Czego wstydzimy się najbardziej?
„Wstyd" – aut. Marek Modzelewski - reż. Małgorzata Bogajewska – Teatr Ludowy w Krakowie – 21.02.2024Miał być ślub, ale w ostatniej chwili pan młody zrezygnował, porzucił swoją narzeczoną niemalże przed ołtarzem. Nikt nie wie co się dzieje, wszyscy są przekonani, że przecież wcześniej wszystko było w porządku. Panna młoda wraca do domu i zrozpaczona zamyka się w pokoju. Co robią rodzice? Próbują jakoś naprawić sytuację, która wyrwała się spod kontroli, ale im więcej wysiłku w to wkładają, tym sytuacja staje się bardziej skomplikowana.
Spektakl w reżyserii Małgorzaty Bogajewskiej na podstawie dramatu Marka Modzelewskiego miał swoją premierę w grudniu 2021 roku, parę miesięcy po filmie Teściowie w reżyserii Jakuba Michalczuka. Przedstawia dwie rodziny – dwie pary, które starają się jakoś uporać z bałaganem, które zostawiły ich dzieci, jednocześnie trochę mimochodem, potem coraz bardziej wyraziście ukazują skrywane wcześniej niechęci i nieporozumienia.
Postacie są mocno stypizowane. Małgorzata (Małgorzata Kochan), lekarka, i Andrzej (Tadeusz Łomnicki), właściciel firmy, to ci, którym się udało, których stać na zorganizowanie hucznego wesela, stać nawet na kupienie młodym mieszkania. Z kolei Wanda (Katarzyna Tlałka) i Tadeusz (Piotr Pilitowski) to ci, którzy się nie dorobili. Oba małżeństwa to przedstawiciele różnych grup społecznych, dwóch różnych światów. I choć mogłoby się wydawać, że przepaść miedzy nimi nie jest tak wielka, że bez problemu mogliby dojść do porozumienia, to okazuje się, że obie pary patrzą na siebie z niechęcią, podejrzliwością, która dopiero podczas nieudanego wesela wychodzi na jaw.
Bohaterowie spotykają się na zapleczu restauracji, zastanawiając się, co zrobić z wynajętym już lokalem, przygotowanym przyjęciem i głodnymi gośćmi. Zarówno scenografia, jak i samo usytuowanie Sceny pod Ratuszem, znajdującej się obok restauracji, doskonale budują atmosferę spektaklu, pasują do toczonych na uboczu dyskusji, gdy gra pozorów może za chwilę zniknąć. W miarę jak rozwija się akcja, jak wychodzą na jaw kolejne uprzedzenia, kolejne sekrety, a niechęć staje się coraz bardziej jawna, charaktery bohaterów zostają bardziej pogłębione.
To nie nieudane wesele, niedana z jakiegoś powodu relacja dwojga młodych ludzi jest tutaj motywem przewodnim. Nieszczęście młodej pary zostaje zepchnięte na dalszy plan, bo najmocniej zostaje wyeksponowany wstyd. Wstyd, jakiego doświadczają rodzice z różnych powodów: bo wesele się nie odbędzie, a wszystko już przygotowane, wystrojeni goście przyjechali, jedzenie czeka, orkiestra się niecierpliwi. Więc nie chodzi o to, że wstyd w ostatniej chwili rozmyślić się i zmienić zdanie, uciec sprzed ołtarza. Chodzi o to, że pieniądze zostały już wydane, że przecież nie można tak w ostatniej chwili odwoływać imprezy. To właśnie cała ta weselna otoczka wysuwa się na pierwszy plan.
I to stanowi bardzo ciekawy komentarz do naszego społeczeństwa, które nie tyle ceni szczęście poszczególnych jednostek, co grę pozorów. Bo nie trzeba przecież być szczęśliwym, wystarczy, że się udaje i wszystko jest w porządku. Problem pojawia się, gdy ktoś przestaje udawać, bo, jak pokazuje spektakl, cała misterna gra może się nagle rozsypać.
Z jednej strony „Wstyd" bawi, sytuacja jest bowiem naprawdę komiczna. Z drugiej strony sekrety wychodzące na jaw, może czasem doprowadzone zostają do granic absurdu, ale sprawiają też, że postrzega się bohaterów w całkiem innym świetle niż na początku. Poza śmiechem wzbudza to też pewien niepokój, który potęguje przewrotne zakończenie spektaklu, prowadząc do gorzkiej refleksji na temat relacji międzyludzkich.