W połowie drogi ku zagładzie

"Powarkiwania Drogi Mlecznej" to szalona komedia w stylu political fiction, która przez długi czas przypomina charakterem teksty młodego Pawła Demirskiego. Są tu niebanalni bohaterowie, piętrząca się niczym góry groteska, skrząca się dowcipem ironia i szczypta refleksji, bo przecież sami sobie gotujemy nasz los. Szkoda, że spektakl wystawiony na scenie Malarnia Teatru Wybrzeże nie utrzymuje tempa i potencjału tekstu od początku do końca.

Sztuka Bonna Parka pokazuje świat współczesnych celebrytów i polityków w lustrzanym odbiciu. Dlatego dyktator Korei Północnej Kim Dzong Un za wszelką cenę chce zjednoczyć swój kraj z Koreą Południową, Donald Trump otrzeźwiał i zaczyna rozdawać pieniądze na lewo i prawo, walcząc o pokój na świecie, zaś Heidi Klum jest tłusta i pożera za pieniądze wszystko, za co klienci zapłacą, bez względu na to, czy to meble, ludzie, narody czy całe państwa.

Narratorem-komentatorem tej szalonej karuzeli przeciwnych zdarzeń jest Wściekły Bonn Park z Przyszłości, uwięziony w ciele 11-letniej dziewczynki - dowcipne alter ego autora. To jego widzimy na początku na środku obrotowej sceny imitującej kulę ziemską. Spektakl zgodnie z sugestiami autora rozgrywany jest w przestrzeni kosmicznej, z czarną dziurą pomyślaną jako miejsce wejścia i wyjścia aktorów oraz projekcjami przestrzeni kosmicznej.

Tę połyskującą lustrzanymi kafelkami, pomysłową przestrzeń stworzyła Magdalena Gajewska, autorka również imponujących kostiumów, szczególnie dopieszczonego w najdrobniejszych szczegółach (płaszcz z jednodolarówek, klapki NASA, czapka z daszkiem NYPD) kostiumem Donalda Trumpa. Muzykę skomponował Marcin Nenko, w której wyróżnia się muzyka fortepianowa wykonywana na żywo przez Tomasza Jocza.

Spektakl wyreżyserowany przez Adama Orzechowskiego zaskakuje może nie tyle samą konkluzją, bo żarłoczny konsumpcjonizm (spersonifikowany przez Heidi Klum), pęd ku zagładzie poprzez wojenne zabawki "grubych, białych, starych facetów", po hasła "ogarnijcie się" nie są specjalnie odkrywcze, ale dynamika i sceniczny żywioł dotąd nie kojarzyły się ze spektaklami dyrektora Teatru Wybrzeże. Tym razem dowcip i wartka akcja idą w parze. Konstrukcja sztuki składającej się z szeregu monologów stwarza przy tym aktorom możliwość do prawdziwych szarż.

I tak Kim Dzong Un to prawdziwy popis Roberta Ninkiewicza, ukazującego dyktatora Korei Północnej jako kumpla z sąsiedztwa, który może i kiedyś nas dręczył i robił nam głupie kawały, ale zmądrzał, zrozumiał swój błąd i teraz chce się bawić razem z nami. Kolejną aktorską paradą - wspartą znakomitym, opisanym już kostiumem Donalda Trumpa - pochwalić się może Grzegorz Gzyl. Jego były prezydent USA jest inteligentnym facetem z klątwą pieniądza - jego krew i łzy mnożą pieniądze w sposób całkowicie niekontrolowany. Od tego przekleństwa nie sposób uciec, tak samo jak od złych ludzi, którzy wykorzystują łatwowierność i dobroć Trumpa do własnych celów.

Trudno zachować taką temperaturę spektaklu przez cały czas, zwłaszcza że tekst Bonna Parka momentami traci wyraz ironiczny, gdy autor uderza w poważne przewiny ludzkości - rasizm, nietolerancję, uprzedzenia rasowe, społeczne, polityczne. Dużo lepiej wypadają wszelkie patologie toczące klasę polityczną. Dlatego kolejny wspaniały monolog jest dziełem Rozgniewanej Kobiety Ratującej Demokrację w brawurowym wykonaniu Ewy Jendrzejewskiej, która najpierw niemal operowym głosem śpiewa "Ich bin der Welt abhanden gekommen" Gustawa Mahlera, a potem rozpoczyna płomienny monolog na temat obietnic wyborczych.

Pomiędzy nimi mają miejsce dwa znacznie słabsze solowe popisy. Ucharakteryzowana na Olgę Tokarczuk, nieustannie narkotyzująca się Maniakalno-Depresyjna Kasandra z Greckiej Mitologii w wykonaniu Joanny Kreft-Baki wypada blado, podobnie jak sam pomysł na to, by zakpić w ten sposób z naszej noblistki, wtłaczając w jej usta bełkot o tym, jak bardzo jest beznadziejnie, a przecież będzie jeszcze gorzej. Bez przekonania Tłustą Heidi Klum gra Małgorzata Oracz, choć trzeba dodać, że jej monolog jest zdecydowanie najsłabiej napisany ze wszystkich. Wszystkim bohaterom od początku przygląda się dowcipny Alarmujący Kosmita Biolog w wykonaniu Moniki Chomickiej-Szymaniak, który cały czas dziwi się ludziom, bo "jesteście tacy głupi i tacy do dupy".

Całość aktorsko dopełnia tercet ubranych w sukienki groteskowych postaci dziecięcych: Jerzy Gorzko, Jarosław Tyrański i Mirosław Krawczyk. Każdy z nich ma do wykonania rozmaite zadania, z których na pierwszy plan wysuwa się Jerzy Gorzko wykonaniem "Love me" śpiewanym przez starego Justina Biebera. Z roli Bonna Parka bardzo dobrze wywiązuje się sprawna aktorsko, tanecznie i wokalnie Agata Woźnicka.

Spektakl Teatru Wybrzeże zaskakuje zarówno ciętym dowcipem, jak i rytmem czy dobrą dramaturgią, za którą odpowiada Radosław Paczocha. Tempo siada właściwie dopiero na końcu, podczas instrukcji miłosierdzia i dobroci wobec bliźniego. Oczywiście ten cięty, ironiczny, drapieżny humor nie trafi do każdego, podobnie jak pełen wulgaryzmów język. Jednak "Powarkiwania Drogi Mlecznej" to z pewnością jedna z ciekawszych i najbardziej nowoczesnych komedii Teatru Wybrzeże, bliższa satyrze politycznej i kabaretowi niż uwspółcześnianym klasycznym komediom, trafiającym przeważnie na deski Wybrzeża.



Łukasz Rudziński
Trojmiasto
22 lipca 2021
Portrety
Adam Orzechowski