Tematy niewygodne

Najnowsza sztuka autorstwa Tomasza Śpiewaka w reżyserii Remigiusza Brzyka w Teatrze Zagłębia w Sosnowcu oscyluje wokół trzech, dość newralgicznych i niewygodnych tematów. Mówi o trudnej sytuacji kobiet, prawie do aborcji oraz o życiu religijnym. Chociaż akcja przedstawienia rozgrywa się na Śląsku, to jednak z uporczywością powtarzane zadanie – być może jest to miasteczko na K. lub na S. – daje nam poczucie uniwersalizmu sytuacji. Potęguje je zaczepny, rozpoczynający spektakl monolog bohatera, mówiący, że być może odnajdziemy się w przedstawianych postaciach... a być może nie. Lecz jeśli nawet poruszane tematy są nam obce, to bardzo wyraziście wykreowani, autentyczni bohaterowie sprawiają, że ten skonstruowany świat bierzemy za wiarygodny.

Trafnym rozwiązaniem okazało się rozszerzenie sceny o trzy pierwsze rzędy, gdzie właściwa widownia rozpoczynała się dopiero od rzędu czwartego. Pozwoliło to na stworzenie kilku równoległych planów akcji porozdzielanych metalową siatką. Dzięki temu można było ukazać więcej w tym samym czasie, a opowieść została wzbogacona o dodatkowe elementy, które przy jednym planie musiałyby zostać pominięte. To rozwiązanie, mimo że prawie wszyscy bohaterowie byli cały czas aktywnie obecni na scenie, nie powodowało wrażenia chaosu.

W związku z tak zagospodarowaną przestrzenią scenografia była dość stonowana, stroje jednolite, dla wszystkich praktycznie takie same. Nie zabrakło jednak elementów monumentalnych: nogi czy ręki św. Barbary. Uatrakcyjniały one spektakl oraz podkreślały gorzką groteskowość sytuacji zabobonnych mieszkańców miasteczka. Niemniej chwilami przytłaczały i sprawiały wrażenie nadmiaru, choć mogło być to intencją reżysera.

Spektakl mówi o trudnej sytuacji żon, matek górników, których całe życie podporządkowane jest służbie mężczyźnie i św. Barbarze. Sami górnicy są dalecy od ideału, uciekają się nawet do przemocy fizycznej, która przez żony jest skrzętnie ukrywana. Kobiety są bierne, całkowicie uzależnione od mężczyzn, każdą winę biorą na siebie. Jedynie młoda, dwudziestoletnia bohaterka, wyraźnie odstaje od tego poddańczego wzorca, co daje nadzieję na zmiany. Skrajnie stereotypowe ukazanie mężczyzn i kobiet wydaje się być, z jednej strony realistyczne, z drugiej natomiast, niemożliwie do pogodzenia z dzisiejszym obrazem Polski. Jednakże to przerysowanie może służyć uwrażliwieniu na sytuację kobiet, która jeszcze ciągle odbiega od ideału.

Większe kontrowersje może budzić ukazanie w spektaklu problemu aborcji. Niestety reżyser nie silił się na obiektywne przedstawienie sprawy i wyraźnie podaje gotowe odpowiedzi. Pozornie stara się prowadzić dialog między zwolennikami, a stanowczymi przeciwnikami aborcji. Jednak oponenci są przedstawieni w sposób bardzo negatywny: jako ciemni, głupi i agresywni, w związku z czym trudno traktować ich samych oraz przedstawiane przez nich argumenty poważnie. Szkoda, że nie dano widzom możliwości autentycznej refleksji nad tą trudną sprawą.

Spektakl jest także krytyką zabobonnego, bezrefleksyjnego podejścia do wiary. Wierni, jak i sam ksiądz, otaczają kultem figurkę św. Barbary, to ona jest ich bożkiem. Gdy w niewyjaśnionych okolicznościach odpada jej lewa ręka wszyscy uznają, że jest to nieomylny znak zbliżającej się katastrofy. Żeby odżegnać zbliżające się nieszczęście, postanawiają wybudować ogromny pomnik św. Barbary – im większy, tym lepiej chroniący wszystkich mieszkańców, także tych jeszcze nienarodzonych. Na uwagę zasługuje tutaj gra aktorska Piotra Bułki – księdza, który w trafny sposób ukazał powierzchowne przywiązanie do tradycji, bez potrzeby głębszej refleksji i prawdziwego zrozumienia wiary.

Spektakl zyskuje także dzięki umiejętnemu zawoalowaniu treści. W tekstach bohaterów mieszają się znaczenia metaforyczne i dosłowne. Mamy wiśnię, która w tym roku wyjątkowo obrodziła, kobietę w ciąży i sukę spodziewającą się młodych, przy czym narracja o nich, co chwilę się wymienia. Stąd mówiąc o wydrążaniu pestek z wiśni, mowa o aborcji, a pytając o szczęśliwego psa, ojca szczeniąt, mamy na myśli męża, który właśnie dowiedział się o ciąży żony. Przykłady można mnożyć. Aluzje są łatwe do odczytania ale rozszerzają sposób odczytania tekstu, który przestaje być tak jednoznaczny, a dzięki temu ciekawszy i bardziej angażujący uwagę widowni.

Spektakl „Koń, kobieta i kanarek" warto polecić chociażby ze względu na tematykę, z którą się mierzy. Jest ona trudna ale podana w przystępny sposób, dlatego widz po przedstawieniu nie odczuwa znużenia i przygnębienia treścią. Dobra gra aktorska oraz ciekawa propozycja scenograficzna niewątpliwie zadowoli nawet najbardziej wymagających widzów.



Barbara Koc, ALZ782401
Dziennik Teatralny Katowice
10 kwietnia 2014