Spektakl w Starym Teatrze nie oburza ministra kultury

To była wizyta, której wyczekiwano w napięciu. Prof. Piotr Gliński, wicepremier i minister kultury i dziedzictwa narodowego, pojawił się na premierze w krytykowanym przez prawicowych działaczy Starym Teatrze w Krakowie. Ale dymisji dla dyrektora nie przywiózł - pisze Łukasz Gazur w Dzienniku Polskim.

Sobota, godz. 18.35. Do budynku Sceny Kameralnej Starego Teatru przy ul. Starowiślnej w Krakowie wchodzi wicepremier oraz minister kultury i dziedzictwa narodowego, prof. Piotr Gliński. To zaskoczenie, bo nieoficjalnie mówiło się, że szef resortu pojawi się pół godziny później, a i sam jego przyjazd do Krakowa był pod znakiem zapytania, bo z ministerstwa wychodziły w tej sprawie sprzeczne informacje. Powodem wizyty w narodowym teatrze była premiera "Płatonowa" w reżyserii Konstantina Bogomołowa, jednego z głośnych reżyserów rosyjskich.

Wokół tej wizyty panowało spore napięcie. Prawicowi działacze w swoim liście do szefa resortu wysłanym krótko po zmianie rządu żądali pozbawienia Jana Klaty stanowiska dyrektora Starego Teatru. Wśród inicjatorów dokumentu jest m.in. Stanisław Markowski. Ten sam, który zorganizował głośny protest podczas spektaklu "Do Damaszku" jesienią 2013 roku. Dodatkowo, ministerstwo kierowane już przez prof. Glińskiego zarządziło przeprowadzenie w "Starym" bilansu otwarcia. Wydelegowany przez resort krytyk, Konrad Szczebiot, miał ocenić jakość spektakli na podstawie ich nagrań. Wreszcie w ubiegłym tygodniu pojawiła się informacja, że na premierze "Płatonowa" pojawi się minister.

W sobotę wieczorem okazało się raczej, że dyrektor Jan Klata może odetchnąć z ulgą. Przynajmniej na razie, bo minister stwierdził, że nie przyjechał dyskutować o odwołaniu dyrektora teatru. Natomiast znalazł czas na rozmowę z szefem narodowej sceny. - To było spokojne, kulturalne spotkanie, rzeczowa rozmowa na argumenty, choć trzeba też powiedzieć, że nie we wszystkich kwestiach byliśmy zgodni - zaznaczył prof. Piotr Gliński.

Minister, rozmawiając z "Dziennikiem Polskim" i Radiem Kraków, stwierdził, że nie widzi "nic obrazoburczego w tym spektaklu", mimo że role damskie grają w nim mężczyźni, a męskie kobiety. - Ale ten zabieg nie rzucał mi się w oczy, zszedł na dalszy plan - mówił minister Gliński.

Przyznał też, że to nie jego estetyka. -"Płatonow" to bardzo ciekawy tekst, ale zaproponowana przez Bogomołowa konwencja i dość manieryczna forma, czasem przypominająca kabaret, będąca może nawet konkurencją dla grupy Hrabi, czy jeden z monologów Wiesława Dymnego z Piwnicy pod Baranami, nie do końca mi odpowiadała. W niektorych momentach było to nużące. Może jestem tradycjonalistą? Ale z pewnością na pochwałę zasługuje świetne aktorstwo - dodał po chwili. Zastrzegł również, że nie należy jego słów traktować jako profesjonalnej krytyki teatralnej.

Prof. Piotr Gliński skomentował też sprawę wspomnianego bilansu otwarcia. Zapowiedział, że od Starego Teatru się on zaczyna, ale nie należy go traktować jako wymierzonego "personalnie w dyrektora Jana Klatę".

- Ministerstwo, zgodnie ze swoimi obowiązkami, ma m.in. wpisane w kompetencje monitorowanie i ocenę programu podległych instytucji. To naturalne, że resort musi to robić, bo wydajemy publiczne pieniądze. Nie chcemy tego robić w formie doraźnej krytyki - dodał minister. Zaznaczył, że zostanie wypracowana formuła, która pozwoli "oceniać nie tylko narodowe teatry, ale i inne instytucje kulturalne podlegające ministerstwu". O szczegółach nie chciał rozmawiać.

