Dziecięca tęsknota

Kto nie zna „Dziewczynki z zapałkami"? Kto się nie wzrusza bajkami? Kto wie jak smutna jest samotność? Kogo nie dotyka to, że losem rządzi przewrotność? Nowe, nawet nowoczesne ujęcie tej historii w reż. Przemysława Jaszczaka, przygotowane na deskach Lubuskiego Teatru, zabiera nas w podróż do świata marzeń, która kończy się z powodu bezradności, braku wsparcia, odrzucenia...

Ta bajka nie kończy się tradycyjnym: „Żyli długo i szczęśliwie". Klasyczna historia ulokowana współcześnie, uświadamia nam jak bardzo jest aktualna i jak na swój sposób pokrętna jest ludzka natura.

Doskonale skomponowany scenariusz (Magda Żarnecka), wsparty minimalistyczną, bardzo plastyczną scenografią (Magda Bielecka), zagrany przy nielicznej obsadzie jest smaczkiem dla małego widza. Scena zaaranżowana jest w być może na pierwszy rzut oka prosty, a jednak sprytny sposób. Jedynymi elementami scenografii, wskazującym na miejsce akcji są, ulokowane po prawej stronie stół i krzesło, po lewej zasłona z folii. Oprawę spektaklu podkreślają światło i dźwięk. Całość jest sugestywnie oświetlona, scena prawie pusta, co w dużej mierze pozostawia pole do popisu dziecięcej wyobraźni. Przyznam szczerze, że robi wrażenie również na dorosłych. Jest jak cukierek w papierku, kiedy powolnie odkrywamy co jest dalej, głębiej.

Zupełnie inna odsłona „Dziewczynki z zapałkami" wiedzie nas przez smutek, żal i niemoc z silnym wsparciem elementów humorystycznych, przeplatanych nowymi wątkami. Tak zaaplikowana wersja tej bajki łagodzi jej odbiór. Znakomicie oddana fabuła, która odwiecznie jest powodem łez i przykładem na niemoc, pochłania bez reszty małego widza. Kręci również łezką w oku dorosłych. Bo – oczywiście – od początku wiadomo, że śmierć odgrywa w tej bajce kluczową rolę.

Ale co dzieje się jeszcze? Tu dzieje się życie. Dziewczynka (Joanna Wąż), choć biedna – jest szczęśliwa. Pod opieką kochającej babci, mimo konieczności zarobkowania czuje wsparcie i ten mały promyk nadziei, że kiedyś będzie lepiej. Babcia (Anna Stasiak), choć stara i schorowana, ze wszystkich sił zachowuje cień optymizmu z miłości do ukochanej wnuczki. Jednak pojawia się Śmierć (Romana Filipowska). Odejście Babci, mimo, że przedstawione w sposób dość żartobliwy, uświadamia dziewczynce jej samotność. Ta z kolei, odbiera siły i nadzieję. Śmierć przychodzi więc i po nią.

Na scenie pojawiają się tylko trzy osoby, odgrywające jednocześnie kilka ról. Ten zabieg sprawia, że po raz kolejny sprawdza się stwierdzenie „mniej znaczy więcej". Ogromne brawa należą się aktorkom, które w fantastyczny sposób budują postaci, przeplatają to wykonaniami wokalnymi i sprawiają, że znajdujemy się w świecie tej właśnie bajki. Ale nie do końca, bo przecież jesteśmy tu i teraz a dziewczynka jakby za szkłem. To budzi refleksję, do której nawiązuje wstęp bajki, stanowiący relację przechodniów zielonogórskiego deptaka. Mówią, że owszem widzieli jakąś dziewczynkę, ale nie zauważyli, nie zastanowili się, nie pomogli...

To mocne przeniesienie bajki do współczesności uświadamia małego widza, że problem samotności, odtrącenia, obojętności jest obok zawsze. Nie tylko w bajce, raczej bardziej w życiu. Konsekwentnie przemyślana aranżacja, z wykorzystaniem elementów lalkarskich i unowocześnione wykreowanie postaci przemienia tą historię w opowieść o lekkim zabarwieniu humorystycznym. Przekaz płynący ze sceny to jednak ważna wskazówka, która zapada głęboko w pamięć: wystarczy tylko podać komuś rękę i można uratować mu życie.

W teatrze możliwe jest wszystko. Nawet to, że w tak smutnym spektaklu, dzieci rozbawiła Śmierć. O tym, że niełatwo jest przykuć uwagę i zaskarbić sobie podziw młodego widza (starsze przedszkolaki, młodsze klasy szkoły podstawowej), wiedzą doskonale aktorzy spektakli dziecięcych. Na ogromne brawa zasługują więc wykonawcy oraz cały zespół techniczny, tworzący tę słodko-gorzką wersję bajki o samotności i tęsknocie. Ten spektakl to bardzo mądry sposób na edukację, dotyczącą nazywania trudnych emocji i niezwykle potrzebna w naszym świecie lekcja empatii.



Sylwia Aksamit
Dziennik Teatralny Zielona Góra
19 maja 2022