Wiesław Michnikowski - aktor, o którym nikt nie mówi źle

Nasze pierwsze spotkanie przed laty miało miejsce w garderobie Teatru Polskiego w Warszawie. Czekałam, paląc papierosa. Wszedł dziarskim krokiem, uśmiechnięty, nienagannie ubrany. Przyglądając się dymowi, rzekł do mnie: teraz zachowam sięjaksłońce. Na moją zdziwioną minę szybko zareagował: To znaczy będępanią opalał, bo zapomniałem własnych fajeczek. Wiesław Michnikowski - uroczy, dowcipny starszy pan, który potrafi żarty wytrzepywać jak z rękawa, wspaniały artysta - skończył 90 lat.

Legenda polskiego kina i teatru, artysta, którego talentu nigdy w pełni nie wykorzystano, a obdarzony jest szczególnym rodzajem vis comica. W Polsce niewielu można z nim porównać. " W najwyższym stopniu profesjonalista, a do tego artysta obdarzony niezmiernie wyrafinowanym gustem. To człowiek niebywałej skromności, co przy jego talencie wydaje się dość śmieszne" - mówił Jeremi Przybora i dodawał: " W teatrze najbardziej bał sięról, którew efekcie kończyły się wielkim sukcesem. W Kabarecie Starszych Panów na szczęście współpraca układała się łatwo. Wiesio był typowym prymusem". 

Skromność bez rysy

Któż nie pamięta go z Kabaretu Starszych Panów, gdzie śpiewał m.in. "Wesołe jest życie staruszka" i, ,Addio, pomidory" wnieza-pomnianym, wyszmelcowanym płaszczyku ijeszcze bardziej wyt-łamszonym kapelutku. Ten płaszcz pochodził z darów UNRA. Grał w nim w 1966 roku w spektaklu "Sie kochamy". A czy można zapomnieć słynny "Sęk" wykonywany przez Michnikowskiego i Dziewońskiego?

Nie spotkałam artysty, a z wieloma miałam przyjemność rozmawiać, który rzekłby choćby jedno kwaśne słowo na temat Pana Wiesława. Wszyscy mówią o nim w samych superlatywach, dodając, że przecież człowiek, któryjak nikt inny na świecie wznosi oczy do niebios, nie może mieć nawet rysy na swym charakterze.

Kiedy zacytowałam aktorowi listę komplementówpodjego adresem, skomentował ją z właściwym sobie poczuciem humoru: Skromność w życiu, nieprawdaż, to przeszkoda, to wada, gość bezczelny ma wszystko, bo łokciami siępcha. Jemu wszystko się składa, jemu wszystko wypada, a skromnemu? Przepraszam, weźmy przykład, no ja...

Urodzony do "Tanga"

O aktorstwie Michnikowskiego najpełniej powiedział kiedyś Edward Dziewoński, z którym aktor współtworzył m.in. Kabaret "Dudek": " Wiesio to jest facet, który wszystko umie, bo ma w sobie syntezę prawdy. Poza tym to fantastyczny kolega i prawdziwy, przedwojenny inteligent".

O jego talencie dramatycznym najlepiej zaś świadczą role w warszawskim Teatrze Współczesnym za dyrekcji Erwina Axera, a potem Macieja Englerta. Spędził tu prawie pół wieku i wystąpił we wszystkich inscenizacjach utworów Mrożka, począwszy od słynnej premiery "Tanga". Jak mówił Axer "Michnikowski urodził się dla Mrożka". Ale były też sztuki Różewicza, Słowackiego, Mickiewicza, Szekspira czy Fredry.

Erwin Axer wielokrotnie wspominał, że chętnie obsadziłby go wroli starej kobiety, ale z planów nic nie wyszło. Michnikowski pamiętał to jednakikiedy Juliusz Machulski zaproponował mu kobiecą rolę w "Seksmisji", zadedykował ją - co widać w końcowych napisach - swemu wieloletniemu dyrektorowi.

