Opera coraz młodsza

Jeśli ktoś twierdzi, że ta sztuka zamiera, powinien wybrać się na bydgoski festiwal. Z pewnością zmieni zdanie. Daje on okazję obejrzenia interesujących przedstawień, dowodzi, że teatr operowy w Polsce młodnieje i zdobywa nową publiczność - przed Bydgoskim Festiwalem Operowym, rozpoczynającym się 23 kwietnia, pisze Jacek Marczyński.

Bydgoski Festiwal Operowy narodził się niemal na budowie, pierwsze spektakle widzowie oglądali w cementowym pyle, siedząc na niewygodnych, składanych krzesełkach. Dziś są gośćmi jednego z najnowocześniejszych obiektów teatralnych w Polsce. Doceniając wysiłek gospodarzy i władz regionu, którzy starali się, by kolejnym festiwalom towarzyszył postęp w pracach budowlanych, trzeba jednak stwierdzić, iż nie on decyduje o randze tej imprezy. Przede wszystkim jest ona przeglądem tego, co najwartościowsze w naszym życiu operowym.

Festiwalowe programy na świecie układa się w wyniku starannej selekcji, szukając rzeczy najbardziej oryginalnych. W przypadku sztuki operowej w Polsce pozornie nie bardzo jest w czym wybierać. Każda premiera jest świętem, teatry są w stanie przygotować jedną lub dwie inscenizacje w sezonie. Opera bowiem kosztuje, czego nie potrafią zrozumieć władze samorządowe. Nawet 10 czy 15 mln zł rocznej dotacji zapewnia teatrowi jedynie minimum egzystencji. Trzeba usilnie zabiegać o sponsorów, a i oni nie mogą zaspokoić wszystkich potrzeb. A jednak teatry dzielnie znoszą przeciwności losu i nie zamierzają się poddawać. Dlatego tak ważne jest dla nich spotkanie w Bydgoszczy, na którym mają szansę zaprezentować się przed szerszą publicznością i stanąć do konfrontacji z innymi.

To, że polska opera jest skromna, czasem wręcz uboga, nie oznacza wszakże, iż jest mniej interesująca. Skończył się czas, gdy repertuar ograniczał się do kilku powtarzanych latami tytułów. Opera nie stara się dziś skusić widzów kolejną, na ogół niewiele różniącą się od poprzedniej, inscenizacją "Traviaty", "Cyganerii" czy "Madame Butterfly". Na afiszach pojawiają się dzieła mniej znane, czasem w ogóle dotąd w Polsce niewystawiane. Do współpracy zapraszani są reżyserzy, którzy klasyce potrafią nadać nowoczesny kształt sceniczny. A dzięki temu zyskuje się nową, młodą widownię.

Taki jest dzień dzisiejszy polskiej opery, co potwierdza program tegorocznego festiwalu, który zaprasza na spotkanie z utworami nieobecnymi na naszych scenach przez lata, a teraz pokazanych w inscenizacji odważnych reżyserów. Na takie spektakle jak zwykle czekają w Bydgoszczy wierni festiwalowi i chłonni wrażeń widzowie.

___

Opera na DVD

Festiwalowi po raz kolejny towarzyszy przegląd przedstawień zarejestrowanych na płytach DVD z katalogu Universal Music Polska. W tym roku wybrano trzy słynne dzieła. Każdy spektakl opromieniony jest dodatkowo nazwiskami najwybitniejszych wykonawców. 25 i 27 kwietnia będzie można obejrzeć "Śpiewaków norymberskich" Richarda Wagnera zarejestrowanych w nowojorskiej Metropolitan Opera. Dyryguje szef muzyczny tego teatru, James Levine, a w rolach głównych wystąpili: Finka Karita Mattila i Kanadyjczyk Ben Heppner. Ona to jeden z najwspanialszych obecnie sopranów na świecie, on uważany jest za znakomitego tenora wagnerowskiego. 29 kwietnia organizatorzy proponują wycieczkę w przeszłość na "Eugeniusza Oniegina" Piotra Czajkowskiego, wystawionego przed 30 laty w londyńskiej Covent Garden. Spektaklem dyrygował sir Georg Solti, Onieginem był Bernd Weikl, a Tatianą Teresa Kubiak. To jedna z najświetniejszych kreacji w bogatej karierze polskiej artystki. I wreszcie 6 maja będzie można obejrzeć "Fedorę" Umberto Giordano, także utrwaloną w Metropolitan Opera. W rolach głównych: Mirella Freni i Placido Domingo. Dyryguje Roberto Abbado. Wszystkie projekcje rozpoczynają się o godz. 18 w sali kameralnej Opery Nova.



Jacek Marczyński
Rzeczpospolita
17 lutego 2005