Zeppelina daj mi luby

Po Wrocławiu i Warszawie, po sztukę "Kazimierz i Karolina" (1932 r.) austriackiego dramaturga Ödöna von Horvátha z 1932 r. sięgnęła Zielona Góra.

Na deski Lubuskiego Teatru przeniósł ją Wojtek Klemm. Nasi twórcy zwykle przenoszą akcję sztuki Horvátha z lat 30, XX w, do współczesnego centrum handlowego, W spektaklu zielonogórskim za świątynię konsumpcji służy klub Radość. Niemieckie święto piwo sprzed kilkudziesięciu lat, w polskich realiach jest dyskoteką. To tu urzędniczka (jeszcze ma pracę) Karolina (Hanna Klepacka) wyzna Kazimierzowi (Przemysław Kosiński), który pracę stracił, że już go nie kocha, Tu wejdzie między nich Schurzinger (Dawid Rafalski). Tu Karolina wpadnie w oko zamożnym panom (Aleksander Podolak, Piotr Lizak). Bo na imprezie bogaci są na pozór równi ofiarom kryzysu, Choć to z myślą o tych pierwszych kursuje po niebie sterowiec Zeppelina, Ludzie, po których przetacza się walec ekonomii, mają coś z robotów: Franiu (Ernest Nita) mechanicznie rzuca o podłogę Ernę (Anna Haba). Trwa kanonada szeleszczących publicystycznym plakatem wyznań. Typu człowiek bez pracy jest mniej warty Sypią się okruchy paluszków, tryska z ust wódka, znikają kolejne

kompulsywnie pochłaniane lody. Może trudno nam "kupować" na dłuższą metę tych przedstawicieli zatomizowanego społeczeństwa, Jako obraz - szczególnie, kiedy aktorzy wpadają w deliryczny taneczny trans (brawo za organizację przestrzeni, choreografię, muzykę i światła!) -"Kazimierz i Karolina" zachwycają teatralną robotą, Ze sceny wieje smutkiem i chłodem czasu kryzysu wartości.



Zdzisław Haczek
Gazeta Lubuska
28 września 2013