Kukiełki mają nowy dom

Nową Pleciugę zbudowano w tempie niemal rekordowym - bo w niecały rok. Jest się czym cieszyć. I podziwiać. Imponujący i przyjazny jest już hol, przypominający starą uliczkę, z balkonem, na którym przewidziane są zimą wizyty Mikołaja. Widownia mieści niemal trzystu widzów, sala kameralna, w której odbywają się spektakle dla dorosłych - 50. Na Kaszubskiej, w starym gmachu, żeby dojść do Sceny Prób ze spektaklami dla dorosłych trzeba było najpierw pokonać liczne schody i korytarzyki.

Teraz wejście jest prosto z holu. Na dużej scenie są zapadnie, które ułatwiają wymianę elementów scenografii, są cztery garderoby dla aktorów (przedtem były dwie), jest zaplecze hotelowe, które miał okazji sprawdzić łotewski reżyser "Kopciuszka", przewidzianego na otwarcie nowej Pleciugi. Są dwie salki dydaktyczne, w których realizuje się ambitne projekty ambitnego teatru, pokazującego swoje spektakle w kraju i za granicą. Ciekawe, jak w nowym gmachu będzie się oglądało znakomite spektakle najlepszych polskich autorów i reżyserów, nie tylko lalkowych. Choćby Leszka Mądzdka ("Droga", "Korozja") czy Anny Augustynowicz ("Modlitwa niegrzecznych dzieci", "Imię"). 

- Ważne, żeby do nowego budynku wprowadzić starego ducha - mówi aktorka Danuta Kamińska. - Trochę się boimy, jak zawsze, gdy czeka nas coś nowego. 

Nareszcie swój 

Dobrej myśli jest Grażyna Wojtczak. Choć dziś już na emeryturze, nadal z Pleciugą współpracuje, zwłaszcza przy projektach edukacyjnych. Na scenie występują jeszcze Leszek Czyż czy Zbigniew Wilczyński. Emerytowany aktor Andrzej Ulrich walczył uparcie o to, by Pleciuga nie trafiła do starych pomieszczeń po zlikwidowanym kinie Collosseum. Oni wszyscy pamiętają jeszcze dawne siedziby, w zaadaptowanych budynkach, także przy al. Wojska Polskiego. 

Zbigniew Niecikowski przyjechał do Szczecina z Pisza na Mazurach. Był rok 1980. To ważna data w życiu obecnego dyrektora Pleciugi z kilku powodów. Niecikowski wtedy skończył studia na wydziale lalkarskim w białostockiej filii warszawskiej uczelni teatralnej, był także świeżo po ślubie z Barbarą, studentką trzeciego roku tego wydziału. 

- Ze Szczecinem i ówczesnym dyrektorem Pleciugi Włodzimierzem Dobromilskim miałem kontakt pół roku wcześniej - wspomina Niecikowski. - Robiłem u niego dyplom i już w styczniu dostałem angaż do szczecińskiego teatru. To była duża sprawa, dla nas, młodych ludzi, znaleźć się od razu w prawdziwym teatrze. Ale że był to sierpień 1980 roku, wiadomo, jaki niespokojny czas w Szczecinie, więc już po trzech dniach wróciliśmy do Białegostoku. Potem się uspokoiło i rozpoczęliśmy życie w Szczecinie. 

Duch teatru 

Pierwsze mieszkanie Niecikowskich, to był służbowy pokój w teatralnym budynku przy ul. Kaszubskiej. - To też było niesamowite, mieszkać w murach przepełnionych duchem teatru - mówi obecny dyrektor. Zaczęły się kolejne premiery, z kolejnymi reżyserami i scenografami. Na przykład z Janem Wilkowskun. - To mój mistrz, pierwszy dziekan białostockiego wydziału, wspaniały człowiek, przyjaciel młodych, który uczył nas miłości do lalki i pracy z nią - wspomina Niecikowski. - Wśród jego absolwentów są nasi aktorzy Janusz Słomiński oraz Danuta i Dariusz Kamińscy. 

