Wyjątkowo udana premiera

Jestem pewna, że podczas obchodów stulecia teatru lalek w Szczecinie sobotnia premiera "Bajek samograjek" Brzechwy w reżyserii Anny Augustynowicz będzie przywoływana jako przełomowa w podejściu do młodego widza.

Liczę też na to, że na widowni szczecińskiej "Pleciugi" częściej zasiadać będą nastoletni widzowie, którzy czasami skarżą się na to, że teatr w naszym mieście nie ma im nic do zaoferowania. Zapewniam, iż na "Bajkach samograjkach" znakomicie będą się bawić. Zresztą, to przedstawienie dla widza w niemal każdym wieku - od starszego przedszkolaka do dorosłego.

"Bajki samograjki", zrealizowane na 60. urodziny teatru, to z pewnością taki spektakl, który podzieli rodziców na tych, którzy będą polecali go innym i tych, którzy będą przekonywać, iż inscenizacja nie spodoba się kilkulatkom. Taki podział byl już widoczny po pokazie przedpremierowym. I tak mamy i tatusiowe oczekujący od teatru dla małego widza barokowego przepychu, choćby w scenografii, byli zawiedzeni minimalizmem tej części inscenizacji. Inni przyznawali z kolei, iż ich kilkulatki z otwartymi buziami chłonęły każdą minutę spektaklu. A dzieci w wieku szkolnym były po prostu zachwycone.

Obejrzałam całość dopiero podczas wieczornej premiery. W mojej ocenie to znakomity spektakl, choć rzeczywiście dużo bardziej będzie się podobał publiczności w wieku szkolnym oraz rodzicom niż np. czterolatkom (od tej grupy wiekowej teatr poleca inscenizacje).

Warto, by wybrali się na niego nastoletni widzowie, bowiem niektóre z wątków będą dla nich dużo bardziej czytelne niż w przypadku kilkuletnich szkrabów. I choć wiem, że np. dwunastolatek może się wzbraniać przed obejrzeniem inscenizacji "Kopciuszka" i "Czerwonego Kapturka", uważając te tytuły za zbyt "dziecinne" dla niego, to nie będzie żałować wizyty w "Pleciudze".

"Bajki samograjki" zbudowane są na kilku utworach Brzechwy - zaczynają się od wiersza "Na straganie", potem są wierszowane opowieści o Kopciuszku i Czerwonym Kapturku, a inscenizację wieńczy ponownie utwór "Na straganie" oraz "Entliczek pentliczek". Całość opiera się na bardzo oszczędnej scenografii i kostiumach (na pustej scenie aktorzy mają stroje w tym kolorze dopełnione wyłącznie czerwonymi rekwizytami, np. wilk ubrany jest w ciemny garnitur, okulary w czerwonych oprawkach i skórzane czerwone rękawiczki) oraz na rytmie i melodii wierszy, a także tańcu i muzyce granej na żywo na scenie. Ot, choćby Czerwony Kapturek (w tej roli Paulina Lenart) gra w przedstawieniu na gitarze basowej. Bardzo sugestywną rolę wilka zagrał w spektaklu nowy aktor "Pleciugi" - Maciej Sikorski. Myślę, że wielu widzów zapamiętało choćby jego rozmowę z Czerwonym Kapturkiem, gdy na telebimie pokazuje czat dziewczynki z pedofilem... Mnie osobiście szczególnie podobały się też role aktorek grających siostry Kopciuszka - Grażyny Niecieckiej-Pucha-lik i Katarzyny Klimek oraz - w kilkuminutowym epizodzie Gajowego - Mirosława Kucharskiego.



Monika Gapińska
Kurier Szczeciński
19 listopada 2013
Spektakle
Bajki samograjki