Dyrektor Jan Klata po spektaklu nie komentował swego spotkania z wicepremierem prof. Glińskim.

- Czy ci panowie ruszający zasłonami też biorą udział w spektaklu? - żartował minister kultury i dziedzictwa narodowego oraz wicepremier w jednej osobie, prof. Piotr Gliński, gdy na scenę wkroczyła Anna Dymna, a ostatnie osoby wchodziły jeszcze do sali, poruszając wspomnianymi kotarami. To był najlepszy dowód na to, że szef resortu przybył do budynku Starego Teatru przy ul. Starowiślnej w Krakowie, gdzie znajduje się Scena Kameralna, w dobrym humorze.

Widać było, że prof. Gliński nie jest spięty, mimo że informacja o jego przyjeździe w Krakowie wywołała spore zamieszanie i wiele plotek. Zwłaszcza że przyjeżdżał na spektakl "Płatonow" w reżyserii Konstantina Bogomołowa, który w rolach kobiecych obsadził mężczyzn i odwrotnie. Ale najnowsza premiera "Starego" okazała się nie być szczególnie kontrowersyjną. Przyznał to także prof. Gliński.

- Nie jest to moja estetyka. Ale proszę nie traktować tej wypowiedzi jako próby cenzury lub ministerialnej interwencji - zaznaczył po spektaklu. Podszedł też do Anny Dymnej na kilkuminutową, kurtuazyjną rozmowę, choć z zaproszenia na bankiet nie skorzystał. Szybko wsiadł do auta. Wcześniej ministra zagadnął jeszcze senator Jerzy Fedorowicz, który chciał wiedzieć, czy prof. Gliński pojawi się na obradach senackiej komisji kultury. Usłyszał, że wicepremier jest "zbyt zajęty".-

ZA KULISAMI

"Platonow" Antona Czechowa, wczesna sztuka rosyjskiego pisarza, to opowieść o ludziach targanych namiętnościami, o poszukiwaniu sensu w czasach kryzysu wartości.

Ale w wersji zaproponowanej przez Konstantina Bogomołowa, jednego z najbardziej znanych rosyjskich reżyserów, staje się dyskusją o roli kobiet i mężczyzn. 0 tym, czy (i na ile) różnią się ich emocje, życie wewnętrzne. Zabieg jest prosty: role kobiece grają

mężczyźni, role męskie- kobiety. Patrzymy na uczucia wyjęte z kontekstu kultury, płci, czasu. To interesujący głos w dyskusji o równouprawnieniu kobiet w dzisiejszym świecie. Ciekawie zbudowany jest świat sceniczny - od zróżnicowanego tonu po "obcego" (w oryginale Żyda), lądującego spodkiem kosmicznym. Wszystko to buduje absurdalną sytuację sceniczną, która wciąga. Szczególnie w drugiej części.

Nieortodoksyjne podejście do sztuki Czechowa mogło być kolejnym argumentem przeciwników Jana Klaty na stanowisku dyrektora Starego Teatru. Już wcześniej jego działania budziły protesty środowisk konserwatywnych. W listopadzie 2013 r. spektakl "Do Damaszku", który reżyserował dyrektor Klata, został przerwany okrzykami "hańba". Część widzów opuściła wtedy widownię. Grupa przeciwników dyrektora Klaty twierdziła, że obraża on moralność i "sprzeniewierza się tradycji Narodowego Starego Teatru". Później problem pojawił się z obsadą "Nie-Boskiej komedii": 7 z 18 aktorów zrezygnowało z udziału w sztuce, którą reżyserować miał 01iver Frljić. Do premiery nie doszło.

Co ciekawe, przeciwnicy Jana Klaty nie wzięli pod uwagę, że polityczne zamieszanie tak naprawdę mu sprzyja, bowiem odsuwa na plan dalszy oceny artystyczne minionego sezonu w Starym Teatrze.



Łukasz Gazur
Dziennik Polski
22 grudnia 2015
Portrety
Jan Klata