Sprzedam duchowość. Teraz. Tanio

Mieć swojego reportera na Golgocie. W Wieczerniku. Przy wjeździe Mahometa do Mekki. Za taki news z miejsca narodzin nowej religii redakcje zapłaciłyby fortunę

A jeśli nowa wpływowa religia powstaje tu i teraz? Co bardziej istotnego dla przyszłości świata należałoby transmitować na żywo? To fascynowało Jana Klatę od dawna. W dramacie "Uśmiech grejpfruta" opisywał dziennikarzy czyhających w Watykanie na śmierć papieża. O handlarzach iluzjami opowiadał w antyradiomaryjnych "Lochach Watykanu" (André Gide) i utrzymanych w konwencji witkacowskiego science fiction "Trzech stygmatach Palmera Eldricha"(Philip K. Dick). Tym razem wykorzystał tekst prekursora polskiego modernizmu Romana Jaworskiego.

Amerykański multimilioner Dawid Yetmeyer (Krzysztof Globisz) zamierza podbić rynek europejski bezkonkurencyjnym produktem. Co sprzeda się najlepiej? Duchowość. Wiara. Rytuały, fikcje i fantazmaty. Przybywa więc do Toledo, dawnej duchowej i intelektualnej stolicy Hiszpanii, by wraz z Don Jacintem de Gouzdralą Gouzdrezem (Zbigniew W. Kaleta) otworzyć dancing.

Dancing nie zwykły, ale ostateczny. Ma się w nim dokonać przemienienie człowieka, taniec śmierci i idealistyczny mord. Wszystko poprzez odtworzenie sceny z obrazu El Greco "Pogrzeb hrabiego Orgaza". Warunki powodzenia rytuału są dwa. Pierwszy - witalistyczna choreografia. Tę ma zapewnić szatan sztuki tanecznej, bożyszcze epoki, czyli wzorowany na Wacławie Niżyńskim (tancerzu-legendzie) i Siergieju Diagilewie (demonicznym impresario, założycielu Les Balletes Russes) Igor Francewicz Podrygałow (Juliusz Chrząstowski).

Drugi - uśmiercanego hrabiego ma zagrać największy wróg Yetmeyera, czyli miliarder, kolekcjoner i archiwista Havemeyer (Roman Gancarczyk). Jego wyznanie wiary i zgoda na śmierć mają otworzyć nową epokę w dziejach. Powieść ma charakter abstrakcyjnej, filozoficznej dysputy. Walczyć o nowego, głębszego, bardziej autentycznego człowieka? Człowieka o nieustannie pobudzanych zmysłach, człowieka gotowego do czynów ostatecznych? Czy zostawić go w spokoju, pozwolić mu dojrzewać, kontemplować, ochraniać dziedzictwo i wyciągać wnioski z przeszłości.

Po czyjej stronie opowiada się Klata w tym konflikcie racji? Czy jego pozlepiany z cytatów spektakl jest martwą kolekcją, czy ożywieniem, rekonstrukcją? Na tworzącej fantastyczne efekty wizualne szachownicy podłogi zjawiają się co chwilę nowe widma popkultury. Uciekinierzy z obrazów Goi, kardynał de Guevara (Jerzy Grałek) ze słynnego, powtórzonego przez Francisa Bacona portretu El Greco. Słychać "Strawberry Fields Forever" Beatlesów.

W spór między wielkimi oponentami wprowadza widzów mały Armagedon na miarę czasów, czyli zainscenizowana w foyer pokaz walki wrestlerów. Z ringiem, kiczowatymi kostiumami i serią zabójczych chwytów. Jak trzeba.

W spektaklu czuć obsesje Witkacego, estetykę hipisów i ekstatyczne okrucieństwo filmów Alejandro Jodorowsky\'ego. Klata zmienia suchą walkę na wizje i pojęcia w rewelacyjne widowisko. Jego Yetmeyer i Havemeyer są jak kowboj i ojciec chrzestny, postaci z filmów i komiksów, to znów jak bogowie pochylający się nad zminiaturyzowanym światem.

Aktorów Starego Teatru można by z miejsca zatrudniać do parodii "Hair" czy "Jesus Christ Superstar". Juliusz Chrząstowski z każdą chwilą potwornieje bardziej jako androgyniczny tancerz - car - bóstwo. Jacek Romanowski (Bramin) tworzy świetną parodię przedsiębiorczych świętych w stylu Maharishi Mahesh Yogi - guru, który zbił fortunę, przekonując miliony wiernych (w tym Davida Lyncha czy Mię Farrow) do medytacji transcendentalnej.

W drugiej części jednak reżyser zaczyna zbierać i rozwiązywać wątki. Robi się poważnie. Patetycznie. Moralistycznie. Cicho. Nawet taniec śmierci okazuje się imprezą w konwencji "silent disco", w której uczestnicy kiwają się do muzyki wysyłanej im na słuchawki. Havemeyer zaszlachtowany. Obraz El Greco zrekonstruowany. Ofiara się dokonała.

Testament jakiej nowej religii zostawia jednak Jan Klata? Krytykuje New Age czy akcjologiczną pustkę nowego wspaniałego świata? Wyznaje wiarę ustami Havemeyera czy ożywia obrazy jak Yetmeyer? Spektakl, rozpoczynający się jak opowiadana współczesnymi obrazami mityczna walka dobra ze złem, grzęźnie w suchych oświadczeniach i osądach.

Gdy o nowego człowieka wolał w "Zaratustrze" Krystian Lupa, czuć tym było demoniczną aktualność, fascynację i przerażenie. Jan Klata, włączając do swojego spektaklu krytykę mediów, polityki, pseudoreligijności, powtarza rzeczy dawno już wypowiedziane.

Stary Teatr w Krakowie, "Wesele hrabiego Orgaza" wg powieści Romana Jaworskiego", reż. opracowanie muzyczne Jan Klata, dramaturgia Sebastian Majewski, scen, Justyna Łagowska, choreografia Maćko Prusak, występują m.in. Krzysztof Globisz, Roman Gancarczyk, premiera 11 czerwca 2010 r.



Joanna Derkaczew
Gazeta Wyborcza
14 czerwca 2010