W telewizji pokazali

Dwuczęściowy komentarz po emisji filmu Sylwestra Latkowskiego i w trakcie ogólnopolskiej dyskusji.

Część I, teatralna

Integralnym składnikiem festiwalu teatru dokumentalnego Sopot Non-Fiction są rezydencje artystyczne. Zespoły twórców pracują nad spektaklem i efekty swej pracy pokazują podczas Maratonu. 3 września 2016 r. na Scenie Kameralnej Teatru Wybrzeże w Sopocie Grupa III: „Zatoka" w składzie:

Dramaturgia: Michał Kurkowski, Reżyseria: Jakub Zubrzycki, Obsada: Blanka Kaczorowska, Katarzyna Kaźmierczak, Maciej Konopiński, Paulina Nadel, Choreografia: Tatiana Kamieniecka

pokazała efekty swej tygodniowej pracy. W opisie na stronie festiwalu czytamy:

"Oburzenie i niezgoda – dwa uczucia, które rodzą się w każdym, kto zetknie się z historią tragicznej śmierci Anaid Tutgushyan. Ta czternastoletnia dziewczyna z Gdańska, zmanipulowana i zgwałcona, popełniła samobójstwo, rzucając się pod nadjeżdżający pociąg. Była ofiarą bezduszności, okrucieństwa ludzi, posiadających władzę i pieniądze. W wyniku równoległego śledztwa Gazety Wyborczej, TVN-u, magazynu Reporter oraz matki Anaid, został wykryty układ, który kusił małoletnie dziewczyny pieniędzmi. Nieświadome swoich praw, osamotnione nastolatki pchały się w ręce stręczycieli, załatwiających „towarzystwo" zamożnym gościom sopockich klubów.

Od twórców:

Nie zamierzamy rozpoczynać kolejnego śledztwa, zostawiając to prokuraturze i dziennikarzom. Dostrzegamy w tej historii przede wszystkim aspekt ludzki – zagubienie we współczesnym świecie, stawiającym pieniądze ponad wszystko, zachłanność, brak granic dla najmroczniejszych pragnień. Jednak można w tej historii znaleźć również przykład miłości rodziców do córki oraz nieprawdopodobną siłę społecznego sprzeciwu – to społeczeństwo za pośrednictwem mediów i sądu wypowiedziało wojnę tym, którzy czując się bezkarni, niszczyli cudze życie".

Za: http://www.sopotnonfiction.pl/

Po prezentacji odczytano ostrzegawczy list prawników Zatoki, przed pokazem były telefony, anonimowe pogróżki. Po pokazie mocna dyskusja, dramatyczny i wzruszający głos koleżanki matki Anaid, było opresyjnie, ale mieliśmy przekonanie, że to jest bardzo ważne spotkanie i na pewno nie było wątpliwości w znakowaniu moralnym wydarzeń, które miały miejsce kilkaset metrów dalej. „Wszyscy" wiedzieli. Adam Orzechowski zapowiedział premierę spektaklu w sierpniu 2017 roku, na następnym Sopot Non-Fiction. Rozpoczęły się próby, które zerwał Jakub Zubrzycki.

Z bliżej nam nieznanych powodów osobistych wycofał się z realizacji spektaklu reżyser Jakub Zubrzycki – związany z tym tytułem od początku i którego wkład w scenariusz był ogromny.

Komunikat Teatru Wybrzeże

Jakub Zubrzycki nie zgodził się rozmawiać, ale sztuka powraca, reżyser i ekipa Sopot Non-Fiction szukają miejsca na pokaz w kilku miejscach w kraju, ale uważam, że premiera powinna odbyć się w Sopocie.

Część II, filmowa
Co się stało po 20 maja 2020 roku?

Od kilku lat trwa niespieszny proces „Krystka" i „Turka", temat przycichł i jego wybuchowy powrót spowodował lawinę reakcji i... smutku.

