Plagiat w Teatrze Polskim?

Komunikat na stronie internetowej bielskiego Teatru Polskiego jest krótki: <Ze względów organizacyjnych i formalnych Teatr Polski w Bielsku-Białej odwołuje prace nad spektaklem "Matka Joanna od Aniołów" w reżyserii Wojciecha Farugi w terminie styczeń-marzec 2016 roku>. Reżyser jest zdziwiony tak nagłym odwołaniem prób. Dyrektor teatru uważa, że było to jedyne dobre rozwiązanie.

Witold Mazurkiewicz podkreśla, że kwestia premiery „Matki Joanny od Aniołów" nadal pozostaje otwarta. - I w polityce, i w życiu nigdy nie mówimy nigdy. Na razie nie udało nam się wspólnie wymyślić kolejnego terminu, ale bądźmy dobrej myśli - mówi dyrektor Teatru Polskiego w Bielsku-Białej.

Dobre imię teatru

Na pytanie dlaczego nie rozpoczęły się próby do spektaklu, Witold Mazurkiewicz stanowczo odpowiada. - Nie zdążyliśmy z dopełnieniem pewnych formalności, które pozwalałyby mi na uruchomienie produkcji - wyjaśnia. Dodaje, że bierze odpowiedzialność za to, co prezentowane jest na scenie i dlatego nie może sobie pozwolić na żadne niedopatrzenie. - Wszelkie insynuacje na ten temat, o których się dowiaduję, uważam za niesprawiedliwe i w przypadku ich nagłośnienia, potraktuję je jako atak na dobre imię teatru, którym kieruję - mówi dyr. Mazurkiewicz.

- Muszę stanowczo stwierdzić, że Teatr wykorzystał wszelkie możliwości, a nawet więcej, aby doprowadzić sprawę do końca. Mimo wielotygodniowych prób doprowadzenia do podpisania umów, uzyskania koncepcji inscenizacyjnej i adaptacji opowiadania Iwaszkiewicza, w przeddzień rozpoczęcia prób stanęliśmy w sytuacji braku jakichkolwiek formalnych podstaw do ich rozpoczęcia. Wobec zarzutu, że nie komunikowano się z twórcami, muszę podkreślić, że dysponuję całą litanią maili próbujących nawiązać kontakt z realizatorami, w większości bez odpowiedzi. Pierwszy sms na temat „Matki Joanny" datowany jest na 6 listopada, a więc nieprawdą jest jakoby rozmowy trwały od roku. Najistotniejszą z mojego punktu widzenia przeszkodą formalną, prawną, ale i etyczną była sprawa adaptacji, a raczej jej braku. Wielokrotnie w mailach prosiłem o nią, aby Teatr mógł wystąpić do spadkobierców Iwaszkiewicza o prawa do wystawienia tytułu - bez uzyskania takowych nie można rozpoczynać prób i uruchamiać publicznych pieniędzy. Chciałem przejść nad tą sprawą do porządku dziennego, ale wywołany znowu do tablicy stwierdzam z cala stanowczością, że na kilka dni przed terminem rozpoczęcia prób otrzymałem pracę posiadającą wszelkie znamiona plagiatu, bowiem „adaptacja" była przepisaną listą dialogową z filmu. Powinienem zatem zapłacić prawa spadkobiercom Iwaszkiewicza, kolejne spadkobiercom Konwickiego i Kawalerowicza, a jeszcze za adaptację twórcom takowej. Zarządzam teatrem samorządowym, dokładnie oglądając powierzone mi pieniądze i ta sytuacja okazała się dla mnie niedopuszczalna. Mimo to, uznając to wtedy za błąd młodych twórców, zaproponowałem kolejne terminy ewentualnej realizacji. Nie zostały przyjęte. To wszystko są fakty, na które mam twarde dowody. Rozmawiam o tym tylko dlatego, że jest za wiele mijania się z prawdą w tej sprawie - ale jest to moja ostatnia wypowiedź w tej kwestii. Dodam tylko, że jestem nadal pełen szacunku dla talentu pana Wojciecha Farugi, cieszę się, że w naszym Teatrze do tej pory miał znakomite warunki pracy i życzę mu wszystkiego, co najlepsze - podkreśla Witold Mazurkiewicz.

