Mieszczańska komedia

Psoty, figle, zwady, spiski - wesołe igraszki składają się na jedną z najbardziej ekscentrycznych sztuk Szekspira "Wesołe kumoszki z Windsoru". Komedia wszechczasów, o której krąży legenda, iż została napisana na życzenie królowej Elżbiety, a jej finałowa scena miała uświetnić ceremonię nadania Orderu Podwiązki w 1597 roku. Czytana i wystawiana na deskach wielu teatrów, doczekała się wreszcie adaptacji w Teatrze Zagłębia w Sosnowcu.

Wśród wielu postaci, których losy składają się na fabułę sztuki, największym zainteresowaniem cieszy się Falstaff – nieokiełznany marzyciel, który przez cały czas trwania przedstawienia daje się paradoksalnie wodzić za nos dwóm mieszczkom z Windsoru. Paradoksalnie, ponieważ to on uknuł spisek, aby obie panie uwieźć i zdobyć majątek ich mężów. Dwa identyczne listy, dwie kobiety i przebiegła intryga składają się na komizm sytuacyjny całej sztuki. 

„Czy mózg mój wystawiłem na słońce i do tego stopnia wysuszyłem, że nie miałem go dosyć, aby się dać złapać na taką wędkę?...”1 – powiada odmieniony Falstaff. Nie można więc zaprzeczyć, że sztuka wzbogacona jest także o komizm słowny, a nawet komizm postaci. Postaci komiczne to przede wszystkim: doktor Caius (Artur Hauke), który w chwilach zdenerwowania w swych wypowiedziach przechodzi na język francuski, pleban Evans (Zbigniew Leraczyk), który wypowiada się dziwnym językiem, bowiem tam, gdzie powinien powiedzieć „brzuch” mówi „przuch”, tam, gdzie powinien powiedzieć „dobry”, mówi „topry”, itd., a także Mizerek (Przemysław Kania), który nie grzeszy zbytnim rozumem, a do tego jest bardzo podatny na wszelkie wpływy otoczenia. 

Tak naprawdę wszystkie postaci spektaklu są niezwykle barwne, co jest zasługą nie tylko Szekspira, jako autora sztuki, ale również aktorów, którzy znakomicie zaznajomili się ze swoimi bohaterami i profesjonalnie odegrali swoje role. Wesołe kumoszki… składają się z wielu scen zbiorowych, dzięki czemu aktorzy mieli szansę udoskonalić pracę zespołową, która czasem przysparza wielu problemów – szczególnie w młodych zespołach artystycznych. W sosnowieckim teatrze jednak wszystko było dokładnie dopracowane, dzięki czemu zarówno dla publiczności, jak i dla aktorów zabawa była przednia. 

Skromna scenografia podkreśla świetną grę słowem aktorów. To właśnie słowa, połączone z zabawną mimiką i gestami, wprowadzają w dobry nastrój publiczność. To słowa, połączone z intrygą, wprowadzają chaos i zamieszanie, a co za tym idzie, zwiększają tempo sztuki. To wreszcie słowa, odpowiednio wypowiedziane przez aktorów, są głównym bohaterem tej mieszczańskiej komedii. 

"Wesołe kumoszki"… to teatralna klasyka od wielu lat wystawiana na deskach teatrów. Jej bohaterowie pozwalają aktorom wykazać się talentem, a oryginalna fabuła zachwyca publiczność szybką akcją i wartkimi zmianami wątków. Podsumowując, każdy, kto ceni Szekspira i lubi dobrą zabawę, nie może ominąć sosnowieckiego spektaklu!

Przypisy:

1. W. Szekspir: "Wesołe kumoszki z Widnsoru". Akt V, scena 5.



Joanna Garbarczyk
Dziennik Teatralny Katowice
28 października 2009