Niecikowski chętnie wspomina niemal etatowego reżysera Krzysztofa Niesiołowskiego, scenografa Adama Kiliana czy Krzysztofa Raua, którego spektakl "8 dni stworzenia świata" w wykonaniu zespołu Pleciugi gościł we Włoszech. Wśród tych najbardziej zapamiętanych jest także długoletni dyrektor Włodzimierz Dobromilski z jego "Słoniątkiem", zdobywającym prestiżowe nagrody. - To on zadecydował, żeby powołać mnie na stanowisko swojego zastępcy - wspomina Zbigniew Niecikowski. -Był rok 1991. Po śmierci Dobromilskiego, w 1993 roku, powołano mnie na jego miejsce. 

- To dwie zupełnie różne osobowości - mówi Jadwiga Wójcik, kierownik działu obsługi widzów, która pamięta czasy dyrekcji Dobromilskiego, bowiem z Pleciuga związana jest od dwudziestu lat. Długo pracują tu także pracownice działu - Dorota Warachowska i Bożena Balicka. Te trzy panie zżyły się z teatrem i dziećmi na dobre, choć z zawodu są sekretarkami, laborantkami, przedszkolankami. 

Baśniowe pogotowie 

- Rozczulające są dzieci, gdy mówią, że przyszły do domu lalek - mówią. - Mamy nadzieję, że to samo powiedzą, gdy przyjdą do nowej siedziby teatru. 

Czy zachowają się dawne obyczaje z domowymi ciastami i pierogami, pieczołowicie przygotowanymi przez panie z obsługi, które serwowały własne wyroby na popremierowych spotkaniach? Jak sprawdzą się nowe salki edukacyjne z 50 miejscami każda? 

- Oprócz kontynuacji starych projektów edukacyjnych, chcielibyśmy także wprowadzić nowe formy, trochę na wzór Pogotowia Teatralnego - mówi dyrektor Niecikowski. - Myślimy także o lalkowym kabarecie dla dorosłych. - Chcielibyśmy, żeby każdy widz, także ten dorosły, znalazł coś dla siebie. I z klasyki, i ze współczesnej dramaturgii. Jesteśmy to winni mieszkańcom Szczecina. Teatr lalek, to dziś teatr poszukujący, multimedialny. 

Dostosowany jest także do potrzeb osób niepełnosprawnych. W nowym budynku nie ma barier architektonicznych. Na parkingu są wydzielone miejsca dla niepełnosprawnych. Teatr wprowadzi także specjalistyczne urządzenia dla osób niedowidzących i niedosłyszących, by i dla nich udostępniony był świat lalkowej twórczości teatralnej. 

- To miejsce, w którym coś się wydarza, więc nie ma znaczenia czy to teatr lalek, czy inny - ocenia Anna Garlicka, wicedyrektor Pleciugi, coroczna szefowa przeglądu teatrów małych form Kontrapunkt. - To spotkanie aktora z widzem, miejsce, w którym ożywają emocje, gdzie coś się wydarza i coś przeżywa. Z Pleciuga związana jestem od 1998 roku i to jest bardzo emocjonalny związek. Dopiero uczymy się tej nowej przestrzeni na placu Teatralnym. Teraz nowa widownia i sceny wymagają ożywienia. I to jest piękne. 

- Mogliśmy rozpocząć działalność w nowym budynku po wakacjach - dodaje dyrektor Niecikowski. - Postanowiliśmy jednak przygotować prezent szczecinianom na Dzień Dziecka. 

Nowa Pleciuga to: 

3 tys. m kw powierzchni 
17 m wysokości, 
3 kondygnacje 
widownia na 300 miejsc 
Sala kameralna na 50 miejsc 
2 salki edukacyjne 
zaplecze hotelowe 
4 garderoby 
5 wejść 
180 miejsc parkingowych, 
4 dla autokarów, 
miejsca dla niepełnosprawnych



Ewa Koszur
Głos Pomorza
2 czerwca 2009