Dyrektor przypomina również, że dwa lata temu osobiście zaprosił do współpracy Wojciecha Farugę, który rok temu wyreżyserował w Bielsku-Białej „Królową Margot. Wojna skończy się kiedyś". Spektakl grany jest z powodzeniem nie tylko w stolicy Podbeskidzia, ale także na różnych festiwalach teatralnych, gdzie spotyka się z bardzo dobrymi recenzjami.

Opinia reżysera

Właśnie ze względu na dotychczasową dobrą współpracę cała sytuacja jest dla Wojciecha Farugi niezrozumiała. Reżyser przyznaje, że z ogromnym zdziwieniem odczytał maila od Witolda Mazurkiewicza, w którym dyrektor poinformował go, że adaptacja przygotowana przez dramaturga Tomasza Jekota jest plagiatem scenariusza filmowego Jerzego Kawalerowicza i Tadeusza Konwickiego. Przypomnijmy, że obaj panowie na podstawie opowiadania Jarosława Iwaszkiewicza „Matka Joanna od Aniołów" nakręcili pod tym samym tytułem film, którego premiera odbyła się w 1961 roku. Do dziś obraz uważany jest za jedno z arcydzieł polskiej kinematografii.

Wojciech Faruga nie zgadza się z zarzutami o plagiat. Przekonuje, że w swojej pracy zawodowej spotkał się z tym po raz pierwszy. - Scenariusz Konwickiego i Kawalerowicza jest adaptacją opowiadania Iwaszkiewicza. Sam tekst Iwaszkiewicza jest praktycznie gotowym scenariuszem ze względu na bardzo dużą ilość dialogów (...) - wyjaśnia młody reżyser. Przyznaje, że podczas pracy w wielu teatrach po raz pierwszy spotkał się z sytuacją, że dyrektor placówki analizuje, czy adaptacja jest plagiatem, czy też nie i z tego powodu odwołuje próby.

Nasz rozmówca podkreśla, że takie problemy nie występowały podczas realizacji poprzedniego spektaklu - „Królowej Margot". - Dyrektor Teatru Polskiego w Bielsku-Białej otrzymał naszą adaptację powieści Aleksandra Dumasa o godzinie 12.00, a próby ruszały o 18.00 tego samego dnia. W przypadku „Matki Joanny od Aniołów" składałem trzy eksplikacje reżyserskie! W żadnym teatrze nie spotkałem się do tej pory z taką praktyką - mówi reżyser. Podkreśla, że adaptacja była tylko materiałem wyjściowym, który miał ulec zmianom podczas prób.

Twórca nie zgadza się również z opinią dyrekcji teatru, że na pięć dni przed rozpoczęciem prób on i jego zespół nie byli przygotowani do pracy. - Byliśmy przygotowani do tego, by 14 stycznia rozpocząć pracę nad spektaklem. Kilka dni wcześniej dowiedzieliśmy się, że nic z tego. Nikt z nami nie porozmawiał, nikt się nie spotkał. O odwołaniu prób dowiedzieliśmy się z maila od dyrektora - mówi z żalem Wojciech Faruga. - Pracę w teatrze planuje się z pewnym wyprzedzeniem. Wiele ustaleń jest wynikiem rozmów i wzajemnego zaufania nim dojdzie do podpisania umowy. Na temat realizacji spektaklu w bielskim teatrze rozmawialiśmy przez rok. Jestem zdziwiony tym, że nikt z teatru do nas nie zadzwonił i nie chciał podczas normalnego spotkania porozmawiać i wyjaśnić swoich wątpliwości - uważa reżyser.

***

Zamiast zaplanowanej na marzec premiery „Matki Joanny od Aniołów", widzów Teatru Polskiego w Bielsku-Białej czeka niespodzianka. W teatrze ruszyły właśnie prace nad spektaklem "Makbet" w reżyserii Grzegorza Suskiego, na podstawie tłumaczenia Stanisława Barańczaka.



Anna Szafrańska
Materiał Teatru
5 lutego 2016