Przypowieść o Córce Sztygara

"Koń, kobieta i kanarek" [na zdjęciu] - to tytuł najnowszego przedstawienia sosnowieckiego Teatru Zagłębia. Prapremiera w sobotę o godz. 18. Sztukę napisał Tomasz Śpiewak, a wyreżyserował Remigiusz Brzyk. Obaj wcześniej pracowali już w Sosnowcu przygotowując adaptację "Korzeńca" Zbigniewa Białasa. Sztuka sięga do górniczych tradycji naszego regionu, jednak kostium górniczy jest w tym przypadku tylko formą opowiedzenia historii dotyczącej praw kobiet. O spektaklu Tomasz Śpiewak i Remigiusz Brzyk opowiedzieli naszemu dziennikarzowi.

Nazwiska panów nierozerwalnie kojarzą się z "Korzeńcem", ale Wasze najnowsze przedstawienie "Koń, kobieta i kanarek" to całkowicie nowa propozycja w repertuarze Teatru Zagłębia.

RB - Jeśli coś łączy te dwa przedstawienia to motyw wiodący czyli kobiety. W naszej adaptacji "Korzeńca" Zbigniewa Białasa to one stały się obserwatorkami dynamicznie rozwijającego się miasta u początku XX wieku, tuż przed powstaniem niepodległej Polski.

"Koń, kobieta i kanarek" opowiada o świecie współczesnym, o przestrzeni nakazów i zakazów, w jakiej żyją dziś kobiety.

Widza Waszego przedstawienia na pewno zaskoczy nowa przestrzeń - ogromna scena, którą poszerzyli panowie kosztem widowni, by zbliżyć ją do widza.

RB: Teatr Zagłębia bardzo się zmienia odkąd dyrektorami zostali Zbigniew Leraczyk i Dorota Ignatjew. Chodzi tu przede wszystkim o nowe propozycje repertuarowe, nowe tematy, które siłą rzeczy wymagają poszukiwania nowych przestrzeni scenograficznych. A że w swojej architekturze TZ nie jest nowoczesną przestrzenią teatralną, siłą rzeczy zmusza to realizatorów do poszukiwania nowych rozwiązań. Mieszkańcy miasteczka na K albo na S, o których opowiadamy, ich "biosfera" wymaga większej przestrzeni. Ale jest to też przedstawienie intymne, wymagające bliskiego kontaktu z widzem, dlatego w scenografii się do niego zbliżamy.

Widzowie oglądają aktorów przez metalową siatkę.

TŚ: Nasza historia rozgrywa się w miasteczku, które leży u podnóża kopalni. Stąd węgiel wysypany na podłodze, faktura kostiumów i siatki, które mogą zabezpieczać strop, kojarzą się z ochroną, ale także z zamknięciem. Jak klatka kanarka i jak przestrzeń wolności, która niby jest a może jej wcale nie ma.

Jednak elementy górnicze w tym przedstawieniu to tylko tło, bo sztuka porusza inny problem.

TŚ: Zgadza się. W skrócie można powiedzieć, że tematem przedstawienia jest wolność wyboru, wolność do decydowania o swoim życiu, a co za tym idzie także o swoim ciele. Kopalnia, górnicy, pokłady węgla, szczątki martwych roślin, matka natura i łono ziemi były dobrą inspiracją. W lutym tego roku w wielu gazetach pojawiła się też seria artykułów o kobietach w górnictwie - protestujących przeciwko planowanym zwolnieniom, domagających się sprawiedliwości i równego traktowania. Czytałem też wypowiedzi kobiet mówiące wprost że "górnicy nie lubią kobiet zjeżdżających na dół", ale też inne - że górniczki nigdy nie słyszały złego zdania na swój temat ze strony mężczyzn, ale też nigdy nie domagały się większych praw, bo to mężczyźni przede wszystkim są żywicielami rodzin. To wszystko sprawiło, że ten górniczy kostium stał się dobrym terenem do napisania tekstu o kobiecie, której odmawia się prawa decydowania o tym, jakie jej życie ma być i o pogardzie wobec jej życia.

Na scenie widać również figurkę Świętej Barbary.

TŚ: Tak, to centrum tego świata. Wokół postaci świętej Barbary, która "w ziemi łonie daje górnikom bezpieczne schronienie", a której w niewyjaśnionych okolicznościach odpada lewa ręka dzierżąca miecz, rozwija się przypowieść o dziewczynie, Córce Sztygara, która zachodzi w ciąże, ale jej nie chce.