Film Sylwestra Latkowskiego „Nic się nie stało" (zobacz tutaj) jest nieciekawy pod względem artystycznym, jeszcze słabszy od filmów Sekielskich, ale temat tak ważny, że jakość schodzi w tych przypadkach na plan dalszy. Film, nie wiem, czy w zamierzeniu, jest pęknięty i ostatecznie, w odbiorze publicznym, najważniejszym jest protest celebrytów i artystów. Jedyny, jak na razie, Wiktor Zborowski, artysta aktor a nie celebryta, przeprosił za sytuację, tłumacząc, że nie wiedział, w czym bierze udział. Ja mu wierzę, reszta płacze, atakuje, zapowiada pozwy – festiwal nieporozumień, manipulacji i galopującej hipokryzji. Jeden ze smutniejszych wątków dotyczy artystów lokalnych.

Co tak naprawdę się stało?

Sylwester Latkowski zrealizował film dla TVP, decyzję o jego finansowaniu podjął jeszcze Jacek Kurski, przywrócony dzisiaj na stanowisko szefa TVP. Jak mówi sam reżyser i najgłośniejszy polski dziennikarz śledczy XXI wieku, który pośrednio, ale bardzo konkretnie przyczynił się do zmiany władzy w Polsce (zobacz: Afera podsłuchowa „Sowa i Przyjaciele"), praca nad filmem trwała cztery lata. Jednak data emisji, tego już nie wiemy, na ile była to inicjatywa reżysera czy telewizji, jest nieprzypadkowa: to odpowiedź na filmy braci Sekielskich, z których drugi, „Zabawa w chowanego", był premierowany 16 maja.

Film Latkowskiego jest manipulacją i o manipulacji. Nie lubię filmów, które wrogo nastawiają do siebie ludzi i uważam, że obraz o tak ważnej sprawie, emitowany w najlepszej oglądalności w telewizji publicznej i przy ogromnej wrzawie, powinien być lepszy, głębszy, odważniejszy i na pewno powinien lepiej rozkładać akcenty. Latkowskiemu raz się ewidentnie „udało" – taśmy z warszawskich restauracji przeszły do historii nowożytnej Polski. „Nic się nie stało" nie ma już tak mocnych dowodów, podobnie jak książka „Układ Trójmiejski", inne dzieło na temat naszej społeczności, ale dzięki znajomości filmów amerykańskich możemy sobie wiele rzeczy dopisać.

Manipulacja pierwsza

Pierwsza, gigantyczna wręcz manipulacja i, mówiąc językiem adekwatnym, ściema na maksa, to kreowanie wizerunku przez Zatokę Sztuki. To miało być miejsce otwarte na kulturę, co pewnie zdecydowało o przyznaniu miejscówki przez władze Sopotu. Początkowo tak się mogło wydawać, ale instalacja wielkiego żyrandola w Sali Kryształowej była mocnym sygnałem, że nie będzie to sala teatralna i kultura nie tylko nie jest najważniejsza, ale stanowi alibi dla uprawiania czegoś zupełnie innego. Potem ogólnie już chyba znany przebieg wypadków: Zatoka Sztuki stała się siedliskiem zła, co ujawnili w 2015 artykułami i rok później książką Bożena Aksamit i Piotr Głuchowski. Najbardziej perfidnym elementem tej manipulacji były zdjęcia robione artystom – tak artystom, nie celebrytom, którzy byli zapraszani do Zatoki Sztuki przez Przemka Szalińskiego z Fundacji Przemek Dzieciom na imprezy charytatywne. Artyści w odruchu serca przyjeżdżali i w dobrej wierze pewnie pozowali do zdjęć z poparciem dla Zatoki Sztuki. Nie mam dowodów na to, kto robił zdjęcia, ale Przemek wiedział, co się dzieje w Zatoce, bo od 2015 r. wszyscy wiedzieli. I tych ludzi jest mi naprawdę żal i mam nadzieję, że uzyskają jakieś zadośćuczynienie moralne – ruch należy do Przemka, jeśli w ogóle chce jakoś zachować twarz.

Manipulacja druga

To oczywiście sam film i tworzenie prostej sklejki – byłeś w Zatoce Sztuki, to jesteś zamieszany. Tutaj jednak sytuacja jest bardziej złożona. Ludzie na zdjęciach, „celebryci", nie są kretynami. Widok nieletnich dziewcząt w niewłaściwym miejscu i porze powinien zastanowić każdego myślącego człowieka. No ale cóż – zabawa jest ważniejsza. Wiele osób z tych zdjęć z poparciem dla Zatoki Sztuki stworzyło wokół niej pr-ową otulinę. Jeśli mówią, że nie mieli pojęcia o pewnych rzeczach, które tam się działy, to ja im nie wierzę. No bo przecież: Nie bawisz się, nie żyjesz...

