Dyrektor teatru na minusie

Zakończona kontrola finansowa w Teatrze Lubuskim wykazała same straty . Dyrektor placówki, któremu marszałek niedawno przedłużył kontrakt, zapewnił nas w piątek: - Jeszcze będą zyski. Teatr to nie zakład mięsny.

Kontrolerzy z urzędu marszałkowskiego weszli do teatru w październiku. Prawdopodobnie było to związane z tym, że dyrektorowi teatru Robertowi Czechowskiemu w grudniu kończy się dwuletni kontrakt, który zawarł z nim jeszcze poprzedni marszałek Krzysztof Szymański. Po zmianie władzy instytucje kultury przypadły wicemarszałkowi Tomaszowi Wontorowi. Przed ewentualnym przedłużeniem kontraktu Czechowskiemu chciał więc wiedzieć, jak podległa mu placówka funkcjonuje. 

Kontrolerzy marszałka nie pozostawili na Czechowskim suchej nitki. Za okres kontroli (czyli dwóch ostatnich lat) działalność teatru przynosiła same straty: 40 tys. zł strat za 2007 r., 461 tys. zł w ubiegłym roku i 353 tys. zł za pierwsze półrocze tego roku. A że dyrektor Czechowski nie powierzył pisemnie obowiązków swojej księgowej i nie zatrudnił zastępcy, stąd za całą gospodarkę finansową odpowiadał sam. - Można być dobrym reżyserem, ale zarządzając takim teatrem, trzeba jeszcze być menadżerem - mówi jeden z urzędników departamentu, któremu podlega teatr. 

Kontrolerzy wyliczyli całą listę premier i spektakli, których koszty produkcji przekroczyły wpływy z biletów. Są wśród nich spektakle, które wyreżyserował Czechowski i które - o dziwo - cieszyły się takim powodzeniem, że biletów na nie... brakowało. Np. "Wizyta starszej pani" - sztuka, której koszty produkcji wyniosły 17,5 tys. zł, a wpływy do końca 2008 r. - tylko 14,5 tys. zł. 

Podobne straty przyniosły też takie sztuki jak "Stworzenia sceniczne" (strata 6,9 tys. zł), czy "Obok" (7 tys. zł). Dlaczego więc spektakle, które mają komplety widzów i których bilety nie należą do tanich przynoszą straty? 

- Każdy spektakl kiedyś zacznie przynosić zyski - zapewnia Czechowski. - "Stworzenia sceniczne" zagraliśmy 50 razy przy nadkomplecie widzów. Jeśli zagramy to sto razy, a zagramy, pojawią się zyski. Tak samo jest z "Wizytą starszej pani". Gdybyśmy już teraz zagrali to sto razy, to byśmy sztukę zajechali. Dlatego zaczniemy ją znów grać w następnym sezonie i wtedy pojawią się wpływy bez kosztów. Bo koszty już ponieśliśmy. 

Oprócz tego Czechowski zamierza wystawiać teraz więcej kasowych sztuk, np. "Księgę dżungli" czy spektakl o żużlowcach (scenariusz właśnie powstaje). Ale kontrolerzy wytknęli mu także nieprawidłowości przy zlecaniu scenariuszy i przy umowach o dzieło z reżyserami. W tych umowach był zapis, że w razie niewykonania prac przez reżysera w ustalonym terminie, jest on zobowiązany do zwrotu na rzecz teatru wszelkich otrzymanych zaliczek. 

Tymczasem np. w grudniu 2008 r. Czechowski zawarł umowę na scenariusz i reżyserię sztuki pt; "Kaspar Hauser" na kwotę ponad 20 tys. zł z młodym i niezbyt doświadczonym reżyserem. Ten w połowie prac "zdezerterował" i przerwał prace. Opiekę reżyserską nad sztuką objął wówczas Czechowski, ale teatr wypłacił reżyserowi ok. 10 tys. zł za wykonaną połowicznie pracę. - A co miałem zrobić? - broni się Czechowski. - Ta sztuka go przerosła, był na to zbyt młody. Zaryzykowałem, zawierając z nim umowę. Ale on przez trzy miesiące ciężko harował, zanim się wycofał. Dlatego zawarliśmy aneks do umowy i wypłaciłem mu połowę honorarium. 

Choć wyniki kontroli są takie a nie inne, zarząd województwa zdecydował się jednak przedłużyć Czechowskiemu kontrakt o kolejne trzy lata. - Kontrola nie była do tego stopnia niekorzystna, żeby marszałek miał podjąć inną decyzję - argumentuje rzeczniczka marszałka Eliza Gniewek-Juszczak. 

Z kolei szef departamentu edukacji, kultury i sportu urzędu marszałkowskiego Stanisław Domaszewicz podkreśla: - Wyniki kontroli pokazują, że mamy do czynienia z pewną niefrasobliwością dyrektora, ale nie z jakimiś malwersacjami. Zobowiązaliśmy go, by przygotował i wdrożył program naprawczy dla teatru. 

Przypomnijmy, że dwa lata temu, tuż po powołaniu Czechowskiego, do zarządu województwa trafiły pliki anonimowych donosów z Kalisza, gdzie pełnił on wcześniej funkcję dyrektora teatru. Były to głównie kopie artykułów z prasy kaliskiej na temat rzekomych nieprawidłowości przy wystawianiu jednej ze sztuk. Była też mowa o jego konfliktach z aktorami tamtejszego teatru. Po tych doniesieniach były marszałek Szymański zdecydował się zawrzeć z nim kontrakt tylko na dwa lata. Teraz - po przedłużeniu kontraktu - Czechowski będzie dyrektorem do końca 2012 r. - Trzeba przyznać, że większość załogi Teatru Lubuskiego popiera dyrektora - dodaje Domaszewicz.



Michał Iwanowski
Gazeta Lubuska
18 grudnia 2009