RB: To opowieść o świecie, który nie potrafi sobie wyobrazić innego porządku poza tym, w którym został wychowany.

Jego patriarchalny model był przekazywany z dziada pradziada i utrwalany przez religię a teraz zderza się w tekście Tomka z dziewczyną, która mówi "nie chcę" - bo tak czuje, bo tak jest. Ale to nie mieści się w utrwalonym porządku. Ona może mówić sobie "nie chcę", ale w tym świecie nie ma żadnego wyboru. Tak jak w Polsce, w której prawo do przerywania ciąży jest jednym z najbardziej restrykcyjnych na świecie. Z jednej strony mówimy, my już jesteśmy w XXI wieku i w głowie nam się nie mieści, że w tym świecie Putin może prowadzić wojnę na sposób XIX wieczny. Zapominamy jednak, że w 1918 roku Polska była w forpoczcie krajów, które jako pierwsze przyznały kobietom prawa wyborcze po to, by w roku 1993 restrykcyjnie ograniczyć prawa kobiet do decydowania o swoim życiu i o swoim ciele. Oczywiście my w przedstawieniu nie referujemy historii ustawodawstwa. Tworzymy przypowieść o Córce Sztygara żyjącej w "miasteczku na K albo na S" - śmieszną i smutną, melancholijną i przewrotną, w której pojawiają się Górnik Leworęczny z jego nadopiekuńczą matką i Górnik Praworęczny z posiniaczoną żoną, która, jak mówi, cały czas się potyka i wpada na drzwi od łazienki, z Zięciem Sztygara, który niespodziewanie dostrzega w sobie potencjał bycia bardzo dobrym ojcem, z Żoną Sztygara, która dryluje wiśnie, bo w tym świecie nie tylko dziewczyna zachodzi w ciążę, ale i wiśnia rodzi owocami jak wariatka, a i przygarnięta suka będzie miała małe.

Mimo innego głównego problemu, elementów górniczych jest sporo. Trudno było poznać panom to środowisko?

TŚ: A co jest łatwe? Research do "Korzeńca", miasta położonego u zbiegu granic trzech mocarstw był tak samo trudny. Ale "Koń, kobieta i kanarek" to nie przedstawienie historyczne tylko teatralna przypowieść, która rządzi się swoimi prawami. A że istnieje coś takiego jak kulturowo utrwalany wizerunek górniczej rodziny to się nim zajęliśmy.

Rodziny niemal świętej, w której chłop haruje, ale to kobieta dba o dom i jakoś to się wszystko toczy i może mają swoje problemy, ale wszyscy są szczęśliwi. I to jest w ogóle tradycyjny model rodziny, nie tylko górniczej, który na przykład kościół bardzo chciałby utrwalić a co jest inne, obce określa jako "cywilizację śmierci". Oczywiście ktoś powie - to są tylko takie metafory, takie nieszkodliwe metafory. Tylko jeśli na przykład przyrównuje się przerywanie ciąży do... wybuchu bomby atomowej to nie jest to już niewinna metafora tylko metafora brutalna i niesprawiedliwa. Oczywiście można powiedzieć, że ktoś się zagalopował.

"Koń, kobieta i kanarek" - co oznacza tytuł przedstawienia?

TŚ: I znów wracamy do historii górnictwa. Te trzy rzeczowniki razem odnoszą się rozporządzeń wprowadzonych w polskich kopalniach w latach pięćdziesiątych. Zwyczajowe "trzy razy K" to zakaz zatrudniania na dole kobiet, koni i kanarków, które wcześniej tam pracowały. Ale, jak powiedzieliśmy, nie tworzymy przedstawienia historycznego, tylko opowiadamy o współczesnej przestrzeni nakazów i zakazów wywierających presję na kobiety. Koń, kobieta i kanarek to metafora tradycyjnego modelu rodziny, w której koń ciągnie wózek z urobkiem a kobieta pcha wózek z kanarkiem. A kanarek co? śpiewa. Ale jak mówi jedna z naszych postaci - "pod warunkiem że to samiec./ bo samiczka tylko ziarno żre i żre/ a pożytku z niej żadnego./



(-) (-)
Polska Dziennik Zachodni
7 kwietnia 2014