Ale paradoksalnie ta sytuacja może przynieść w efekcie coś dobrego. Trzymam kciuki, by odbyło się jak najwięcej procesów i by zeznawali bohaterowie ze zdjęć.

Manipulacja trzecia

To fragment większej całości, która wymaga osobnego i obszernego ujęcia.

Dygresja, której nie potrafię sobie odmówić

Sytuacja z Zatoką Świń przywołała mi wydarzenia z kart polskiej historii honoru. W XVIII wieku żył niejaki Adam Poniński, także niezwykle obrotny człowiek. Oto tylko kilka jego sukcesów: w czasie przeprowadzania I rozbioru Polski trzy państwa rozbiorcze przyznały mu ze wspólnej kasy, przeznaczonej na korumpowanie posłów na Sejm Rozbiorowy 1773-1775, 46 000 czerwonych złotych na utrzymanie (...). W 1767 zorganizował w Wielkopolsce konfederację radomską i czerpał krociowe zyski z ogłaszanych w jej imieniu nieuczciwych wyroków sądowych czy też zajmował się grabieżą majątku rozwiązanego zakonu jezuitów przeznaczonego na działanie Komisji Edukacji Narodowej i dostał nawet order Orła Białego (więcej, naprawdę warto, tutaj). Otóż na fali patriotycznego poruszenia Sejmu Czteroletniego postanowiono ocenić działalność ponadczasowego, typowego polskiego bohatera. Po długim, blokowanym na wszelkie możliwe sposoby procesie, wreszcie zapadł wyrok, w którym Adam Poniński został pozbawiony wszelkich swoich tytułów, zaszczytów i majątku, a nawet nazwiska – mówiono o nim Człowiek Adam. I cóż zrobił Człowiek Adam zaraz po wyroku? Wyjechał za rogatki Warszawy i zaprosił następnego dnia wszystkich na wielką ucztę. Pojawili się w komplecie wszyscy, w tym ci, którzy wcześniej go skazywali. A dlaczego? Bo zostali zaproszeni.

Z czym nie mam problemu

Tak naprawdę już wcześniej, ale od 2015 roku na pewno, wszelka współpraca z tym miejscem była haniebna. Niestety, niektórzy pomorscy artyści nic sobie z tego nie robili i zapraszali na zajęcia, także młodzież. Pamiętam, jak zwróciłem na to uwagę jednej z tancerek, która organizowała tam zajęcia – dostałem na fejsie po głowie równo. Teraz, gdy wylał się film Latkowskiego, nastąpiła absurdalna reakcja: nasi artyści bronią celebrytów i „dowcipnie" przezywają się pedofilami. Nie sądziłem, że bezrefleksyjność wśród niektórych jest tak głęboka. Panie i Panowie, przyjmijcie do wiadomości fakty: przez kolaborację staliście się swoistymi żyrantami miejsca zła. Chcę wierzyć, że nie robiliście tego celowo, wiem, że oferowali świetne warunki (bezpłatny najem itd.) i nie posunę się do stwierdzenia, że zrobiliście im z pełną premedytacją i transakcyjnie alibi. Chcę zostać na poziomie braku wyobraźni i wizualizacji u was, ale tak czy inaczej wychodzi słabo. Rozumiem branżową solidarność, ale w tej sytuacji chodzi o cierpienie i krzywdę, a artysta powinien być na to wrażliwy...

Temat do przepracowania

Mamy, jako lokalna społeczność, temat do przepracowania. Sytuacja wokół Zatoki Sztuki ujawniła smutny i szkodliwy dla naszej społeczności indyferentyzm pojęciowy i moralny. Powinny się wypowiedzieć nasze autorytety, to jest moment graniczny. Smuci mnie fakt, że zapalnikiem jest taki film, pokazany w takich okolicznościach, ale mleko się rozlało...



Piotr Wyszomirski
Gazeta Świętojańska
27 maja 2020