i rozwoju nowych projektów. Gdyby spojrzeć na mapę oraz na każdą poszczególną scenę, która się tam znajduje, dostrzegłoby się, że program festiwalu charakteryzuje się wysoką jakością i międzynarodową reputacją.

MORZE BAŁTYCKIE JAKO OŚRODEK KULTURY

Niemiecki region Bałtyku jest dostosowany do bycia doskonałym ośrodkiem owego projektu, jako że obejmuje tym samym swoje poprzednie centralne położenie w Lidze Hanzeatyckiej - jednakże nie tylko w sensie geograficznym. Profil artystyczny festiwalu mógłby doprowadzić do współpracy miast, wraz z ich teatrami, wzdłuż wybrzeża Bałtyku, tak aby stały się one ważnym symbolem kulturowym, a morze śródlądowe zostało prawdziwym ośrodkiem kultury północno-wschodniej Europy.
Większość infrastruktury, potrzebnej do powstania festiwalu na taką skalę, jest już zapewniona dzięki teatrom, znajdującym się w regionie Meklemburgia-Pomorze Przednie. Oferowanie nowego, formalnego dostępu do wykorzystywanych w projekcie scen, przyczyniłoby się do tego, iż teatr - w którym festiwal odbywa się co dwa lata - zyskałby nie tylko lokalne wpływy i międzynarodową reputację, ale stałby się również podporą dla produkcji słabszych finansowo. Festiwal może zaoferować więcej niż program poszczególnego teatru czy opery. Wyjątkowa natura festiwalu sprawia, że można zaprosić wielkich artystów oraz organizować nieprzeciętne projekty. Jako wydarzenie regionalne, festiwal może wzmocnić kulturową atrakcyjność regionu oraz znajdujących się na jego terenie instytucji.
Jako miejsce, w których odbywa się ten międzynarodowy festiwal, Teatr Na Pomorzu Przednim - wraz z trzema wspaniałymi scenami w Stralsund, Greifswaldzie oraz Putbus - mógłby stać się teatrem o państwowej i międzynarodowej reputacji. Przyciągałby publiczność z północnej i wschodniej Europy. Taką jakość mogą zagwarantować wybitni artyści oraz nietuzinkowe produkcje, adresowane do międzynarodowej publiczności z rejonów bałtyckich. Jako niezwykłe i godne uwagi wydarzenie, odbywający się co dwa lata teatr stałby się również atrakcją turystyczną Meklemburgii-Pomorza Przedniego. Regionalne i międzynarodowe dialekty mogłyby doskonale rozwinąć swoje wpływy w owej strukturze.



Magdalena Jagiełło-Kmieciak
Materiał Opery na Zamku
25 września 2019
Spektakle
Dokręcanie śruby