Stanisław Stanisławski

Aktor, reżyser
Urodził się 6 września 1870 w Warszawie. Zmarł 10 stycznia 1941 w Warszawie.
Był synem Joachima Jerzego Bratmana i Pauliny z Warsznowskich. Uczył się w gimnazjum w Warszawie. Następnie odbył jednoroczną służbę w wojsku rosyjskim. Studiował w Klasie Dykcji i Dekla­macji przy Warszawskim Towarzystwie Muzycznym i w 1890 wystąpił na popisie publicznym pod nazwiskiem Bratman. De­biutował pod pseudonimem Stanisławski jako amator w 1898 w warsz. zespole Towarzystwa Miłośników Sceny; w 1899 uczestniczył w amatorskich przedstawieniach w Dolinie Szwajcarskiej. Od października 1900 do marca 1903 był aktorem teatrów lwowskich (debiutował 4 X w roli Edwina - "Odludki i poeta"), od listopada 1904 do czerwca 1917 - teatrów krakowskich; w Krakowie był także od 1912 reżyserem, w sez. 1916/17 reżyserował również w krakowskim Teatrze Ludowym. Na sez. 1917/18 objął z F. Frączkowskim dyrekcję teatru łódz­kiego (pełnił ją także krótko, od 24 IX do 2 X w 1919). Od jesieni 1919 zaangażowany jako aktor i reżyser do Teatru Polskiego w Warszawie, pracował tu do 1933. W 1924 występował gościnnie w Teatrze Komedia, a w 1933 w Teatrze Ateneum w roli Pastora ("Dorota Angermann"). W 1936-39 pracował w teatrze TKKT grając i reżyserując na scenach Teatru Narodowego i Nowego. Jego ostatnią rolą był grany w czerwcu 1939 Ksawery ("Prawdziwe życie Anny"). Od 1924 wykładał w warszawskiej Szkole Dra­matycznej, w 1933-39 był prof. PISTu. Działalność pedagogiczną kontynuował na tajnych zajęciach PISTu pod­czas okupacji. Jednocześnie uczestniczył w pracach taj­nego Zespołu Studyjnego pod kier. E. Wiercińskiego. Z wyglądu niepozorny, odznaczał się szczególną gracją, w której było "coś oficerskiego", wyniesionego ze służ­by wojskowej, w stylu zresztą "militarnie salonowym". Powszechnie przyznawano mu dobry smak i poczucie miary. Miał świetną dykcję, a dzięki lekcjom W. Szy­manowskiego dziedziczył w prostej linii tradycję wyt­wornej deklamacji, sięgającą czasów dawnego Teatru Naro­dowego; "odbijał od reszty partnerów krystalicznym wykończeniem słowa i niemalże podkreślaniem tego wy­kończenia. Był to niewątpliwie pewien konserwatyzm, dający się zauważyć zwłaszcza w sztukach realistycz­nych, ale za to, gdy ten sam system dykcji stosował Sta­nisławski w wielkim dramacie, a zwłaszcza w tekście rymowanym, czuliśmy się uraczeni jakby kordiałem" (A. Grzymała-Siedlecki). Repertuar miał dość rozległy. We Lwowie grał m.in. Genia ("Pan Damazy"), Albina ("Śluby panieńskie"), Floryzela ("Opowieść zimowa"), Wróbelkowskiego ("Dom otwarty"), w Krakowie nawet tak poważne role dram. jak: Szczęsny ("Horsztyński"), Król Alfons ("Książę Niezłomny"), Łącki ("Złote runo"), Don Fernand ("Cyd"). W T. Polskim w Warszawie interesują­co grał Poloniusza ("Hamlet"). Właściwą domeną jego talentu była jednak komedia we wszystkich odcieniach, od franc. farsy po utwory T. Rittnera czy G.B. Shawa. W tym repertuarze zdobył sobie w Warszawie najwięk­sze uznanie, m.in. jako Piotr Cauchon ("Św. Joanna"), Tholosan ("Nasi najserdeczniejsi"), Gwido ("Złoty wiek rycerstwa"), Kelner ("Nigdy nie można przewidzieć"), Hra­bia ("Nowi panowie"), Prezydent ("Wilki w nocy"). Ze szcze­gólnym upodobaniem występował w komediach A. Fredry. Grał w nich wiele ról: w młodości Albina ("Śluby panieńskie") i Lubomira ("Pan Geldhab"), potem tyt. w "Panu Jowialskim" i "Panu Benecie", wysoko ceniony jako Radost ("Śluby panieńskie"), w przedstawieniu, które sam b. trafnie wyreżyserował w Teatrze Narodowym (1936). Wg J. Kreczmara grał Radosta "ubrany z francuska, z nieodłączną chusteczką w ręku. Mówił przepięknie. Nie był szlagonem z wiejskiego dworku, nie miał w sobie nic z szumnego polonusa, był wykwintnym star­szym światowcem, bon viveurem, pełnym humoru, dow­cipu i rozumnej tolerancji". W ostatnim okresie życia zasłynął jako świetny wykładowca, "jeden z tych pro­fesorów, którzy nigdy nie zrażali uczniów". Gdy chodzi o Fredrę, był w szkole najwyższym autorytetem. "Jego uwagi - wspomina Kreczmar - zawsze udzielane cier­pliwie, spokojnie, ale stanowczo, przyjmowaliśmy jak ewangelię i budowaliśmy sobie z nich niewzruszone prawa dykcji i interpretacji".

Oprac. Edyta Kosik
Źródło:
E-teatr.pl

Książka tygodnia

Teatr, który nadchodzi
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria Sp. z o.o.
Dariusz Kosiński

Trailer tygodnia

La Phazz
Julieta Gascón i Jose Antonio Puchades
W "La Phazz" udało się twórcom z "La ...