Od dzieciństwa przejawiał zainteresowanie techniką. Już w wieku 12 lat skonstruował projektor filmowy, z części kupionych na starociach, na warszawskim targowisku Kiercelak i z domowej maszyny do szycia. Urządzenie huczało tak, że dom trząsł się w posadach. Z czasem dorobił się kamery filmowej i projektora. Do dziś zachowało się wiele filmów, są wśród nich reportaże zza kulis, wyjazdy z Wagabundą i Dudkiem, a także rodzinne pamiątki, w tym narodziny dwóch synów, z których jeden odziedziczył po ojcu zamiłowania techniczne i jest inżynierem, a drugi, Piotr - artystyczne i ukończył rzeźbę na warszawskiej ASP.

Kabaretowe "Addio"

Wiesław Michnikowski sławę zdobył przede wszystkim dzięki Kabaretowi Starszych Panów, który do dziś bije rekordy w telewizyjnych rankingach popularności. I trudno się dziwić, bo tam właśnie zasłynął brawurowym wykonaniem m.in. takich utworów jak "Wesołe jest życie staruszka", "Addio pomidory", które przez lata śpiewała cała Polska.

- Tekst, pomidorów" długo mi sienie podobał, aż w końcu pomyślałem: powinien go wykonywać jakiś pokręcony człowieczek. I tak też zacząłem to interpretować. Kolegom się spodobało i tak już zostało. Praca ze Starszymi Panami była cudowna - wszyscy świetnie rozumieliśmy się w tej poetyce, mieliśmy podobne poczucie humoru.

Widziałam wiele spektakli z udziałem Wiesława Michnikowskiego, ale nigdy nie zapomnę imigrantów" i koncertowej gry pana Wiesława wraz z Mieczysławem Czechowiczem, którym po spektaklu (a nie była to premiera) publiczność zgotowała kilkunastominutową owację na stojąco. - Dzięki płodozmianowi ról, które grałem we Współczesnym, od Szekspira, Słowackiego, Mickiewicza, Fredry po Pirandella i Pintera, mam na swoim koncie nie tylko postaci ciepłych i lirycznych mężczyzn, ale także bohaterów komediowych, anawet "czarne charaktery". Na przykład Goebbelsa w filmie, bunkier". Był takiczas, żejednego wieczorugrałem niemal cyrkową rolę w "Sie kochamy " - kilka kwestii mówiłem, stojąc na głowie - następnego zaś występowałem w "Urodzinach Stanleya"Pintera.

Zawsze uwielbiał robić kolegom żarty. Oni też go w rewanżu nie oszczędzali. Barbara Krafftówna, znakomita aktorka, jest bardzo zaprzyjaźniona z aktorem.

- " Wiesio to jest chodzący urok iwdzięL No i oczywiście talent niezwykły. Wielbię Wiesia miłością wielką " - powiedziała mi aktorka, zaś pan Wiesław tak wspomina żarty robione pani Barbarze.

- Basia jest uroczą koleżanką, wspaniałą aktorką, ale ma w sobie wiele naiwności, jak wszyscy dobrzy ludzie. Kiedyś powiedziała mi, że w Kalifornii są nawet lody czosnkowe. No to kupiłem czekoladę, wydłubałem nadzienie i na jego miejsce władowałem kilka ząbków czosnku. Zapakowałem i dałem Bosi. Powiedziałem, że to nowość. Była zachwycona.

 Wiesław Michnikowski zawsze miał niebywałe poczucie humoru. Stad też, zapytany, skąd pochodzą i gdzie się rodzą takie talenty jak on, odpowiedział słowami Załuckiego: Najpierw był chaos, magma i papkaJ aż się spotkali, gdzieś ukradkiem/ moja prapraprapraprababka/z moim praprapraprapradziadkiem/Ona go prosi, nie figluj, bo dzień/ i święty Swantewid przy drodze/lecz on na jej prośby był głuchy jak pień./ I z tego to pnia ja pochodzę.



Jolanta Ciosek
Dziennik Polski
21 sierpnia 2012