Teatralna petarda rodem z greckiej wyspy

Od dwóch lat musical „MAMMA MIA!" podbija serca kolejnych widzów odwiedzających Teatr Muzyczny ROMA w Warszawie. Nikogo nie powinno to dziwić. Realizacja typu non-replica, którą może się pochwalić stołeczny teatr jest następnym przedstawieniem udowadniającym, że scena przy ulicy Nowogrodzkiej 49 zasłużenie znajduje się w czołówce teatrów muzycznych w Polsce.

„MAMMA MIA!" ma swoich fanów na całym świecie. Musical należy do najpopularniejszych tytułów wystawianych na Broadwayu, jednak ciężko stwierdzić, co wpływa na jego popularność w największym stopniu? Czy to zasługa piosenek zespołu ABBA, które, ułożone w odpowiedniej kolejności, wspaniale wpisują się w zabawną i wzruszającą historię zawartą w libretcie? A może treść przedstawienia gwarantuje sukces? Historia Donny i Sophie Sheridan, choć oderwana od realizmu, nie jest pozbawiona uniwersalnych wartości, dzięki którym widzowie z zainteresowaniem śledzą losy kobiet. Jednak jeśli to nie fabuła wpływa na powodzenie tego tytułu, to co? Za sukces polskiej wersji musicalu odpowiedzialny jest profesjonalizm jej twórców.

W warszawskiej inscenizacji, Wojciech Kępczyński wykorzystał wszystkie środki, jakimi dysponuje ROMA i umiejętnie je łącząc, dał widzom kolejne bardzo dobre przedstawienie. Publiczność, która przyzwyczaiła się do musicali tworzonych z rozmachem, tym razem również nie odczuwa zawodu. Na scenie nie wykorzystywana jest wprawdzie monumentalna, pełna szczegółów scenografia, która charakteryzowała wcześniejsze musicale przygotowywane przez Kępczyńskiego. Pensjonat na greckiej wyspie wykreowano za pomocą ruchomych platform ustawionych na tle ekranów imitujących błękitne niebo bądź rozbijające się o brzeg fale (w zależności od potrzeb). Dzięki uroczym i barwnym akcentom, na przykład lampionom, wykorzystanym podczas wieczoru panieńskiego Sophie czy dyskotekowej kuli, nie było nudno.

O atmosferę na widowni i zaangażowanie publiczności dbali artyści wchodzący w skład obsady musicalu. Podczas oglądanego przeze mnie spektaklu w rolę Donny wcieliła się Alicja Piotrowska. Śpiewała brawurowo! Jej bohaterka była dziarska, zdecydowana, odkrywając niekiedy delikatniejszą stronę. Wykonując „Wygrany liczy zysk/The Winner Takes It All" zachwycała. W jej cieniu pozostawał Dariusz Kordek grający rolę Sama Carmichaela. Aktor śpiewał dobrze, zwłaszcza solo w „Ja to wiem, Ty to znasz/Knowing me, knowing you", jednak aktorsko ginął w zestawieniu ze sceniczną partnerką. Wspaniałe były Barbara Melzer i Izabela Bujniewicz kreujące role przyjaciółek Donny. Cały zespół zasłużył na brawa, jakimi odpłacili się zadowoleni ze spektaklu widzowie. Blisko trzy godziny spędzone w teatrze pozwoliły publiczności na wysłuchanie doskonałych interpretacji ponadczasowych przebojów zespołu ABBA.

Utwory szwedzkiej grupy przełożył na język polski Daniel Wyszogrodzki. Zaproponowane przez niego tłumaczenia oddawały sens oryginalnych tekstów, przy okazji udała mu się rzecz niebywała. Okazało się, że piosenki ABBY mogą brzmieć po polsku równie dźwięcznie, jak w języku angielskim i to bez zbędnej ilości rymów dokładnych.

Trochę zawiodła mnie choreografia i ruch sceniczny. Układy stworzone przez Agnieszkę Brańską były porywające w scenach zbiorowych, zwłaszcza w czasie „Voulez-vous", jednak w momentach gdy muzyka nie była rytmiczna lub na scenie znajdowało się tylko kilka postaci, poziom był zdecydowanie gorszy. Miałam wrażenie, że artystce zabrakło pomysłów. Jednak w zestawieniu z muzyką, wokalistami, kostiumami i scenografią, niedociągnięć nie odczuwało się dotkliwie.

„MAMMA MIA!" wyreżyserowana przez Wojciecha Kępczyńskiego to sceniczna petarda. Dzięki licencji na realizację typu non-replica udało się stworzyć na scenie warszawskiego teatru widowisko barwniejsze niż inscenizacje prezentowane widzom na Broadwayu czy West Endzie. Po raz kolejny dyrektor ROMY dobrze obsadził główne role, zbierając zespół składający się z profesjonalistów. Talent ludzi pracujących przy tym musicalu, a także oprawa plastyczna oraz siła muzyki zespołu ABBA sprawia, że od dwóch lat „MAMMA MIA!" zachwyca kolejnych widzów, wpływając na renomę ROMY i stawiając pytanie, czy to nie najwyższa pora, aby ostatecznie przyznać scenie przy ulicy Nowogrodzkiej 49 tytułu najlepszego teatru muzycznego w Polsce?



Agata Białecka
Dziennik Teatralny Łódź
3 lutego 2017
Spektakle
Mamma Mia!