Orwell na wesoło

W ubiegłym miesiącu minęła 70 rocznica powstania Radia Wolna Europa. Z tej okazji Krakowski Teatr Nowy Proxima zorganizował cykl wydarzeń upamiętniających rozgłośnię. Wydarzeń było co niemiara. Od koncertów, przez konferencję do spektakli.

W wydarzeniach brali udział nie tylko mieszkańcy Krakowa, ale również goście honorowi - współpracownicy Wolnej Europy. Ze wszystkich tych wydarzeń na szczególną uwagę zasługuje wydarzenie bezprecedensowe - prapremiera sztuki Zygmunta Jabłońskiego ,,Sprawa butów"
Zarówno autor jak i jego sztuka nie są znani szerszej publiczności.

Zygmunt Jabłoński był przez lata pracował na stanowisku redaktora Radia Wolna Europa. Pochodzący z rodziny inteligenckiej dziennikarz walczył na frontach drugiej wojny światowej. W ramach promocji spektaklu na stronie teatru pojawił się felieton przybliżający sylwetkę Jabłońskiego napisany przez przyjaciela, Janusza Marchwińskiego. Biografia niesamowita, wręcz filmowa. Gorąco polecam!

Wracając jednak do samej premiery. Sam tekst ma w sobie coś z Folwarku Zwierzęcego i Szewców. Taki Orwell na wesoło. Rzecz dzieje się w hiszpańskobrzmiącym państwie rządzony przez Cinzano. Właśnie zbliża się okrągła rocznica jego rządów, które służą Sprawie. Co to za Sprawa? Już nikt nie pamięta. Wiadomo jednak, że Sprawa wymaga poświęceń. Rządzi więc twardą ręką, w samouwielbieniu, a w jego państwie nie ma miejsca na biedę, niezadowolenie, a przede wszystkim na opozycję. W kraju wiecznej szczęśliwości zawiązuje się jednak spisek przeciw władcy. Dalszy rozwój akcji przypomina gorzką prawdę: rewolucja zawsze zjada swoje dzieci, a tytułowe buty stają się symbolem podziału na równych i równiejszych.

Piątkowy wieczór był interesujący nie tylko ze względu na prapremierę tekstu. Obsadę spektaklu stanowili bowiem studenci pierwszego roku wydziału aktorskiego Akademii Frycza Modrzewskiego w Krakowie. ,,Sprawa butów" została zrealizowana w ramach zajęć z treningu aktorskiego pod okiem Piotra Siekluckiego, dyrektora Teatru Nowego. W tekście Jabłońskiego mamy do czynienia z plejadą barwnych postaci, które w wykonaniu studentów zyskały całą paletę barw. Reżyser zdecydował się na skrajne przejaskrawienia, co pozwoliło aktorom pobawić się niuansami, zafunkcjonować w pełnokrwistej roli.

Dodatkowo, dzięki temu udało się wydobyć w pełni komizm tekstu. Widzimy więc Cinzano rodem z Ojca Chrzestnego, jego mierzącego wysoko sługę Barnesa w ortalionie, skaczącego jak piłeczka ministra Alwazara czy weselną ciotkę- oberżystkę Bisto. To tylko kilka z postaci dramatu. Nie sposób wymienić wszystkie, ale gwarantuję, każda z nich jest rolą w pełnym tego słowa znaczeniu. Oczywiście, jest jeszcze nad czym pracować: dykcja, emisja, czy umiejętność wyrażenia złości bez przekleństw. Ale to dopiero pierwszy rok! Przed młodymi aktorami jeszcze cztery lata przygody w murach Frycza i życzę im, by wykorzystali ten czas jak najlepiej.

Bo ,,Sprawa butów" to naprawdę mocny start i poprzeczka wisi wysoko.

A! I chodzą plotki, że spektakl ma na stałe zagościć w Proximie. Oby!



Ludwika Gołaszewska-Siwiak
Dziennik Teatralny Kraków
4 lipca 2022
Portrety
Piotr Sieklucki