Kultura czasu kwarantanny - Romeo i Julia

Teatr im. Jana Kochanowskiego w Opolu należy do tych nielicznych teatrów, które w okresie pandemii koronawirusa prezentuje spektakle wciąż obecne w bieżącym repertuarze. W niedzielę, 24 maja 2020 roku, udostępnił on-line "Romea i Julię" Williama Szekspira.

Wspomniana prezentacja jednego z najbardziej znanych dzieł Szekspira zwieńczył również tegoroczny (Ty)Dzień Teatru Publicznego z Gdańskim Teatrem Szekspirowskim. Premiera "Romea i Julii" w przekładzie Stanisława Barańczaka odbyła się na opolskiej scenie w październiku 2018 roku. Reżyserii podjął się węgierski twórca Attila Keresztes. I trzeba przyznać, ze zrobił to z rozmachem. Keresztes, przy pomocy scenografa Adriana Damiana, wykorzystał wszystkie możliwości techniczne, które daje Duża Scena Teatru im. Jana Kochanowskiego w Opolu. Przede wszystkim wykorzystano obrotową scenę, która pozwoliła na symultaniczne rozgrywanie pewnych scen, a także dawała wrażenie ogromnej przestrzeni, w której rozgrywa się dramat młodych kochanków z Werony. Obrotówka w istotnym stopniu ułatwiała śledzenie akcji przez widzów usadzonych w Kochanowskim na amfiteatralnej widowni. Trochę drażniąca jest stała obecność Andrzeja Jakubczyka grającego Śmierć (ale także Aptekarza i Narratora), swoistego symbolu "memento mori" zdradzającego od początku finał losów głównych bohaterów, choć przecież te większości widzów są doskonale znane (na marginesie: denerwująca jest rozkrzyczana i rozbiegana służąca Marta grana przez Monikę Stanek, rozstawiająca po kątach członków rodziny Capuletich). Znakomicie spełniają swoją rolę w przedstawieniu wszelakie zapadnie i wyciągi, dzięki czemu nie jest konieczna zmiana dekoracji wybijająca widza z rytmu spektaklu. Słowa uznania należą się więc aktorom, że nie pogubili się w tej ekwilibrystyce ruchu scenicznego.

Z pozbawioną sztafażu historycznego (epokowego) scenografią współgra muzyka skomponowana przez Csabę Borosa, która tworzy nastrój
poszczególnych scen, szczególnie tych o mocnym zabarwieniu dramatycznym, a także daje wspomnianym urządzeniom teatralnym czas na
pojawienie się w odpowiednim miejscu. Z kolei kostiumy Bianci Imeldy Jeremias czynią Szekspirowską opowieść bliższą naszym czasom; poza Merkucjem (energetycznie i żywiołowo zagranym przez Kacpra Sasina), który nosi coś na wzór czamary, pozostali bohaterowie ubrani są w stroje zbliżone do współczesnych, nie wyłączając Romea, noszącego luźne, przypominające dresowe spodnie.

Sukces "Romea i Julii" w dużym stopniu zależy przeważnie od aktorów grających tytułowe role. W opolskim teatrze panną Capuleti jest Magdalena Maścianica, absolwentka Wydziału Aktorskiego Wyższej Szkoły Komunikacji i Mediów Społecznych im. Jerzego Giedroycia w Warszawie. Jej bohaterka jest introwertyczną, młodą dziewczyną, która pod wpływem uczucia buntuje się przeciwko rodzicom starającym się narzucić jej swoją wolę dotyczącą jej życia uczuciowego. Rzadkie są sceny, gdy Maścianica ujawnia wewnętrzne przeżycia swojej bohaterki, częściej widz może się ich domyślać po z pozoru niewiele znaczących i trudnych do zauważenia gestów, min, które wykorzystuje aktorka. Jak na mój gust, Julia w jej interpretacji jest trochę nazbyt neurotyczna i dojrzała. W przeciwieństwie do Romea zagranego gościnnie w Opolu przez studiującego aktorstwo na łódzkiej "Filmówce" Michała Włodarczyka. Nie udało mu się w pełni oddać przemiany bohatera z wesołego młodzieńca, beztrosko zabawiającego się z kolegami i flirtującego z kolejnymi panienkami w dojrzałego, odpowiedzialnego młodego mężczyznę. Generalnie trudno uwierzyć w jego miłość do Julii. Cóż, może rola młodego Montecchiego przyszła do Włodarczyka zbyt wcześnie. Toteż i finałowa scena śmierci obojga bohaterów ma mniejszą moc rażenia wzruszeniem, tym bardziej, że reżyser zrezygnował z końcowej kwestii pojednania zwaśnionych rodów.

Przy okazji tego pod wieloma względami interesującego przedstawienia rodzi się też pytanie natury niejako technicznej: skąd coraz powszechniejsza moda w teatrach na granie z mikroportami? Czyżby w grę wchodziła słynna w środowisku anegdota o aktorach "pierwszorzędnych", czyli słyszanych tylko w pierwszym rzędzie widowni.

 



Krzysztof Krzak Krzak
KTO - Kulturalne To i Owo
27 maja 2020
Spektakle
Romeo i Julia